Arrow – to amerykański serial telewizyjny stworzony przez Grega Berlanti, Marca Guggenheima i Andrew Kreisberga bazujący na serii komiksów Green Arrow wydawnictwa DC Comics. Jego amerykańska premiera miała miejsce 10 października 2012 roku na kanale The CW.
Jak wiemy, w ostatnim odcinku 7. sezonu Oliver został nawiedzony przez Monitora, który oznajmił mu, że jego czas nadszedł. Musiał on spłacić dług, który u niego zaciągnął poprzez ratunek Flasha i Super-girl. No i koniec sielanki, bo przecież Zielona Strzała dopiero rozpoczął normalny etap swojego życia wraz z córką Mią i Felicity. 1 odcinek 8. sezonu z początku rozpoczął się dla mnie doprawdy dziwnie. Nie wiedziałem, że twórcy w taki sposób przedstawią jeszcze raz najważniejsze etapy w ciągu ostatnich 12 lat życia Queen’a. Scena odnalezienia, ponowny powrót do domu i wielkie rozczarowanie w postaci informacji, że na ziemi, na której znajduje się Oliver, Thea nie przeżyła, a jego matka ożeniła się z Malcolmem Merlinem, a nie z Walterem. Troszkę się pozmieniało..
Pierwsze odcinki finałowego sezonu pozwalają na przypomnienie sobie wielu najważniejszych momentów z całej serii. Akcja jednak stosunkowo szybko się rozkręca i zaczynamy łapać, że Oliver ma za zadanie odgrywać wszystko tak, jakby działo się to pierwszy raz, a jego prawdziwym celem jest zdobycie części gwiazdy karłowatej. Jak przystało na serial od The CW, przez 8. sezonów akcja była i jest na bardzo wysokim poziomie. Równocześnie wraz z przygodami Olivera, twórcy pokazują nam 2040 rok i życie jego dzieci: Williama i Mii. Momentami jest to frustrujące, jednak z biegiem czasu bardzo przydatne, żeby łączyć ze sobą różne kropki w serialu. Jednak nie tak długo będziemy mieli te „skoki” pomiędzy czasem akcji. Już w 4 odcinku Oliver wraz z członkami ekipy zostają nagle przeniesieni do bunkra. Ku ich zdziwieniu znajdują się w nim właśnie Mia, William i JJ. Wszystko rzecz jasna za sprawą potężnego Monitora.
No i tutaj akcja rozkręca się na dobre! Tak naprawdę z niczego bohaterowie serialu zostają przeniesieni do jednego miejsca – zarówno ci teraźniejsi z 2019 roku, jak i ich dzieci z 2040 roku! Monitor chyba postanowił trochę namieszać. Prawdę mówiąc, od tego miejsca zaczyna się poważna akcja w 8. sezonie Arrowa. Oliver Queen będąc w doprawdy dużym szoku, musi w mgnieniu oka stać się ojcem swoich już dorosłych dzieci – Mii i Williama. Początki są trudne, jednak twórcy zrobili to na tyle mądrze, że nie zrobiła nam się z tego typowa, rodzinna telenowela, a wciąż utrzymujący w emocjach wątek, prowadzony przez najbliższe odcinki. Nie będę tutaj opisywał jak wyglądały ich relacje, jednak te na początku nie były zbyt dobre, zwłaszcza z córką, Mią. No cóż, wszystko przemija. Warto także wspomnieć o Diggle’u i tym, że nagle dowiedział się, że młody człowiek, który przybył z nimi jako 3 jest jego adoptowanym synem – JJ. Doprawdy sam przez chwilę miałem mętlik w głowie. Co ciekawe, Oliver decyduje się nawet trenować swoją córkę, by ta nauczyła się kilku jego sztuczek. Praktyki u samej Zielonej Strzały! Ciągle możemy się zastanawiać po co, jednak czy jest sens? Ten wątek musiał nastąpić w finałowym sezonie Arrowa.
Sama relacja Olivera z jego dorosłymi już dziećmi została pokazana w dość ciekawy sposób. Tutaj twórcy stanęli na wysokości zadania, zresztą jak wspominałem na początku recenzji, jest to po prostu wielki finał, który każdym odcinkiem emocjonuje coraz bardziej. W odcinku gdzie Oliver przeżywa swój dzień, aż zrozumie co tak naprawdę na myśli ma Monitor, spotyka Quentina Lance’a. Z początku jest to dla niego doprawdy dziwne zjawisko, jednak jak się szybko okazuje to tylko prosta nauczka i kara dla niego i Laurel. Koniec końców głównemu wrogowi Zielonej Strzały chodzi o to, żeby ten zrozumiał, że nie ma innej opcji, niż zaakceptowanie tego, co nieuniknione. Tak się staję i serial CW przechodzi jeszcze na wyższy poziom! Pisałem, że akcja się rozkręca? To zdecydowanie się myliłem. To w 7 odcinku 8. sezonu Arrowa zaczynamy prawdziwą, serialową ucztę.
