Scream The TV Series – recenzja 2. sezonu

Jak widać Wes Craven pozostaje wiecznie żywy. Ku jego pamięci (i dla zysku) powraca serialowy remake jednej z najpopularniejszych serii mistrza horroru. Pierwszy sezon Scream zrobił swoje, wprowadził postaci, opowiedział historię i zabił złoczyńcę, piękną klamrą łącząc przeszłość z teraźniejszością. Widz myśli, że wie już wszystko i oczywiście nie może być bardziej w błędzie.

Wydarzenia drugiej serii zaczynają się w kilka miesięcy po burzliwym finale na molo. Emma, dziewczyna która przeżyła, powraca do szkoły i normalności, próbując odciąć się od koszmarów prześladujących ją w nocy. Niestety, równocześnie do „Murderville” powraca także zabójca w masce Brandona Jamesa i zabija pierwszego z szóstki nastoletnich bohaterów, którym dane było przetrwać poprzedni morderczy szał. Czy reszcie znów uda się w cudowny sposób ocaleć?

scream, krzyk, mtv, serial, sezon 2

Wbrew pozorom druga seria nie opowiada nowej historii, tylko kontynuuje te same wątki, dokładniej je wyjaśniając. Niedorzeczne wyjaśnienie pomocnika zabójcy z pierwszego sezonu, tutaj zostaje sprostowane i w o wiele logiczniejszy sposób opowiedziane. Na tym mimo wszystko kończą się sprytne rozwiązania. Ujawnienie kolejnych tajemnic sprawia, że większość bohaterów trudno uznać za inteligentnych. Niezłą parodię odstawiają nowi nastolatkowie, Stavo i Eli, których niezależnie od tego czy są, czy nie są mordercami i tak należy wysłać do lekarza lub więzienia. Skoro zresztą już niedaleko pani psycholog jesteśmy, to przy całej jej niekompetencji i popełnionych przestępstwach trudno uwierzyć, że nie jest zamieszana w mordowanie. Zresztą wszyscy dorośli w żadnej kwestii nie grzeszą przesadną rezolutnością.

Zobacz również: seria Krzyk – podsumowanie cyklu!

Ogólnie mówiąc, scenarzyści przeginają. Notorycznie na siłę naprowadzają widzą na to, kto jest zabójcą, tworząc przy okazji bandę patusów, od których i tak warto trzymać się z daleka. Traci na tym inteligencja postaci, próbujących na siłę być tajemniczymi, wychodząc jedynie na mało sprytnych. A to tylko w kwestii tego, czego nie robią i nie mówią. Gdy dochodzi jeszcze sprawa zachowania się w obliczu niebezpieczeństwa, pozostaje mi jedynie przyznać, że na widok częstotliwości rozdzielania się bohaterów nawet Scooby-doo złapał by się za głowę.

scream, krzyk, serial, sezon 2

Mimo to, trup w tym sezonie nie ścieli się gęsto. Zabójca często jedynie nęka Emmę i jej przyjaciół, rzadko wykorzystując liczne okazje do zadania ostatecznego ciosu. Poziom napięcia i zagrożenia znacznie spadł i wydaje się, że historia powinna zostać opowiedziana w mniejszej ilości odcinków.

Zobacz również: Scream – pierwszy teaser 2. sezonu serialu

Psychopata z tego sezonu może wiele nie morduje, lecz biegle orientuje się w nowoczesnych technologiach. Ultra super mega hiper haker to tytuł, który zdobył by w cuglach i z zawiązanymi oczami, a sam trik z ciągłym hakowaniem telefonów i komputerów to tani chwyt, szybko nużący i bardzo irytujący, bo scenarzyści zdecydowanie go nadużyli. Czyżby stera pryki próbowały pouczyć młodzież o niebezpieczeństwach social media? Scream najbardziej straszy tym, jak łatwo podszyć się pod kogoś przez telefon. Szkoda tylko, że to całkowite science-fiction.

Także jako historia sama w sobie drugi sezon Krzyku zalicza może nie spektakularną, ale jednak niewątpliwą wtopę. Ilość klisz, wątków szybko wciśniętych i jeszcze szybciej wyrzuconych czy pożegnania z logiką zapodano za dużo, by serial uznać za dobry thriller. Mimo to skłamałbym mówiąc, że źle się bawiłem na seansie. Łykałem odcinki masowo niczym najlepsze guilty pleasure. Produkcja MTV wciąga bowiem jako zabawa w odgadywanie tożsamości zabójcy i odnajdywanie nawiązań do kultowych dzieł kina grozy. Tytuł każdego odcinka mówi zresztą sam za siebie. Motyw z Carrie rozbudowano genialnie. Na tym meta poziomie nawet nieźle to działa. Tropy często są absurdalne, ale za to barwne i podane w dużej ilości, także na ekranie non stop się coś dzieje. Wszystko zresztą wypada całkowicie odmiennie od przejaskrawionego Scream Queens i muszę przyznać, że ta bardziej realistyczna stylistyka bardziej mi odpowiada. Młodzi aktorzy z pierwszej serii okazują sporą dojrzałość i naprawdę starają się jak mogą, by mimo idiotycznego scenariusza ich bohaterowie wypadli niczym ludzie z krwi i kości. Zazwyczaj wychodzą z tego zadania obronną ręką.

scream, krzyk, serial, mtv, sezon 2

No i w tle przygrywa atrakcyjna, nowoczesna muzyczka, która pozwala patrzeć na ekran nawet mimo przeciętnych zdjęć i nudnej scenografii. W kwestiach technicznych, jak na stację przystało, widać duże doświadczenie w produkowaniu przyjemnych w odbiorze produkcji za małe pieniądze. Szkoda, że wszystko ciut za bardzo rozwleczono, a zakończenie wyskakuje samo, niespodziewanie niczym królik z kapelusza.

Zobacz również: powrót do przeszłości – seria Krzyk!

Mimo całej tej miernoty fabularnej widać jednak, że kontynuacja była przemyślana i planowana jeszcze przed emisją pilota. Dopiero teraz widz wie dokładnie, co w teraźniejszości wydarzyło się w Lakewood. Dodatkowo ostatnia scena uświadamia oglądających, że dopiero trzeci sezon rozjaśni zawiłą przeszłość Brandona Jamesa. Nie żebym już zacierał ręce na samą myśl o tym, ale w swoim czasie chętnie się z kolejną serią Scream The TV Series zapoznam. Jest nieźle.

scream, serial, mtv, krzyk

scream, krzyk, mtv, serial

Dziennikarz

Miłośnik prawdziwego kina, a nie tych artystycznych bzdur.
Jeśli masz ciekawy temat do opisania, pisz tutaj - [email protected]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?