American Horror Story: Roanoke – recenzja szóstej odsłony przerażającej serii!

Zakończyła się szósta już seria dzieła Ryana Murphy’ego  American Horror Story, tym razem o podtytule Roanoke. Czy wraz z nią antologia powróciła do poziomu pierwszych sezonów? I tak i nie. Ciężko stwierdzić, ale na pewno jest lepiej w porównaniu do tego, co prezentowano nam przez ostatnie 3 lata.

Znalezione obrazy dla zapytania american horror story roanoke  photos

Jak już wspomniałem w recenzji premierowego odcinka, Roanoke skupia się na historii Matta i Shelby zamieszkujących pokaźny dom w lesie. Na ich nieszczęście, na gwieździstym niebie księżyc przybiera szkarłatny odcień. Zjawisko nazywane krwawą pełnią zapoczątkuje serię przeraźliwych doświadczeń naszej pary. Wtedy to duchy osadników z legendarnej zaginionej kolonii budzą się, żądne krwi i zemsty. Przez pierwszą połowę sezonu oglądamy więc bijący rekordy oglądalności paradokument My Roanoke Nightmare, przestawiający ich losy. Opisują przed kamerą traumatyczne zdarzenia, które dodatkowo są nam przybliżone, dzięki wcielającym się w nich aktorom. Skupmy się na razie na tej części, trwającej 5 odcinków. Jej klimatyczny nastrój i tajemniczość zostały dość dobrze zbudowane przez pierwsze trzy odcinki, lecz im bliżej finału, tym mnożyło się coraz więcej niepotrzebnych wątków, które według mnie zostały wklepane do scenariusza bez zważania na jakość. Zdaję sobie sprawę, że przecież w Asylum można było zobaczyć absolutnie wszystko: od zamaskowanych morderców, przez opętaną zakonnicę, na obcych kończąc, lecz było to podane w zdecydowanie lepszy sposób. Właściwie po piątym odcinku Roanoke zastanawiałem się, czy dalej to ciągnąć i długo ze sobą walczyłem, ale ciekawość zwyciężyła, bowiem twórcy obiecali nam twista, który miał nas zwalić z nóg.

Znalezione obrazy dla zapytania american horror story roanoke  photos

I w sumie to chyba dobrze, ponieważ od drugiej połowy robi się znacznie ciekawiej. Nie będzie zbyt wielkim spoilerem jeśli powiem, że po ogromnym sukcesie My Roanoke Nightmare, jego producenci postanowili przegiąć pałę i wsadzić całą obsadę wraz z prawdziwymi bohaterami koszmaru na 3 dni do tego przerażającego domu. I to podczas pełni. Posiadłość wypełniona została kamerami w każdym kącie, dzięki czemu z paradokumentu zrobił się nam taki hardcorowy Big Brother. Pierwotnie miała być to ustawka, lecz tytuł nowej serii nie kłamie i Return to Roanoke: 3 Days in Hell staje się dla całej ekipy prawdziwym piekłem. Drastycznych scen znów nie brakuje, akcja leci rozpędzona, a konwencja found footage o dziwo spisuje się tutaj całkiem dobrze. Jednakże do czasu.  Bo kiedy już oglądamy którąś z kolei brutalną śmierć, zaczyna nas to nużyć i martwimy się, że za chwilę twórcom zabraknie aktorów. Ale to nasze guilty pleasure trwa dalej, bo przecież chcemy wiedzieć, kto przeżyje ten koszmar. Finał pozostawia mały niedosyt, można było rozwiązać go lepiej.

Zobacz również: Na pierwszy rzut oka – 6. sezon American Horror Story

W całym tym zamieszaniu po raz kolejny najlepiej wypada obsada. Na największe brawa zasługuje tutaj Kathy Bates, która tym razem zagrała aktorkę, wcielającą się w Jatkę. Murphy w końcu poszedł po rozum do głowy i dał jej kreację, na jaką zasługiwała od 3 sezonu. Nie była tym razem użalającą się nad sobą starszą panią i w roli przywódczyni kolonistów spisała się na medal. Szkoda jednak, że nie mogła być z nami dłużej. Fakt wychwalania przeze mnie Bates nie oznacza, iż reszta nie zachwyca. Na następnych rozdaniach nagród Emmy niejeden aktor z Roanoke może wyjść z gali ze statuetką. Wszyscy prócz Lady Gagi, której było tak mało, że fani jej kreacji z Hotelu mogą poczuć się nieco rozczarowani.

Podobny obraz

Co jeszcze poza większością obsady cieszy, to smaczki z wcześniejszych odsłon, z czego najlepiej wypada powrót jednej z kluczowych postaci. Podoba mi się, że twórcy puszczają czasem oko do stałych widzów, ponieważ forma antologii nadaje się do tego idealnie. Przy okazji recenzji pierwszego odcinka wspominałem o braku intra, które dotychczas było wizytówką American Horror Story. Nie doczekałem się jego nowej wersji, ale nie jest mi przykro z tego powodu, gdyż po kilku odcinkach przyzwyczaiłem się do faktu, że go nie zobaczę. Swoją drogą, czy wpasowałby się w formę Roanoke? Może to więc dobrze, że twórcy postanowili z niego zrezygnować.

Podsumowując, American Horror Story: Roanoke, pomimo swoich wad, wypada znacznie lepiej od swoich trzech poprzedniczek. W końcu dostaliśmy historię, która ma momenty przyprawiające o ciarki, a o to przecież w tej franczyzie chodzi..  Murphy i spółka postanowili w tym roku zaryzykować, bawiąc się różnymi formami i ostatecznie wyszli z tego obronną ręką. Nie jest to jeszcze świetność Murder House i Asylum, ale ostatnie miejsce na podium całej serii na pewno należy do Roanoke.

Ilustracja wprowadzenia: mat. prasowe

Redaktor

W kinie szuka pozycji, która przebije Pulp Fiction, w telewizji - Breaking Bad oraz Rodzinę Soprano, w świecie gier - serie Bioshock oraz God of War.
Kontakt: [email protected]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?