I tak, po kilku miesiącach czekania, wracamy do czwartej odsłony serialowej sagi o wikingach. Jest to o tyle ważna premiera, ponieważ pierwszy raz w historii serii wprowadzony został zabieg podzielenia sezonu na dwie części. Jako że pierwsza połowa przez większość czasu była powolnym, miarowym ukazaniem zmiany układu sił w serialu, teraz można się spodziewać (przynajmniej w nadchodzących epizodach) dynamicznych, mocnych historii na różnych frontach.
Jednak na razie od razu warto zaznaczyć, iż nie ma co oczekiwać, że pierwszy odcinek od razu rzuci nas w wir zdarzeń. Ostatni odcinek pierwszej połowy sezonu dał nam ledwie początkowy zarys nowego układu sił w serialu. Epizod ten ewidentnie ma na celu poszerzenie naszej wiedzy przynajmniej o tym, co w danej dzieje się w Kattegat i okolicach, a także powolne ustalenie pewnych punktów przełomu, mających naprowadzić poszczególnych bohaterów na ścieżki, którymi podążać będą do końca sezonu. I idzie im to znakomicie.
Centralnym wątkiem odcinka jest oczywiście Ragnar (Travis Fimmel). Nie ma tutaj niespodzianek, ostatecznie marnotrawny wikiński władca od pewnego już czasu zmierza w ten czy inny sposób do rozstrzygnięcia swych losów. Najlepszym na to dowodem jest decyzja wyruszenia do Anglii w celu zemszczenia się za pewien krwawy incydent. Podróżuje zatem po okolicach swoich ziem, szukając załogi spośród swych dawnych sprzymierzeńców i rodziny. Warto dodać, iż jest to także swego rodzaju podsumowanie relacji z jego bliskimi – można w ciemno obstawiać, że co najmniej część z nich to jednocześnie ostateczne pożegnanie, bowiem pod nieobecność Ragnara Lothbroka wszyscy jakoś zdołali sobie ułożyć życie. Część się ustatkowała, są też tacy, którzy uznali, że nie ma co czekać na powrót swojego wodza z zaświatów i pora zainwestować we własne pomysły. Sława Ragnara jest już melodią przeszłości, co od pierwszych minut da się dostrzec w mig. Jego rodzinna wioska przestaje być najważniejszym punktem na mapie wikingów, sojusznicy się rozpryśli, synowie z początku nie chcą go znać. Oto nowa rzeczywistość, która rozciąga się przed nami w tym odcinku.
Nie ma chyba wątpliwości, że najmocniejszym punktem epizodu są wspomniane już rozmowy Ragnara ze starymi druhami. W szczególności mowa tu o dyskusji z Flokim (Gustaf Skarsgard). Doprawdy, ciężko wyobrazić sobie lepszego zamknięcia ich niezwykle skomplikowanej relacji. W pożegnaniu nie było ckliwości czy niepotrzebnych gestów, o co w tego typu scenie byłoby nietrudno. Niewiele mu ustępuje również rozmowa z Lagerthą (Katheryn Winnick). Tak samo jak w poprzednim przypadku, scena ta jest bardzo czytelnym znakiem pożegnania pomiędzy tymi dwiema postaciami (chyba że twórcy nas czymś zaskoczą) i domknięciem wątków. Ciekawa jest także relacja Lagerthy z nową postacią – Astrid (Josefin Asplund). Wbrew pozorom, nie jest to kolejny wciśnięty na siłę wątek homoseksualny. Wystarczy przeanalizować to, co działo się ze związkami ex-żony Ragnara w poprzednich sezonach. Na tym polu kobietę spotykał wieczny zawód. Patrząc z takiej perspektywy, ostatecznie nie ma co się dziwić, że nie chcąc żyć samotnie, szuka jakiegoś bezpiecznego oparcia. Na koniec, bardzo dobrze wypadają także synowie słynnego wikinga. Sceny, w których razem trenują, spierają się i kształtują swoje charaktery, są po prostu świetne. Prawdopodobnie czeka nas niedługo desant świetnych, pełnokrwistych protagonistów, gdy tylko rzeczona czwórka nieco się rozwinie.
Zobacz również: Wikingowie – recenzja I połowy 4. sezonu
Otwarcie drugiej połowy tego sezonu jest na swój sposób piękne. W odpowiedni sposób kończy ogromnie ważny rozdział wikińskiej sagi, jednocześnie rozpoczynając coś nowego. Dlatego oglądający go od pierwszych epizodów fani mogą czuć smutek połączony z nadzieją, że ta seria jeszcze nie powiedziała swego ostatniego słowa, choć w sezonie 4. niewątpliwie pożegnamy się z przynajmniej częścią „starej gwardii”. Ale nawet i to stanowi pewien ważny wkład w budowanie wiarygodnego świata na ekranie, i to na przestrzeni dziesięcioleci (w serialowej skali, oczywiście).
Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe