Dawno, dawno temu – recenzja 7. i ostatniego sezonu serialu!

W końcu nadszedł ten smutny dzień. Na zawsze pożegnaliśmy się z serialowym światem bajek, który prezentował Dawno, dawno temu. Każdy z nas chętnie wracał do takich klasyków, jak Kopciuszek, Piękna i Bestia czy Królewna Śnieżka.

Dla przypomnienia, w siódmym sezonie Dawno, dawno temu doświadczyło swego rodzaju rebootu. Fabuła skupia się przede wszystkim na dorosłym już Henrym (Andrew J. West) i jego córce Lucy (Alison Fernandez). Na ekranie towarzyszy im Lana Parrilla, Robert Carlyle i Colin O’Donoghue w swoich ikonicznych już rolach, ale z pewnym twistem – mają nową tożsamość, są w nowym mieście i muszą zmierzyć się z nową klątwą. W siódmym sezonie przenosimy się do Seattle, a w retrospekcjach do Enchanted Forest. Jest to jednak inny las, z bohaterami, których już znamy, ale innymi historiami. Storybrooke pojawia się, ale rzadko. Mieszkańcy Enchanted Forest muszą zmierzyć się z ich największym przeciwnikiem.

Zobacz również: Rise – recenzja 1. sezonu

fot. ABC

Tak w skrócie prezentuje się fabuła siódmego i niepotrzebnego sezonu Dawno, dawno temu. Jak zapewniali twórcy oryginalna wersja serialu miała liczyć sześć odsłon, w czasie których każdy z bohaterów otrzymałby swoje szczęśliwe zakończenie. Z jakiegoś powodu ci sami twórcy stwierdzili, że to dobry pomysł powtórzyć wszystko jeszcze raz, tylko z odrobinę innymi postaciami. Tym samym otrzymaliśmy zbędne 22 odcinki.

Może są to ostre słowa, ale pomimo wielkiej sympatii do serialu ABC taka właśnie jest prawda. Powtórzenie wszystkiego na nowo mija się z celem. Po pierwsze dorosły Henry nie jest tak charyzmatyczny jak jego biologiczna matka. Prawdę mówiąc, jest nijaki. To samo można powiedzieć o czarnych bohaterach, które pojawiały się na przestrzeni siódmego sezonu. Wszystko jest pozbawione wyrazu i podekscytowania.

Zobacz również: Gotham – recenzja 4. (i jak dotąd najlepszego!) sezonu

fot. ABC

Na plus można zaliczyć nieśmiały wątek LGBT. Nieśmiały dlatego, że do ostatniego odcinka to tak naprawdę tylko domysły i nikt nie mówi nic wprost. Podobała mi się też młoda córka Henry’ego. Gdyby nie ona, serial naprawdę stałby się mdły i nie do wytrzymania. Lucy była pełna energii i zaangażowania – czyli prezentowała swoją postawą to, czego brakowało dorosłym bohaterom serialu.

Dawno, dawno temu jest serialem z ogromną mitologią. Oprócz wspomnianych wyżej bajek, które od dawna nam towarzyszą mieliśmy również okazję zobaczyć bohaterów, np. Krainy Lodu. Serial ABC świetnie prowadził i wprowadzał nowe postaci sprawiając, że mogliśmy poznać ich inne oblicze. Szkoda, że odejście, bądź co bądź, dobrego serialu, nie jest takie, na jakie zasługują wszyscy – nie tylko twórcy i aktorzy, ale też wierni fani.

ilustracja wprowadzenia: ABC

Redaktor

Większość wolnego czasu spędza na oglądaniu seriali i pisaniu o nich.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

xenia pisze:

Zgadzam się z opinią. Poza tym, co rzuca się w oczy od pierwszego odcinka, jest tu tak straszny bałagan, że trudno połapać się kto jest kim i z jakiej “epoki”. Jedna postać potrafi mieć 3-4 wcielenia. Oglądam to, ale jedynie z nadzieją, że coś się poprawi ni na wszelki wypadek, gdyby mieli jednak wrócić do Storybrooke.

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?