Atypowy - recenzja 4. sezonu serialu Netflixa
Atypowy - recenzja 4. sezonu serialu Netflixa

Atypowy – recenzja 4. sezonu serialu Netflixa

Atypowy od samego początku poruszał istotne kwestie, ukazywał problemy i bawił jednocześnie. Finałowy sezon przyniósł chyba jeszcze więcej kłopotów niż którykolwiek poprzedni. Nie zabrakło jednak powodów do uśmiechu ani wartościowych lekcji. Czwarty sezon to zwieńczenie serialu w doskonałym momencie.

Produkcja opowiada o dalszych losach Sama (Keir Gilchrist), czyli nastolatka ze spektrum autyzmu, który nieuchronnie wkracza w dorosłość. Główny bohater w finałowym sezonie (podobnie jak w poprzednich) został odegrany fenomenalnie. To postać wiarygodna, która w jednej chwili bawi, a w drugiej wzrusza do łez. Jednak w nowych odcinkach środek ciężkości głównego bohatera przeniósł się nieco na jego siostrę Casey (Brigette Lundy-Paine). To dobrze napisana i świetnie zagrana rola, której w tym sezonie poświęcono bardzo dużo czasu.

Zobacz również: Rojst’97 – recenzja polskiego serialu Netflix! Kapsuła czasu 90′

Atypowy - recenzja 4. sezonu serialu Netflixa

Fot. Atypowy, Netflix

Za sprawą Casey do serialu przemycono wiele wątków dotyczących poszukiwania własnej tożsamości, seksualności i feminizmu. Pod tym względem ten sezon mocno wybija się na tle poprzednich, w których nie poświęcano tym kwestiom tak wiele uwagi. Casey zmaga się z problemami sercowymi, problemami w szkole i kryzysem własnej tożsamości. Jej wątek jest mocno rozbudowany, a nowe odcinki pozwalają nam jeszcze bardziej poznać siostrę głównego bohatera.

Zobacz również: Warto się starać – recenzja 2. sezonu serialu Apple TV+. Warto oglądać

Wiele dzieje się także w życiu innych bohaterów. Zahid (Nik Dodani) dowiaduje się czegoś o sobie, a Elsa (Jennifer Jason Leigh) i Doug (Michael Rapaport) nadal pracują nad swoim związkiem. Paige (Jenna Boyd) przeżywa wzloty i upadki związane z pracą, a pomiędzy nimi wszystkimi krąży cały czas zakochany w pingwinach Sam, który doskonale spaja ze sobą wszystkie historie i łączy bohaterów ze sobą.

Atypowy - recenzja 4. sezonu serialu Netflixa

Fot. Atypowy, Netflix

Sam w finałowym sezonie naprawdę dojrzewa, podejmuje ważne decyzje, staje się bardziej samodzielny. Z ogromną przyjemnością ogląda się rozwój bohatera, który zjednał sobie fanów na całym świecie. Atypowy to jeden z moich ulubionych seriali Netflixa. Jest niebanalny, cechuje się dobrym poczuciem humoru i porusza niezwykle ważne kwestie. Na czwarty, finałowy sezon czekałam z niecierpliwością i nie zawiodłam się, ale czuję pewien niedosyt. Wydaje mi się, że czegoś tam zabrakło, a samo zakończenie było dla mnie zbyt mało “spektakularne”.

Zobacz również: Na pierwszy rzut oka: 2. sezon serialu Central Park

Bardzo wyraźnie widać też, że twórcy starali się przemycić jak najwięcej wątków aktywistycznych. I nie ma w nich nic złego, jednak wydaje mi się, że dla wielu widzów ich nasycenie może być zbyt duże. Podsumowując całość, uważam, że serial zakończył się w bardzo dobrym momencie. Myślę, że kolejny sezon mógłby tylko wszystko zepsuć. Atypowy schodzi ze sceny utrzymując wysoki poziom, choć oglądanie go nie sprawia aż tak wielkiej przyjemności jak dawniej.


Ilustracja wprowadzenia: kadr z serialu Atypowy

Redaktorka współprowadząca działu publicystyka

Copywriterka, absolwentka filologii polskiej i publikowania cyfrowego i sieciowego na UWr. Miłośniczka dobrego jedzenia, podróży i platform streamingowych.

Więcej informacji o
, , ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?