Jane the Virgin – recenzja drugiego sezonu

Komedia The CW niespodziewanie okazała się hitem. Serial otrzymał nominację do Złotego Globu, a wcielająca się w tytułową bohaterkę, Gina Rodriguez, w 2015 roku statuetkę zabrała do domu. Nikt nie mógł przewidzieć, że amerykańska adaptacja wenezuelskiej telenoweli, skradnie serca widzów na całym świecie.

Zacznijmy jednak od początku (jak to zwykł mówić narrator serialu). Jane The Virgin opowiada historię dziewicy, która przez pomyłkę została poddana sztucznemu zapłodnieniu. Zachodzi w ciążę ze swoim szefem, Rafaelem (Justin Baldoni), będąc jednocześnie w związku z Michaelem (Brett Dier). Później okazuje się, że jej ojcem jest gwiazda telenowel, Rogelio De la Vega (Jaime Camil). Dodatkowo, Jane jest kobietą odpowiedzialną, bardzo zorganizowaną i nie lubi niespodzianek. W drugim sezonie, kontynuujemy historię trójkąta miłosnego. Z Michaelem łączy ją cudowna przeszłość, z Rafaelem słodki synek, Mateo. Po wielu kłótniach, przepychankach i intrygach, Jane w końcu podejmuje trudną decyzję.

Serial Jane The Virgin oparty jest na telenoweli i wcale tego nie ukrywa. Niektóre rozwiązania fabularne i postaci, bogato czerpią z latynoskich tasiemców. Główna bohaterka jest idealna, praktycznie nie ma wad, a jeżeli taką jej się wytknie, wszystkiego się wyprze. Ma zaplanowane życie, artystyczną duszę i zawsze robi to, co powinna. Jej przeciwieństwem jest matka. Roztrzepana, ale inteligentna i kochająca Xiomara (Andrea Navedo), która goni za karierą piosenkarki. Wszystko spaja babcia Alba (Ivonne Coll), która zawsze służy dobrą radą, ale jak się okazuje, ma za sobą przeszłość, do której niechętnie się przyznaje. Kobiety Villanueva zawsze się wspierają. W tym sezonie mieliśmy okazję doświadczyć kłótni pomiędzy nimi, co jeszcze bardziej pozwoliło zagłębić się w ich relację.

Zobacz również: Ranking TOP 15: Najseksowniejsi faceci w serialach

W klasycznych telenowelach, w trójkątach miłosnych zawsze znajdzie się ten zły. W tym przypadku Jane musi wybierać pomiędzy kandydatami niemalże idealnymi. Jest też Petra (Yael Grobglas), była żona Rafaela, która teoretycznie powinna służyć za czarny charakter, ale twórcy zdecydowali się na inny rozwój postaci. Jej zadania przejęła matka oraz siostra bliźniaczka. Nie zapominajmy również o niebezpiecznym handlarzu narkotyków, który okazuje się blisko związany z Rafaelem i jego siostrą. To i więcej szczegółów fabularnych sprawia, że w Jane the Virgin wszystko ma drugie dno.

Drugi sezon serialu nadal utrzymuje wysoki poziom. Narrator (nominowany zresztą do Emmy) nieustannie karmi nas cudownymi komentarzami i reakcjami.  Wszystkie postaci serialu są zbudowane kompleksowo, mają różną motywacje i ewoluują. Zdecydowanie najbarwniejszym bohaterem jest Rogelio. Ojciec Jane z początku może wydawać się powierzchownym celebrytą i egocentrykiem, któremu woda sodowa uderzyła do głowy, ale to tylko pozory. Dla swojej rodziny i Jane uchyliłby nieba. Czuje się zraniony, kiedy córka postanawia zostać z matką, zamiast pojawić się z nim na czerwonym dywanie. Przeżywa traumę związaną z porwaniem. Czasami dla dobra innych, ukrywa swoje prawdziwe uczucia, a przede wszystkim ogromnie się stara, aby odrobić stracony czas z Jane.  Jaime Camil ciągle wypada znakomicie i nadal jest pełny niespodzianek.

Zobacz również: TOP 30 – Najlepsze animacje w historii kina!

Tytułowa bohatera w drugim sezonie jeszcze bardziej dojrzała. Zajmuje się synem, zaczyna studia podyplomowe i wraca do pracy, jako kelnerka. Powoli zaczyna realizować swoje wielkie marzenie bycia pisarką. Pomimo przeszkód, nadal planuje idealne życie, ślub, kupuje dom i jest szczęśliwa. Nie łamie się, kiedy na jej drodze staje nieprzychylny promotor albo dom zostaje zalany. Jane jest chodzącym wykładem motywacyjnym dla wszystkich, którzy chociaż raz zwątpili w swoje marzenia i siebie. Taka jest też Gina Rodriguez, która odbierając Złoty Glob powiedziała: I can and I will. Aktorka jest fantastyczna w swojej roli, za którą należą jej się najwyższe pochwały.

Jane The Virgin jest jedną z lepszych komedii, jakie w tej chwili oferuje amerykańska telewizja. Jest serialem inteligentnym, bardzo złożonym,  przepełnionym twistami i cliffhangerami. Może kierowany jest do damskiej części publiczności, ale wydaję mi się, że każdy znajdzie w nim coś dla siebie. Jest tu intryga, tajemnica, dramat, humor, romans i postaci, z którymi na pewno będziemy się utożsamiać. Nadal pozostaje świeży, interesujący i przede wszystkim bardzo dobrze zagrany. Oglądając ostatni odcinek, pomimo że wszystko wydaje się idealne, spodziewamy się najgorszego. Jak przystało na telenowelę, wydarzenia z finału drugiego sezonu, zburzą spokój wszystkich.

Zobacz również: Na pierwszy rzut oka: 2. sezon serialu Outlander

Pierwszy sezon serialu opierał się na zajściu Jane w ciążę i jej obaw związanych z przygotowaniem do bycia matką. Był to też czas podejmowania złych, z perspektywy czasu, decyzji. W drugim rozdziale scenarzyści musieli się bardzo postarać, aby nie wpaść we własną pułapkę. Fakt, pierwsze odcinki upłynęły pod znakiem Jane i Mateo, ale w dalszym ciągu śmieszyły i rozczulały widza. Postarano się, aby drugi sezon też prowadził do wielkiego wydarzenia w jej życiu i tym miał być ślub. Tylko, co zrobić, aby tytuł serialu nadal mógł odzwierciedlać jego fabułę?

plakat i zdjęcia: The CW

Redaktor

Większość wolnego czasu spędza na oglądaniu seriali i pisaniu o nich.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?