Cień i Kość – recenzja serialu. Witajcie w Rawce
Autor: Ula Reszka
28 kwietnia 2021
Bezsprzecznie literatura fantastyczna stanowi świetne źródło na dobre produkcje. Już kilkakrotnie przekonaliśmy się, że seriale, które powstały na podstawie książek fantasy, zdobyły wielu fanów na całym świecie. Oczywiście światy Gry o Tron i Wiedźmina nie są jedynymi, które warto poznać. Netflix kontynuuje swoją przygodę z produkcjami fantastycznymi i tym razem zabiera nas do Rawki. Cień i Kość to najnowszy serial fantastyczny Netflixa, który wprowadza nas w uniwersum Griszów.
Cień i Kość to najnowszy 8-odcinkowy serial fantastyczny dostępny na platformie Netflix. Powstał na podstawie książki napisanej przez Leigh Bardugo. Warto zauważyć, że Bardugo jest producentem wykonawczym serialu. Za reżyserię serialu odpowiadało aż pięciu reżyserów: Dan Liu, Jeremy Webb, Eric Heisserer, Lee Toland Krieger, Mairzee Almas.
Serial opowiada historię osieroconej w dzieciństwie Aliny Starkov. Jest szeregowym żołnierzem w jednostce kartografów. Wyrusza na swoją pierwszą wyprawę do Fałdy Cienia, tajemniczej przestrzeni stworzonej przez Czarnego Proroka. Fałda Cienia jest ogromnym zagrożeniem dla kraju, a jej wnętrze roi się od tajemniczych i niebezpiecznych stworzeń. Podczas wyprawy statek zostaje zaatakowany, a Alina uwalnia z siebie tajemniczą moc światła, która ratuje część załogi. Życie młodej kartografki zmienia się właśnie od tego momentu. Opuszcza swoich przyjaciół i rozpoczyna szkolenie w elitarnej jednostce dla żołnierzy władających magią – Griszów. Jej nadzwyczajne zdolności dostrzega Generał Kirigan – przywódca Griszów, który chce wykorzystać moc Aliny w zjednoczeniu podzielonego wojną państwa. Starkov zostaje wciągnięta w świat dworskich i politycznych intryg, a jej moc może zdecydować o losach państwa. Wśród tego konfliktu pojawi się również grupka wyjątkowych przestępców. Alina będzie musiała zrozumieć potęgę swojej mocy i zdecydować, kto jest jej prawdziwym sojusznikiem.
Cień i Kość to zdecydowanie serial, który zalicza wzloty i upadki. Na samym wstępie czujemy ogromne zmęczenie pierwszymi odcinkami. Jesteśmy zasypywani mnóstwem najróżniejszych pojęć i nazw, które dla osób nie znających wcześniej uniwersum nic nie mówią. W pierwszych odcinkach również mamy wrażenie, że twórcy serialu ogromnie skrócili historię Rawki, w której dzieje się akcja serialu. Dla osób nie znających książek taki skrót nie daje żadnego porządnego wprowadzenia do świata. Jednak po pierwszych odcinkach przychodzi absolutny wzlot, a nieznane na początku dla nas pojęcia zaczynają się układać w całość.
fot. Cień i Kość (2021)
Po obejrzeniu trailera można było czuć lekkie zaniepokojenie CGI pokazującym moc Aliny. Rozświetlona twarz to trochę za mało na bohaterkę, której moc miała być mitycznym objawieniem. Jednak w serialu efekty przedstawiające moc Aliny są zrobione w sposób adekwatny, w jaki wyobrażalibyśmy sobie mistyczną Przywołującą Światło. Również sama Fałda Cienia jest pokazana w sposób rzeczywiście tajemniczy i nieznany, w którego wnętrzu nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co spotkamy.
Postać Aliny zdecydowanie przypomina mi w pewien sposób Harry’ego Pottera. Ponownie mamy wybrańca, który początkowo niepewny swoich mocy może uratować swój świat. Z obsady zdecydowanie trzeba wyróżnić przywódcę Griszów – Generała Alexandra Kirigana granego przez Bena Barnesa. Barnes stworzył postać mroczną i tajemniczą, która przyciąga uwagę. Kolejną postacią wartą wyróżnienia jest Jesper Fahey grany przez Kita Younga. Aktor tworzy nad wyraz charyzmatyczną i wszechstronną postać, która budzi sympatię.
fot. Cień i Kość (2021)
Cień i Kość to serial z naprawdę wartką akcją i ciekawym, przepełnionym magią światem. Pomimo słabego początku szybko zdajemy sobie sprawę, że uniwersum Griszów pochłania naszą ciekawość, a cała produkcja okazuje się zaskakująco dobra w odbiorze. Cały serial daje odczucie ogromnego potencjału, jaki ma świat Cienia i Kości. Po średnim początku czekamy, jak twórcy serialu wykorzystają potencjał uniwersum.
Ilustracja wprowadzająca: Kadr z serialu Cień i Kość
Zdaniem innych redaktorów:
Kacper Domański:
Zacznę od tego, że nie czytałem jeszcze książek i przyznam, że gdyby nie zapewnienia mówiące, że im dalej tym lepiej, skończyłbym oglądać ten serial po drugim odcinku. Ogrom informacji oraz motywacje bohaterów były dla mnie na tyle niezrozumiałe, że z początku nie byłem w stanie stwierdzić o czym dokładnie jest ten serial. Na szczęście ów zapewnienia nie były fałszywe i rzeczywiście wraz z kolejnymi odcinkami było coraz lepiej. Akcja zaczęła mnie wciągać oraz bardzo polubiłem postacie Wron – Kaz, Jesper, Inej – które ze wszystkich posiadają najwięcej charyzmy. Dam bardzo naciągane 7/10 z nadzieją, że nowe odcinki (jeśli powstaną) będą utrzymywać poziom drugiej połowy pierwszego sezonu.
Redaktor współprowadząca działu recenzji seriali
Entuzjastka literatury i kina. Wielbicielka odkrywania nowych seriali oraz filmów. Poza tym ogromna fanka Formuły 1 i Disneya