Na pierwszy rzut oka: początek 1. sezonu serialu Marvel’s Daredevil

Na wstępie warto przypomnieć, że w naszym rankingu najbardziej wyczekiwanych seriali 2015 roku Daredevil znalazł się na 2. miejscu. Nasze nadzieje związane z tą produkcją były dość wygórowane – tym większe zaskoczenie, że serial przebił się nawet ponad nasze oczekiwania. Oznacza to, że możecie być spokojni i podejść do pierwszego odcinka z dużym entuzjazmem, bo nie powinien zawieść on nawet największych serialowych wyjadaczy. Zacznijmy jednak od początku. Produkcja zadebiutowała 10 kwietnia na platformie Netflix (co oznacza, że już możecie zobaczyć cały 1. sezon). Jest ona oczywiście ekranizacją przygód tytułowego superbohatera, wprost ze świata komiksów Marvela. Twórcą pomysłu na tenże projekt jest Drew Goddard, odpowiedzialny dotychczas za scenariusze do serialu Zagubieni czy filmów Dom w głębi lasu oraz World War Z. Mieliśmy już przyjemność obejrzeć pierwszy odcinek Daredevila i nie omieszkamy podzielić się z wami naszymi wrażeniami.

Dla niewtajemniczonych – serial opowiadać będzie nam o losach niejakiego Matta Murdocka (Charlie Cox). Jest on młodym, niedoświadczonym prawnikiem, który w wieku 9 lat stracił wzrok w ulicznym wypadku. I właśnie sceną wypadku rozpoczyna się nasza przygoda z serialem. Poznajemy młodego Matta oraz jego ojca Jacka – zawodowego boksera. Od samego początku widać, że twórcy stawiają na poważny ton serialu.

Następnie z tej retrospekcji przeskakujemy do aktualnych wydarzeń. Dorosły już Matt wraz z przyjacielem prawnikiem, Franklinem (Elden Henson), rozkręcają swój własny interes. Nie muszą długo czekać, aż wpada im pierwsza – jak się później okazuje, bardzo poważna sprawa – która, jak domniemam, przeciągnie się na kilka dalszych odcinków serialu. Wraz ze wspomnianą sprawą pojawia się też pierwsza kobieca postać – Karen (Deborah Ann Woll). W międzyczasie poznajemy również inne wątki, w które bardzo mocno zaangażowany jest bohater. Takim oto sposobem twórcy w zgrabny sposób rozpoczynają wielowątkowość serialu.

Większość superbohaterów posiada dwie osobowości. Peter Parker w razie potrzeby przywdziewa kostium Spider-Mana, Bruce Wayne, za dnia multimiliarder i filantrop, w nocy zaś działa jako zamaskowany Batman. Również Matt posiada swoje alter ego. Jest nim postać Daredevila – zamaskowanego mściciela, który w ciemnościach nocy próbuje zaprowadzić porządek w dzielnicy Nowego Jorku, zwanej Hell’s Kitchen. Oczywiście tak jak serial się dopiero rozkręca, tak jest i z samą postacią Daredevila. Matt, pomimo doskonałego wyszkolenia i nadludzko wyczulonych zmysłów, ma przed sobą jeszcze wiele do nauki, aby stać się pełnoprawnym, siejącym postrach stróżem prawa.

Jestem pod wrażeniem tego, jak porządnie zrealizowany jest ten serial. Klimatyczne intro z intrygującą muzyką. Świetne zdjęcia i praca kamery. Naprawdę bardzo dobrze zrealizowane sceny akcji i związane z nimi choreografie walk. Brak tandetnych efektów specjalnych, które zalewają tego typu produkcje. Podczas seansu nie odczuwa się tego wrażenia taniości, jakie często towarzyszy serialowym produkcjom. Ciekawie rozwiązano też ukazanie nadprzyrodzonych zdolności głównego bohatera, ale o tym przekonacie się podczas seansu. Aktorzy spisują się pierwsza klasa. W ich grze nie da się wyczuć taniej amatorszczyzny. Sam casting to wykonanie kawału dobrej roboty. Charlie Cox wydaje się być idealny do swojej roli, a reszta obsady nie odbiega od niego poziomem. Warto dodać, że to dopiero początek i tych postaci nam się bardzo namnoży.

Jeśli reszta odcinków stać będzie na podobnym poziomie, to będziemy świadkami jednego z najlepszych seriali opartych na historiach rodem z kart komiksu. Już teraz jest ponuro, czuć uliczny klimat, serial nie boi się brutalności, jednak zdarzają się i luźniejsze momenty. Wszystko jest więc idealnie zbalansowane. I to wszystko zapowiada nam dwanaście emocjonujących, świetnie rokujących epizodów opowiadających historię Daredevila – człowieka nie znającego strachu. Pełna recenzja całego sezonu już w przyszłym tygodniu!