CW stanęło na wysokości zadania przy produkcji finałowego sezonu Arrowa. W epizodzie zatytułowanym „Czyściec” mamy poruszonych kilka ciekawych wątków, w tym powroty kilku ważnych dla Olivera postaci. Jednak to, co tak naprawdę zaplanował Monitor było dość niespodziewane. Jak cała akcja w 8. sezonie. Ciągle dzieją się tam rzeczy, których się nie spodziewamy. Jednak to dobrze, pokazuje to, że twórcy odpowiedni przyłożyli się do produkcji. Historia zmienia się i przyszłość zdecydowanie nie będzie już taka sama. Można to potwierdzić na przykładzie Roya, który w 2040 roku, znaleziony na Lian Yu przez Williama, był w dobrej formie, i co ważne miał obie ręce. W 7. odcinku musiał on się poświęcić dla drużyny Strzały.
No i zaczynamy niesamowite, 5. odcinkowe wydarzenie zatytułowane Kryzys na Nieskończonych Ziemiach, które konieczne polecam w całości, żeby tak naprawdę poznać sens poświęcenia się Olivera Queena w 8. sezonie Arrowa. Zamieszczam kolejność, z jaką musimy zacząć to wydarzenie po 7. odcinku 8 sezonu:
Oliver Queen nie przeżył fali antymaterii, którą oberwał podczas próby ratowania kolejnych istnień na ziemi. Przyjaciele, głównie Barry i Sara, wraz z jego córką Mią postanowili ożywić go w Jamie Lazarusa. Nie wszystko poszło jednak po ich myśli, bo gdy ci z pomocą Lucyfera dostali się do duszy Zielonej Strzały, to ten powiedział im, że tak naprawdę ma inną misje i nie może z nimi wrócić. Co dalej? Trochę szok! Oliver wrócił do swoich przyjaciół zesłanych w punkt, który jako jedyny przetrwał kryzys. Tam powiedział im, co dalej, żeby mu zaufali. Potem przenosimy się w czasie, do początku dziejów gdzie mamy epicką bitwę Zjawy Olivera Queena (tak nazywał się bohater) wraz z Anty Monitorem. Jak wiadomo, tutaj właśnie następuje pożegnanie i koniec wielkiego bohatera całego Multiwersum. No i bym zapomniał, wielki plus dla The CW dla jedne z ostatnich słów Queena: „Zawiodłeś ten wszechświat”. Znajome, prawda?
Prawde mówiąc 5 odcinek z serii Kryzys na nieskończonych ziemiach opowiada już głównie o skutkach poświęcenia Olivera Queena, a jest ich wiele! Sporo rzeczy się zmieniło, jednak nie jest to ich opis, a recenzja, w której po raz kolejny powtórzę, że finał Arrowa, połączony z epickim crossoverem wywarł na mnie olbrzymie wrażenie. No i to zjednoczenie wszelkich bohaterów wraz z oddaniem hołdu dla Zielonej Strzały – piękne!
Wracamy do 9 i 10 odcinka 8. sezonu, w których widzimy dalsze skutki kryzysu jak i nowe następstwa na świecie, gdzie w pierwszym z wymienionych zobaczymy narodziny nowej Zielonej Strzały, Mii, która postanawia przejąć i kontynuować spuściznę ojca. No cóż, finałowy odcinek całej serii to już istne zwieńczenie całej produkcji. Prawdę mówiąc skupia się on głównie na ważnych scenach związanych z Oliverem Queenem. Mamy przeróżne wspomnienia z nim związane, począwszy od jego matki, kończąc na Johnie Diggle’u. Muszę pochwalić The CW bo zdecydowanie dali radę i zakończenie 8. sezonu było naprawdę świetnie przemyślane. Wartą uwagi jest scena pożegnania bohatera i emocjonująca wypowiedź Diggle’a (tak, mnie też ciekawi co podczas wypowiedzi, w krótkiej scenie zostało mu zesłane z kosmosu – pewne jest to, że być może to prezent od jego „brata” Olivera?). Swoją drogą scena pożegnania skojarzyła mi się z tą, gdzie żegnaliśmy bohatera MCU – Tony’ego Starka. Wszyscy bohaterowie razem. Słowem zakończenia mogę dodać, że moim zdaniem postacie Zielonej Strzały jak i Iron-Mana to naprawdę ludzie, mający doprawdy podobne historie, zauważyliście?
Cóż mogę napisać, 8. sezon Arrowa idealnie zakończył cały wątek jego historii. Czy dostaniemy jeszcze kiedyś dalszą historię Olivera Queena? Kto wie, możliwości jest naprawdę wiele, a sam Stephen Amell wypowiadał się, że mógłby ponownie zagrać Strzałę, jednak już nie w kontynuacji serialu o jego przygodach.
Źródło: Netflix / Ilustracja wprowadzenia: The CW, Arrow
Fajnie napisane..