Chilling Adventures of Sabrina – recenzja pierwszego sezonu opowieści o czarownicach
Autor: Angelika Borucka
29 października 2018
Sabrinę oglądał pewnie każdy dzieciak urodzony w latach 80 i 90. Może nie codziennie i nie każdy odcinek, ale wystarczająco, by kojarzyć blondynę rozmawiającą z czarnym kotem…
Później pojawiła się animowana wersja Sabriny, tej samej młodej czarownicy uczęszczającej do Baxter High. Chilling Adventures of Sabrina przygotowane przez Netflixa jest o wiele cięższe od tego, co kojarzymy. Jest mroczne i krwawe, a momentów do śmiechu jest niewiele.
Gdy spotykamy się z nową Sabriną (w tej roli Kiernan Shipka) zbliża się ona wielkimi krokami do swoich szesnastych urodzin, kiedy to ma ostatecznie przejść na stronę czarownic. Targa nią mnóstwo wątpliwości, jest pół-wiedźmą, pół-człowiekiem i nie chce porzucać ani szkoły, ani ludzkich przyjaciół. Śledzimy więc jej rozterki, rozmowy z wychowującymi ją ciotkami (Hildą i Zeldą) oraz kuzynem, Ambrosem. Poznajemy też strukturę sabatu oraz mroczną stronę tej całej magii.
W międzyczasie dowiadujemy się też o 13 wiedźmach, które dawno temu zostały powieszone na drzewie w środku lasu. Do czasów współczesnych nawiedzać one będą tamto miejsce. Prześledzimy też życie miłosne naszych bohaterów i zajrzymy w lęki ciotek, przy okazji wykopując z szafy trochę sekretów. Wszystko to zaraz obok codziennego życia Sabriny, które kręci się wokół szkoły, przyjaciół, domu i uczenia się magii.
fot. materiały prasowe, Netflix
Sabrina często sprawia wrażenie zbyt pewnej siebie, za bardzo przekonanej o tym, że jest wyjątkowa i co potrafi. Widz przez to nie do końca potrafi z nią sympatyzować, choć to raczej nie typowy zabieg. Wyborów głównej bohaterki nie sposób zrozumieć. Co chwilę będziemy więc oglądać konflikty z ciotkami bądź ludźmi w szkole, tej dla ludzi czy tej dla wiedźm, obojętne.
Ciotki Zelda i Hilda dobrane są do swoich ról bardzo dobrze, Hilda jest jedną z ciekawszych postaci, choć trochę stoi na uboczu, przytłoczona przez swoją starszą siostrę. Ambrose, który jest kuzynem Sabriny, będzie tym mądrym czarownikiem, który wie prawie wszystko, a jeśli nie wie, to ma na to książkę. Niestety, jest też objęty aresztem domowym i nie może wyjść poza posiadłość Spellmanów. Mary Wardwell, grana przez Michelle Gomez, jest czarnym charakterem, który nie raz omami także widzów. Do ostatniego odcinka będziemy się zastanawiać, czy to dobra, czy zła postać.
Chociaż Salem w serialu się pojawia, to jednak się w ogóle nie odzywa (chociaż Sabrina i Ambrose go rozumieją) i… bardzo go brakuje. Twórcy zrekompensowali jego postać słodko-gorzkim Ambrosem, który podobnie jak Salem, potrafi sprowadzić Sabrinę na ziemię.
fot. materiały prasowe, Netflix
Historia w Chilling Adventures of Sabrina dopiero nabiera tempa. Dziesięć godzinnych odcinków pierwszego sezonu napakowane jest akcją, ale jednocześnie sprawia wrażenie, że odkryliśmy dopiero wierzchnią warstwę i do poznania świata czerownic brakuje nam bardzo wiele. Poznajemy jakieś rytuały, zalążki planu Sabriny oraz tego, co szykuje dla niej sam Diabeł. Zostajemy z rozgrzebaną historią w bardzo wielu miejscach… choć to dobrze rokuje na kolejny (kręcony już) sezon — twórcy powinni mieć konkretny kierunek.
Całość prezentuje się bardzo klimatycznie. Nie brakuje tu artystycznych ujęć. Pojawi się scena, która przypomni nam Egzorcystę oraz Dziecko Rosemary. Ja widziałam nawiązanie do serialu the Fades, choć możliwe, że to akurat nie było zamierzone. Nie braknie też krwi, a wręcz będzie jej naprawdę sporo. Zobaczymy podrzynanie gardeł, sarkofag pełen igieł i kanibalizm. Wszystko w szaro-czerwonej tonacji wiecznego Halloween.
fot. materiały prasowe, Netflix
W serialu nie zabrakło postaci LGBT, z Ambrosem i Susie na czele. Posłuchamy też trochę o feminizmie, jak w większości produkcji Netflixa.
Chilling Adventures of Sabrina broni się jako serial-horror, odstaje znacząco od tego, z czym Sabrina Spellman kojarzyła się do tej pory tym, którzy oglądali ją na ekranie, a nie czytali komiksów. Prawdopodobnie nie przypadnie to jednak do gustu tym, do których gore nie przemawia. W niektórych przypadkach fabuła ratuje krwawe sceny, ale nie tutaj. Jakby wciąż, pomimo tylu wątków, brakowało czegoś, co nie pozwoli widzowi oderwać się od ekranu. Potencjał w tym drzemie, ale wymaga dopracowania. Może w drugim sezonie Sabrinie się to uda?
Pierwszy sezon Chilling Adventures of Sabrina pojawił się na Netfliksie 26 października.
Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe
Zdaniem innych redaktorów:
Agata Włodarczyk:
Kiedy Netflix ogłosił, że przygotuje mroczniejszą wersję Sabriny na podstawie komiksu Roberto Aguirre-Sacasy, gdzie nastoletnia czarownica zmienia róż i pastelowe kolory na mroczną czerń i krwistą czerwień byłam naprawdę ciekawa efektów. Nie mogąc się doczekać – sięgnęłam w pierwszej kolejności po komiks. I to, w kontekście odbioru serialu, był błąd. Netflixowa wersja, chociaż ładna, niestety najeżona jest logicznymi nieciągłościami, zastanawiającymi wyborami fabularnymi, ale przede wszystkim w porównaniu do oryginału pozostaje zbyt grzeczną. A główna bohaterka? Znika gdzieś cały bagaż bycia wychowaną w satanistycznej, czarownicowej tradycji, pozostawiając zastanawiająco moralną w chrześcijańskim ujęciu nastolatkę.
Grzeczną Sabrinę już mieliśmy, teraz obiecano nam niegrzeczną, ale jakoś tak nie do końca na razie spełnia tę obietnicę.
Redaktor działu technologie
Horrory? A co to?
Może nie codziennie każdy oglądał Sabrine pewnie dlatego że była puszczana tylko raz w tygodniu 🙂 Co do nowej Sabriny…spodziewałam się czegoś lepszego