Na pierwszy rzut oka: 4. sezon Pokojówek z Beverly Hills

Czwarty sezon Pokojówek z Beverly Hills rozpoczyna się analogicznie do poprzednich. Nawiązuje do otwartych wątków, rozpoczyna nowe, odświeża obsadę oraz oczywiście wchodzi w sprawę kolejnego morderstwa. Lato z podstępnymi pokojówkami czas zacząć. SPOILERY.

Trzeci sezon zakończył się wybuchowo – dosłownie. W powietrze wyleciał dom Adriana (Tom Irwin) i Evelyn (Rebecca Wisocky). Rodzić zaczęła Zoila (Judy Reyes), ale w wyniku komplikacji jej szefowa musiała podjąć decyzję, kogo ratować – matkę czy dziecko. Dodatkowo, Spence (Grant Show) w wyniku obrażeń mózgu stracił pamięć. Była żona wmówiła mu, że nadal są szczęśliwą rodziną, a ten nie mając żadnych wspomnień z Rosie (Dania Ramirez) odtrąca ją i zostaje z przebiegłą Peri (Mariana Klaveno). Od tych wydarzeń mija sześć miesięcy i na wszystkie pytania dostajemy odpowiedź w premierze czwartego sezonu.

Odcinek rozpoczyna scena, w której Eva Longoria ucieka przed napastnikiem w pięknym domu. Zostaje zabita, a jej ciało znajduje Peri. Brzmi znajomo? Tak wyglądał początek pilota Pokojówek z Beverly Hills. Książka, którą napisała Marisol (Ana Ortiz) okazała się bestsellerem i kobieta właśnie pracuje nad jej ekranizacją. Longoria jest producentką serii, więc jej pojawienie się nikogo nie zdziwi. Swoje wystąpienie zakończyła z humorem wspominając Gotowe na wszystko, czyli serial, w którym grała jedną z głównych ról.  Jeżeli chodzi o nawiązania do tej produkcji, w nowych odcinkach Pokojówek… zagrał też James Denton, czyli Mike Delfino. Rosie pracuje u Genevieve (Susan Lucci) pod nieobecność Zoili i ciągle rozpacza nad brakiem kontaktu ze strony Spence’a. Carmen (Roselyn Sanchez) ciężko pracuje podczas remontu domu Powellów, kiedy niespodziewanie pojawia się tam jej  „kuzynka”. Adrian uknuł kolejną intrygę, aby zatrzymać przy sobie Evelyn, a Zoila wraca do pracy po smutnych wydarzeniach.

Zobacz również: Guilty pleasures, czyli dlaczego oglądamy złe seriale

Jak zawsze, w życiu naszych ulubionych pokojówek dużo się dzieje. Serial telewizji Lifetime należy traktować z dystansem. Nie jest to produkcja najwyższych lotów. Nigdy nie była. Bardzo dobrze wie, czym jest i niczego nie udaje. Wzorowana na najlepszych telenowelach, pełna jest zwrotów akcji i cliffhangerów, które nie jednego zatrzymają przed telewizorem na dłużej. Tak też jest w pierwszym odcinku czwartego sezonu. Pomimo przewidywalnej formuły, wydarzeń na ekranie nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Twórcy potrafią się bawić z widzami, wprowadzać ich w błąd i zaskakiwać na każdym kroku.

Premiera trzyma się tego schematu. Daje odpowiedzi na niektóre z pytań powstałych w trzecim sezonie, ale rozpoczyna też nową historię, która pociągnie całość do  przodu. Nowe postaci są oczywiście powiewem świeżości, ale jeden epizod to zdecydowanie za mało, żeby cokolwiek o nich powiedzieć. Zaskakuje Zoila i jej wybory. Jej postać jest jedną niewielu, które bardzo się zmieniły na przestrzeni sześciu miesięcy. Oczywiście najlepiej zapowiada się wątek morderstwa, ale są też inne, które z pewnością przykują uwagę widzów. Jednym z nich jest owa „kuzynka” Carmen, która pojawiła się w jej życiu czy nowy mężczyzna, jaki zawitał na progu domu, w którym teraz pracuje Zoila.

Zobacz również: Ranking TOP 15: Najseksowniejsze kobiety w serialach

Pokojówki z Beverly Hills jest serialem, który bawi i zaskakuje. Oczywiście, nie ustrzega się błędów. Tak jak wspomniałam, jest produktem świadomym, który nic nie udaje. Pełnymi garściami czerpie z rynku telenowel i się tego nie wstydzi. Pierwszy odcinek czwartego sezonu sztywno trzyma się konwencji przyjętej na początku serialu. Nie eksperymentuje i nie odświeża formy. Niektórzy mogą go obejrzeć ze znudzeniem, inni znajdą w nim element rozrywki warty uwagi. 

plakat i zdjęcia: materiały prasowe

Redaktor

Większość wolnego czasu spędza na oglądaniu seriali i pisaniu o nich.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?