Absolutni Debiutanci
Absolutni Debiutanci

Absolutni debiutanci – recenzja serialu. Wakacje nad polskim morzem!

Absolutni debiutanci to kolejny polski serial, który został wyprodukowany przez Netflixa i tym samym zawitał na tę platformę. Jeżeli chodzi o produkcje z naszego kraju na tym serwisie, to ostatnie na szczęście trzymają dobry poziom. Można tu przytoczyć Rojsta ’97 czy Wielką wodę. Moim skromnym zdaniem, Absolutni debiutanci również zaliczają się do tego zacnego grona.

Absolutni debiutanci opowiadają o dwójce niesamowicie zżytych ze sobą przyjaciół. Lena i Niko dzielą pasję do kina i mają fioła na punkcie Pulp Fiction. Żeby dostać się na studia filmowe, muszą nakręcić film i chcą w nim pokazać coś, czego jeszcze nie było. Bohaterowie spotykają na swojej drodze Igora – chłopaka, który przyjechał do ich miejscowości na obóz koszykarski. Przyjaciele próbują namówić przybysza, żeby pomógł im nakręcić film, który otworzy przed nimi nowe ścieżki kariery. Igor stara się im pomóc i przez to zaczyna sporo mieszać w życiu całej trójki.

Zobacz również: QUIZ: Rozpoznaj najlepsze klasyki w historii kina!

Serial dodatkowo poruszył temat autyzmu. Nie spotkałem się jeszcze z tym, żeby w polskim kinie została zwrócona na to aż taka uwaga jak w tej produkcji. Ludzie niezaznajomieni z tym zaburzeniem mogą się nieco nauczyć dzięki temu seansowi. Z tą chorobą zmaga się Lena, która ma problemy w kontaktach z innymi ludźmi i często zachowuje się inaczej niż cała reszta. Oparcie znajduje w Niko, którego zna całe życie i są nierozłączni. Są ze sobą zżyci do takiego stopnia, że obcy ludzie mogliby szybko uznać ich za parę. To właśnie ich znajomość napędza cały serial.

Absolutni Debiutanci

fot. Robert Pałka

Niewątpliwym plusem tego serialu jest ścieżka dźwiękowa. Soundtrack w głównej mierze składa się z polskich piosenek świetnie pasujących do klimatu produkcji. Muzyka kojarząca się z Leną i Niko bardzo odbiega od tej towarzyszącej Igorowi, który reprezentuje zupełnie inną subkulturę niż dwójka przyjaciół. Podkreśla to różnice między bohaterami. Kolejnym aspektem, który niezmiernie mi się podobał to przedstawienie zamiłowania kinem u Leny i Niko. Oboje byli wielkimi fanami Pulp Fiction, które co jakiś czas przewijało się na ekranie. Znajduje się tu nawet scena, w której przyjaciele starają się odwzorować kultowy taniec Vincenta Vegi i Mii Walace, a wychodzi im to komicznie.

Zobacz również: Wszystko, teraz – recenzja serialu! Godny następca Sex Education?

Serial dopełnia świetne tło, każdy z drugoplanowych bohaterów ma zarysowaną swoją historię i wszyscy coraz bardziej się rozwijają. Na każdego przeznaczony jest inny czas ekranowy i aktorzy w odpowiedni sposób wykorzystują go. Nawet Malwina, która na początku tylko kręciła się z głównymi bohaterami, później dostała tak ciekawy background, że to właśnie jej rozwój najbardziej mnie interesował w późniejszej części sezonu. W tym serialu jest sporo niedopowiedzianych rzeczy i to widz musi sam sobie uporządkować tę wiedzę i nieco rzeczy dopowiedzieć. Nie jest opowiedziane np. w jaki sposób rodzice Leny i Niko się poznali i zostali bliskimi przyjaciółmi, ale to nieważne. Widz zostaje wciągnięty w wir wydarzeń, a rzeczy, które nie mają wpływu na fabułę, są po prostu pomijane. Te niedopowiedzenia w ciekawy sposób zostawiają pole do wykorzystania w być może następnym sezonie, jeżeli takowy powstanie.

Absolutni debiutanci – recenzja serialu. Wakacje nad polskim morzem!

fot. Netflix

Jeżeli chodzi o aktorstwo, to wszyscy spisali się na medal. Martyna Byczkowska i Bartłomiej Deklewa świetnie sprawdzili się w roli najlepszych przyjaciół. Zagrali na tyle autentycznie, że miałem wrażenie jakby poza serialem, też znali się całe życie. To samo tyczy się Jana Sałasińskiego, który wzbudzał ciekawość za każdym razem, gdy pojawiał się na ekranie. Drugi plan też bardzo dobrze sobie poradził. Najlepiej wypadł Andrzej Konopka w roli Pawła – ojca Niko. Za każdym razem gdy pojawiał się na ekranie bił od niego tak pozytywny vibe, że człowiek nie mógł oderwać od niego wzroku. Kolejna rzecz, która przykuła moją uwagę to ubrania i charakteryzacja. Każdy z bohaterów posiadał własny styl ubioru jak w większości produkcji. Tutaj dodatkowo ubrania odzwierciedlały ich charaktery. W dosyć łatwy sposób można było podkreślić cwaniactwo Igora, ubierając go w sportowe i luźne ubrania czy powagę Dawida, który na plażę ubierał koszulę.

Zobacz również: Gran Turismo: Na podstawie prawdziwej historii – recenzja filmu. W drodze na szczyt

Absolutni debiutanci mają świetny klimat. Całość dzieje się nad polskim morzem w wakacje i świetnie odzwierciedla uczucia towarzyszące temu okresowi. Poznaje się wtedy nowych znajomych, na wszystko ma się czas, a większość dnia spędza się na odpoczynku. Normalnie chillera utopia. Ten klimat dodatkowo ulepszają świetne widoki i montaż. Szczególnie wschody i zachody słońca są tutaj stylowo nakręcone. Zdjęcia świetnie oddawały klimat wakacji.

Absolutni debiutanci – recenzja serialu. Wakacje nad polskim morzem!

fot. Netflix

Chciałbym, żeby powstał następny sezon, w którym Niko i Lena znowu się spotykają i dalej dzielą się wspólnym mózgiem. Na pewno znalazłby się pomysł, żeby znowu wplątać w to wszystko Igora, który znowu zacząłby mieszać i zmieniać ich życie. Dobrze byłoby to uzupełnić też o ten sam drugi plan, który świetnie wypełniał poboczne wątki. W głównej mierze mam na myśli rodziców głównych bohaterów, od których biła charyzma i czuć było miłość do swoich dzieci. Absolutni debiutanci to produkcja do obejrzenia w jeden wieczór bez potrzeby pauzowania.


Ilustracja wprowadzenia: Netflix

Stały współpracownik

Hakuna Matata.

Więcej informacji o

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?