Na pierwszy rzut oka: 4. sezon Brooklyn 9-9

Patryk Sławicki, 23 października 2016

Twórcy wydają się mieć sprawdzoną formułę, którą powielają w swoich kolejnych serialach. Jeśli miało się styczność z takimi seriami jak amerykańskie The Office, czy Parks and Recreation, można zauważyć sporo podobieństw. Zwłaszcza w samej strukturze serialu, sposobie kręcenia oraz szablonach postaci. Nie jest to jednak w tym przypadku wadą, formuła jak najbardziej się sprawdza. Jest to wręcz godne podziwu, że aż po 19 sezonach łącznie we wszystkich trzech serialach, twórcy dalej są w stanie rozbawić i pozytywnie zaskoczyć.

Przed przystąpieniem do 4. sezonu Brooklyn 9-9 najbardziej obawiałem się, w jaki sposób rozwiążą cliff hangera poprzedniego sezonu. Z reguły przy tego typu serialach twórcy najczęściej ignorują wątek i przechodzą jakiś czas później do następnego sezonu. Ewentualnie dla świętego spokoju poświęcą ten jeden odcinek, aby stworzyć płynne przejście. Tutaj ku zaskoczeniu, wątek ciągnie się przez parę kolejnych odcinków. Zabieg ten jest miłą odmianą, zwłaszcza, że generalnie większość akcji serialu toczy się w jednej lokacji. 

brooklyn 9-9 season 4

Zobacz również: Brooklyn 9-9 & Jess i chłopaki – zwiastun najdziwnieszego crossovera w telewizji

Największą siłą serii są postacie. Perypetie Samberga i Braughera można oglądać bez końca. Cieszy więc fakt, że ich wątek został pociągnięty dalej, wysuwając te dwie postacie na pierwszy plan przez kilka pierwszych epizodów sezonu. Wszystkie żarty, które padają w serialu są w sporej części podsycane przez wypowiadające je postacie. Nawet najprostsze zdanie wypowiedziane przez kapitana Holta nabiera zupełnie innego znaczenia. To specyficzny humor, bazujący w sporej części na kontekście postaci. Zamiast sitcomowych zagrywek w postaci suchych żartów poprzedzających śmiech publiczności mamy tutaj wszelkiego rodzaju zabiegi typu nagłe zoomowanie kamery, który wzmaga sytuacyjną niezręczność. Sposóby kręcenia poszczególnych scen są bardzo podobne do tych z The Office. Z tą różnicą, że tutaj zrezygnowali całkowicie z formy dokumentalnej.

brooklyn nine nine

Czwarty sezon, pomimo dobrego startu, momentami można zauważyć jednak spadek formy. Stopniowe podnoszenie poprzeczki w prezentowaniu żartów szybko może doprowadzić do przechylenia się szali w stronę sztuczności i przerysowania. Na dłuższą metę może się to przeobrazić w brak zainteresowania ze strony widza. The Office radził z tym sobie poprzez przeplatanie elementów humorystycznych z dramatycznymi, zagłębiając się bardziej w relacje między postaciami. Tutaj jest to w zdecydowanie mniejszym formacie. Nacisk położony jest bardziej na losy tytułowego posterunku. Niemniej jednak, jeśli twórcy nie przestaną zaskakiwać takimi odcinkami jak właśnie pierwsze trzy tego sezonu, śledzące losy Peralty i Holta na Florydzie, najprawdopodobniej będzie to kolejny dobry sezon w ich portfolio. 

Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe

Przeczytaj więcej
Patryk Sławicki

https://www.facebook.com/nocnefilmowanie/ |....| http://www.filmweb.pl/user/pestowsky |....| i tyle.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *