„Gracze” (Ballers) to najnowszy serial produkcji HBO, który w tym sezonie zadebiutował 10-odcinkową serią i z miejsca okazał się sporym sukcesem komercyjnym. Wysoka oglądalność przekonała stację do zamówienia kolejnej serii na przyszły rok. Jeśli więc losy bohaterów serialu nie są Wam obce, macie powody do radości. Jeśli jednak nie słyszeliście o nowej produkcji z Dwaynem „The Rock” Johnsonem, czym prędzej nadrabiajcie zaległości, bo jest to rzecz warta uwagi.
Serial skupia się na świecie amerykańskiego futbolu i chociaż zdaję sobie sprawę, że w Polsce miłośników tej dyscypliny nie ma wielu, sportowe emocje nie są w „Graczach” najważniejsze. Na pierwszy plan wychodzą osobiste problemy utalentowanych zawodników, ludzi młodych i żądnych wrażeń, narażonych na pokusy, jakie otwierają się na nich wraz ze sławą i naprawdę dużymi pieniędzmi. W kolejnych odcinkach poznamy ich dylematy, wpadki i miłostki, wraz z nimi będziemy przeżywać kolejne wzloty i upadki.
Wiodącą postacią „Ballers” jest Spencer Strasmore, były gwiazdor futbolu, obecnie tzw. „handler”, czyli ktoś w rodzaju menedżera, agenta i doradcy w jednym. To właśnie z nim zestawiać się będą kolejni bohaterowie serialu. W roli tej oglądać możemy legendę wrestlingu, a obecnie coraz lepiej poczynającego sobie aktora z wysokobudżetowego kina – Dwayne’a Johnsona. „The Rock” ma tyluż zwolenników, co przeciwników, ale nawet jeśli ktoś będzie bardzo chciał kwestionować jego warsztat aktorski, będzie musiał przyznać, że do roli Strasmore’a nadaje się wręcz idealnie.
Co jeszcze widzowie znajdą w „Graczach”? Mamy do czynienia z produkcją HBO, za którą odpowiada Stephen Levinson, producent takich hitów jak „Ekipa” czy „Zakazane imperium”, możemy więc spodziewać się dosadnych dialogów, wyrazistych postaci i wielu sytuacji, których nie wypada pokazywać przed godziną 23. Świat wielkiego futbolu idzie w parze z chętnymi, seksownymi i łatwymi dziewczynami, morzem alkoholu, górami narkotyków, imprezami do białego rana, ale też ze zdradami, złamanymi sercami czy szantażami. Całego tego miszmaszu doświadczycie już w pierwszej serii i aż boję się pomyśleć, jakie okoliczności twórcy ześlą na swoich bohaterów w kolejnych sezonach.
Futbolowa ekipa z Miami to twardziele o gołębich sercach, próbujący odnaleźć swoją drogę w życiu, zarobić forsę, spłacić długi, podpisać dobry kontrakt reklamowy, zakochać się i stać się rozpoznawalnym dla kibiców. Ot, normalne problemy ludzi, którzy zawodowo wbijają się w strój pełen ochraniaczy i obijają się o siebie, rzucając przy okazji jajowatą piłką do celu. Bezapelacyjnie największą zaletą serialu są doskonale wykreowane, wiarygodne postacie z krwi i kości, ludzie skomplikowani w swojej prostocie, a zarazem prości w swoim skomplikowaniu. Dialogi błyszczą do tego stopnia, że nawet liczne wulgaryzmy mają swoje zadanie i nie zostały użyte przypadkowo.
Serial umiejętnie przeplata zabawne i rozrywkowe sytuacje z tymi smutnymi, trudnymi i gorzkimi. Każdy z bohaterów, oprócz bieżących problemów, ma także wyrazistą przeszłość, która w niejednym przypadku definiuje ich teraźniejszość, czego świetnym przykładem jest historia Spencera szerzej opisana w dziewiątym odcinku pierwszej serii. Wcale nie trzeba być miłośnikiem czy znawcą futbolu amerykańskiego, by wczuć się w sytuację zawodników, agentów oraz ich rodzin czy przyjaciół. Warto więc na pół godziny tygodniowo przenieść się w świat gwiazd NFL. Ostatni odcinek, chociaż przewidywalny, przetasował nieco sytuację, pozostawiając naszych bohaterów z nowym zestawem kart. Czuję, że drugi sezon będzie bardziej spektakularny i mam nadzieję, że to uczyni go jeszcze lepszym. „Gracze” to bowiem cichy hit HBO, z którym na pewno warto się zapoznać.
https://www.youtube.com/watch?v=OQOJwcMCAqI