Dziewięcioro nieznajomych - recenzja serialu z Nicole Kidman
Dziewięcioro nieznajomych - recenzja serialu z Nicole Kidman

Dziewięcioro nieznajomych – recenzja serialu z Nicole Kidman

Nieco ponad miesiąc temu zadebiutował serial Dziewięcioro nieznajomych, a recenzja pierwszych trzech odcinków pojawiła się na naszej stronie. Debiut produkcji z Nicole Kidman był dość intrygujący i zrobił ogromną ochotę na więcej. Niestety im dalej w las, tym ekscytacja była coraz słabsza.

Nine Perfect Strangers to ekranizacja bestsellerowej powieści Liane Moriarty o tym samym tytule. Reżyserem wszystkich ośmiu odcinków jest Jonathan Levine (Niedobrani), a za scenariusz odpowiadają John-Henry Butterworth (Na skraju jutra), David E. Kelley (Wielkie kłamstewka) i Samantha Strauss (Jak zostać księżną). Historia skupia się na tytułowej dziewiątce nieznajomych bogaczy, którzy udają się na 10-dniowy pobyt do ośrodka odnowy biologicznej. Założycielką Tranquillum House jest słynna, lecz tajemnicza uzdrowicielka Masha (Nicole Kidman).

Zobacz również: Na pierwszy rzut oka: 2. sezon serialu See od Apple TV+

Dziewięcioro nieznajomych - recenzja serialu z Nicole Kidman

Fot. kadr z Nine Perfect Strangers

Dziewięcioro nieznajomych - recenzja serialu z Nicole Kidman

Fot. kadr z Nine Perfect Strangers

To, od czego warto zacząć, to docenienie psychodelicznej czołówki, która świetnie odzwierciedla klimat produkcji. Jak łatwo się domyślić, Masha jest kimś na kształt guru, a z czasem odkrywamy coraz więcej faktów na jej temat. Roztacza przedziwną i wciągającą aurę, w której taplają się bohaterowie. Na początku wszyscy są nią zafascynowani, a Nicole Kidman spisała się w tej roli idealnie. Jej ton głosu, hipnotyzujące spojrzenia i białe włosy stały się elementami postaci tajemniczej, ale też niepokojącej.

Zobacz również: Sex Education – recenzja 3. sezonu serialu Netflixa

Na początku Dziewięcioro nieznajomych wielu widzom skojarzyło się z Białym Lotosem. Choć już wcześniej było wiadomo, że to zupełnie coś innego, to po całym sezonie zdecydowanie można to potwierdzić. Dziewięcioro nieznajomych jakościowo nawet nie zbliża się do lotosowej satyry na egoistycznych bogaczy. Mimo swoich ogromnych zalet, takich jak obsada, scenografia czy widoczny na każdym kroku budżet, serial ten stał się nieco naiwną i nieudolnie patetyczną produkcją.

Dziewięcioro nieznajomych - recenzja serialu z Nicole Kidman

Fot. kadr z Nine Perfect Strangers

Dziewięcioro nieznajomych - recenzja serialu z Nicole Kidman

Fot. kadr z Nine Perfect Strangers

Bohaterowie Dziewięciorga nieznajomych są pozornie dość zróżnicowani, ale tak naprawdę wewnątrz każdy z nich jest taki sam. Łączy ich głównie dziecięca wręcz naiwność i ciężar życiowych problemów. Choć na początku wydają się bardziej złożeni, z czasem każdy z nich postępuje w podobny sposób, niejednokrotnie wzbudzając w widzach sporą irytację. Kolejne odcinki odkrywają coraz więcej tajemnic z przeszłości postaci, jednak nie są one tak zaskakujące, jak mogłoby się wydawać po pierwszych epizodach.

Zobacz również: Na pierwszy rzut oka: 2. sezon The Morning Show

Nowy serial Hulu miał ogromny potencjał, który nieco zbłądził pomiędzy dziwacznymi zachowaniami bohaterów i chęcią bycia aż zbyt patetycznym i tajemniczym. Jednak mimo wszystkich niedociągnięć, dłużących się scen i nieco rozczarowującego rozwoju wydarzeń, wciąż pozostaje czymś, na co dobrze się patrzy. Dziewięcioro nieznajomych to piękne zdjęcia i świetna obsada z nieco zmarnowanym potencjałem. Serial ten z przyjemnością można zaliczyć do swojej listy produkcji guilty pleasure i cieszyć się nim, nie oczekując dzieła wybitnego, a jedynie czegoś lekkiego na leniwy wieczór.


Ilustracja wprowadzenia: Nine Perfect Strangers

Redaktorka współprowadząca działu publicystyka

Copywriterka, absolwentka filologii polskiej i publikowania cyfrowego i sieciowego na UWr. Miłośniczka dobrego jedzenia, podróży i platform streamingowych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?