Cloak & Dagger
Cloak & Dagger

Cloak & Dagger – recenzja 1. sezonu

W istocie, dałem temu serialowi naprawdę niemały kredyt zaufania. Po pierwszych odcinkach, które swoją oryginalną formą – poprzez niezwykle dojrzałą ekspozycję originu nastoletnich kandydatów na superboharów – wręcz błyszczały pośród większości pozycji gatunku, zwyczajnie nie dali mi wyboru. Teraz wreszcie, po pełnych 10 epizodach, pora na końcową diagnozę sezonu.

Cloak & Dagger to historia dwojga zupełnie odmiennych nastolatków, których połączyła straszliwa tragedia odbierająca im bliskie osoby. Tandy Bowen (Olivia Holt) i Tyrone Johnson (Aubrey Joseph) po latach błądzenia w życiu spotyka się ponownie na pewnej imprezie. Konfrontacja budzi w nich specyficzne nadprzyrodzone moce, które nie tylko są ze sobą powiązane, ale także są niezwykle istotne dla przyszłości ich miasta.

Fot. Kadr z serialu Cloak & Dagger

Fot. Kadr z serialu Cloak & Dagger

W dalszym ciągu największym bodaj atutem Cloak & Dagger jest jego odważne podejście do gatunku superhero. Z pozoru jest to seria dla nastolatków. Jednak różnica pomiędzy tą pozycja, a chociażby Runaways, których w grudniu obejrzymy już w drugiej odsłonie, jest przeogromna. Tutaj nie ma już za bardzo miejsca na garść starannie porozrzucanych lekkich scen na rozładowanie atmosfery czy dość luźnego podejścia do psychiki młodocianych herosów w chwilach napięcia. Serial od stacji ABC odznacza się bardzo wiarygodnym i do bólu realistycznym podejściem do takich spraw. Twórcy prawie nigdy się nie spieszą. Powoli budują klimatyczną, niezwykle intymną narrację, opierając się nie na efekciarskich pokazach supermocy – te dają o sobie znać mocniej dopiero potem, a i tak zazwyczaj stanowią tło dla reszty – ale na skrupulatnym ukazaniu świata przedstawionego. Dzięki świetnie wyważonemu klimatowi i bardzo dobremu, dynamicznemu soundtrackowi stosunkowo rzadko dopada nas monotonia. Cały ten obraz nieco potem psuje co prawda kilka ostatnich epizodów, gdy ma się wrażenie, że twórcy zbyt późno zorientowali się, że trzeba trochę podciągnąć tę historię do jakiegoś zwieńczenia. A im bliżej do wielkiego finału (niezwykle mało satysfakcjonującego zresztą), tym więcej scenariuszowych mielizn i zamykania wątków na siłę. Czasem ma się też wrażenie, że twórcy nie do końca wierzą w inteligencję widza, od czasu do czasu starając się mu wręcz wykrzyczeć to, co jest oczywiste.

Fot. Kadr z serialu Cloak & Dagger

Fot. Kadr z serialu Cloak & Dagger

Niezwykle udana jest za to ekspozycja tytułowych bohaterów tej opowieści. Zarówno Tyrone, jak i (a w zasadzie: w szczególności) Tandy są wielowymiarowymi postaciami. To nie rzucające slapstickowymi żarcikami nastoletnie luzaki ani zblazowane, jednowymiarowe bachory. Mamy do czynienia ze skomplikowanymi, pełnymi typowych dla ich wieku sprzeczności osobami, które zbyt wcześnie musiały się zmierzyć z problemami, które przerosłyby niejednego dorosłego. Świetnie przedstawiona jest również relacja pomiędzy nimi. Twórcy nie rzucają nam pod nos ich nachalnych spotkań, nie wspominając o łączeniu w parę. Ba,  nawet po pierwszej, bardzo intensywnej konfrontacji (przynajmniej tej świadomej) mija dużo czasu, zanim ta dwójka powoli zacznie skłaniać się do wspólnego działania.  Tym bardziej smuci na ogół dość biedna ekspozycja wątków drugoplanowych. Bo pomijając bardzo dobrze napisanych rodziców tytułowych bohaterów i ewentualnie pewną ważną dla fabuły sympatię Tyrone’a, naprawdę nie jest za bardzo czego się trzymać. Bo na pewno nie pomagającej dzieciakom detektyw O’Reilly (Emma Lahana) z jej wciśniętym na siłę wątkiem romansowym z kolegą z pracy. Nieco zawodzą również pewne dość istotne dla przesuwania fabuły wątki poboczne. Wroga korporacja ROXXON z demonicznym liderem to sztampa jakich mało, zaś przedstawienie tego, co się dzieje w policji jest tak wyolbrzymione i mało konsekwentne, że czasami niemal obraża widza. Dobrze, że wszystkie te odnogi narracji i tak służą przede wszystkim rozwojowi Tandy i Tyrone’a.

Ostatecznie Cloak & Dagger nie prezentuje się aż tak świetnie, jak mi się to wydawało po pierwszych odcinkach, jednak stosunkowo oryginalne i zarazem dojrzałe podejście oraz ogromny potencjał głównych bohaterów pozwalają mi z czystym sumieniem lekko naciągnąć końcową ocenę. Liczę jednak, że w wielu momentach twórcy zajmą się na przyszłość pewnymi mieliznami, gdy będziemy oglądać sezon drugi.

Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe

Zastępca redaktora naczelnego

Miłośnik literatury (w szczególności klasycznej i szeroko pojętej fantastyki), kina, komiksów i paru innych rzeczy. Jeżeli chodzi o filmy i seriale, nie preferuje konkretnego gatunku. Zazwyczaj ceni pozycje, które dobrze wpisują się w daną konwencję.

Więcej informacji o

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?