Nigdy nie potrafiłem przekonać się do seriali komediowych. Nie porwała mnie Teoria wielkiego podrywu, nie potrafiłem dotrwać do końca chociaż jednego odcinka Jak poznałem waszą matkę, do dziś nie rozumiem nawet fenomenu kultowych już Przyjaciół. Bez większych nadziei podszedłem do seansu Doliny Krzemowej, nie łudząc się, żeby zrobiła wrażenie na takim ponuraku jak ja. A jednak! Serial produkcji HBO wciągnął mnie do tego stopnia, że w ciągu 2 dni obejrzałem 2 sezony z nawiązką pierwszych odcinków 3 serii. Twórca Doliny Mike Judge dokonał tego, o czym nawet nie śniłoby mi się wcześniej, sprawiając swoim inteligentnym poczuciem humoru, że majowe poniedziałki zacząłem rozpoczynać serialem komediowym, zamiast seansem samej Gry o Tron…
Zobacz również: Jakie seriale oglądają polscy piłkarze?
Największym atutem Doliny Krzemowej jest świetnie rozpisany scenariusz, będący satyrą wielkiego świata biznesu technologicznego. W trzeciej serii główny bohater Richard Hendricks musi pogodzić się z utratą władzy w swojej własnej firmie, co jasno nasuwa nam skojarzenia z podobną sytuacją w hisrorii Steva Jobsa i Appla. Firma Hendricksa – Pied Piper, pracująca nad przełomowym sposobem kompresji plików zyskuje nowego prezesa zarządu, który rewolucyjną technologię zamierza wykorzystać przy tworzeniu najmniej innowacyjnych rozwiązań. Główni bohaterowie mieli jednak od zawsze inną wizję swojej działalności i nie zamierzają jej porzucić. Richard wraz ze współpracownikami: Jaredem, Gilfoylem, Dineshem i Erlichem, rozpoczynają podchodową wojnę o przywrócenie prac na właściwe torty i odzyskanie kontroli w firmie. Czy odniosą sukces? Czeka ich do tego długa droga, która w tym serialu lubi być nieprzewidywalna i pełna zabawnych zwrotów akcji.
Serial od samego początku trzyma bardzo równy poziom. Szczerze mówiąc, ze świecą szukać tak równej – dobrej produkcji, która emitowana była w ostatnich latach. Każdy z dziesięciu odcinków, trwających po niespełna 30 minut, spełnia swoje najważniejsze zadania – rozbawić, nie znużyć i sprawić, by widzowie zacierali ręce na ciąg dalszy. Pomimo braku patosu, widowiskowych ujęć czy budowania napięcia Dolina Krzemowa broni się lekkością przekazu, gwarantując nam już po raz trzeci rozrywkę w czystej postaci.
Zobacz również: TOP 30 – Najlepsze filmy biograficzne w historii!
W obsadzie nowego sezonu nie znalazły się wielkie nazwiska. Z nowych bohaterów Doliny na uwagę zasługuję jedynie Stephen Tobolowsky, którego skojarzyć można z drugoplanowych występów w takich filmach, jak Dzień Świstaka czy Memento. Obok scenariusza trzon serialu stanowią główni bohaterowie, w których bezbłędnie wcielają się Thomas Middleditch, Kumail Nanjiani, Zach Woods, T.J. Miller oraz Martin Starr. Ciężko znaleźć wśród nich faworyta, bowiem każdy kreuje swoją postać bardzo oryginalnie i charakterystycznie, współtworząc jedną z najciekawszych i najdziwniejszych ekip w historii telewizji.
Jeśli przymrużymy oko na kilka luk w fabule i dziwnych zbiegów okoliczności, które uwielbiają prześladować chłopaków z Pied Piper, Dolina Krzemowa zagwarantuje Wam rozrywkę na bardzo wysokim poziomie. To nie typowy sitcom, który opiera się na gagach, niepowiązanych ze sobą sekwencjach i śmiechu podłożonym w tle, a inteligentnie przedstawiona historia, będąca satyrą nie tylko świata biznesu technologicznego, a całego pokolenia internetu. Prześmiewczy charakter produkcji idealnie posumować może scena, w której dwóch prezesów korporacji spotyka się na lotnisku. Po chwili rozmowy każdy z nich zmierza do własnego privet jetu, po czym jeden z nich obraca się mówiąc: – przecież lecimy do tego samego miasta! Powiedz mi, lubisz grać w szachy? Po czym zamiast polecieć razem wymieniają się loginami do swoich kont na Twitchu, umawiając się na wspólną partyjkę w sieci. Pozostaje mi już tylko gorąco polecić ten tytuł wszystkim, którzy nie mieli jeszcze okazji go sprawdzić i pogratulować HBO kolejnego dobrego serialu. Może i Dolina nigdy nie wyjdzie z cienia Gry o Tron, która emitowana jest w tym samym okresie, ale na pewno ma szansę stać się jednym z najlepszych seriali komediowych, nie tyle w historii stacji, ale i telewizji!
Ilusracja wprowadzenia: HBO