Premierowy odcinek miniserii Długa noc to napakowana szczegółami podróż, która nie wyróżnia się specjalnie pod względem fabularnym. Głównym bohaterem jest cichy student, amerykański obywatel pakistańskiego pochodzenia, Nasir Khan (Riz Ahmed). Chłopak dostaje zaproszenie na imprezę szkolnej drużyny koszykówki, która ma odbyć się na Manhattanie. Naz, motywowany taką możliwością, zabiera taksówkę ojca, aby dotrzeć na miejsce. W między czasie wsiada do niej Andrea (Sofia Black-D’Elia). Dziewczyna hipnotyzuje młodego studenta. Namawia, aby zawiózł ją najpierw na plażę, a potem do domu. Piją alkohol, biorą narkotyki, uprawiają seks. Potem Naz budzi się i znajduje Andreę martwą w morzu krwi.
Zawiązanie fabuły brzmi dość banalnie. Dziewczyna z destrukcyjnym charakterem, którego nawet nie ukrywa, namawia niewinnego chłopaka, do niekoniecznie właściwego zachowania. Już w trakcie trwania odcinka otrzymujemy wskazówki, że noc nie skończy się dobrze. Fakt, całość została poprowadzona w taki sposób, aby choć w minimalnym stopniu poznać głównego bohatera. Widzimy go na szkolnych korytarzach, podczas kolacji z rodziną, a później, jak nieśmiało podchodzi do nowo poznanej dziewczyny. Jego intencje są szczere.
Zobacz również: Delpy i Hawke zaklęci w czasie – o miłosnej trylogii Linklatera
Steven Zaillian (Lista Schindlera), który wyreżyserował Długą noc, z powodzeniem buduje cały odcinek. Od początku zauważalne są kolejne dowody, które później zostaną wykorzystane przeciwko chłopakowi. Mijani na ulicy ludzie, ślady, które po sobie zostawia, a nawet nóż zabrany z miejsca zbrodni. Rzeczy, które mają wydawać się przypadkowe, wcale takimi nie są, a my spodziewamy się każdej kolejnej sceny. Długa noc nie jest tylko świetnym kryminałem, który zapewne rozwinie swoje skrzydła. Już w pierwszym odcinku mamy do czynienia z rasizmem, problemami i przemęczeniem służb mundurowych oraz niechlubnymi lukami, jakimi może pochwalić się amerykański system sprawiedliwości. Detektyw z pełną premedytacją zbiera kolejne dowody przeciwko Nasirowi. Za jego zgodą pobiera materiał genetyczny, wyciąga od niego szczegóły spotkania z zabitą dziewczyną, a chłopak odpowiada na każde pytanie. Powód jest prosty – nigdy nie miał styczności z policją, a detektyw sprawia wrażenie przyjaznego i chętnego do pomocy.
Riz Ahmed, który wciela się w głównego bohatera jest bardzo autentyczny. Jego Naz bardzo chce aprobaty ze strony bardziej popularnych, chce być lubiany, przebywać w towarzystwie dziewczyn – typowy student. Tak naprawdę nie wyróżnia się niczym szczególnym. Jest nieśmiały, wycofany, a później wystraszony i ufny w stosunku do każdej osoby, która okaże się być po prostu miła. Na końcu odcinka pojawia się też jego adwokat, Jack Stone (John Turturro). Już wiemy, że skradnie serca widzów. Jest bezpośredni, ostry, szczery. Postać sprawia wrażenie dobrze napisanej oraz genialnie zagranej.
Zobacz również: TOP 30 – Najlepsze filmy biograficzne w historii!
Długa noc ma niesamowity klimat. Zdjęcia bazują na zbliżeniach, ale można też zaobserwować momenty oddechu i dystansu. Postaci są czasami spychane do kątów kadru. Również muzyka odgrywa tutaj bardzo ważną rolę. Miniserię z pewnością można porównać do American Crime i American Crime Story, które poza kryminalnym aspektem, skupiły się też na ukazaniu problemów społecznych, jakie gnębią Amerykę. Dużą rolę odegra tutaj przede wszystkim, wcześniej wspomniany, system sprawiedliwości. Przykłady tego, że nie działa, jak powinien mogliśmy znaleźć w takich serialach dokumentalnych, jak Making a Murderer oraz Przeklęty: Życie i śmierci Roberta Dursta.
Premiera nowej miniserii HBO nie ustrzegła się takich błędów, jak przewidywalność i oczywistość. Niektóre rozwiązania fabularne prezentują się dość banalnie. Mimo to, mamy tu do czynienia z pewną kompleksowością historii oraz postaci. To, scenariusz, ciężki klimat oraz znakomita obsada sprawią, że Długa noc może okazać się jednym z lepszych seriali tego roku.
plakat oraz zdjęcia: HBO