Gdyby wyliczyć jaką część wszystkich polskich produkcji stanowią te podejmujące tematykę sportu, to z tego rachunku wyszedłby zapewne bardzo znikomy procent. Raz na jakiś czas zdarzą się przy okazji ważnych międzynarodowych imprez sportowych produkcje dokumentalne (ostatnio Drużyna i Będziesz legendą człowieku), gorzej z tymi fabularnymi. Ilość produkcji o polskich klubach piłkarskich można zaś policzyć na palcach jednej ręki. Złośliwi powiedzieliby, że i to na takiej, gdzie kilku palców brakuje. Dlatego stworzony na okoliczność obchodów stulecia istnienia Legii Warszawa i udostępniony na platformie player.pl serial Legenda oraz będący w planach sklejony z niego film o Legii Warszawa jest w pewnym sensie wydarzeniem wyjątkowym. Jednak tak jak piłkarze na boisku dzielnie utrzymują pozycję lidera w tabeli, tak pierwsze dwa odcinki wywołują uczucie niedosytu.
Zobacz również: TOP10 filmów o trenerach sportowych
W każdym z około piętnastominutowych odcinków przedstawiona zostaje Legia Warszawa oraz emocje jej towarzyszące przez pryzmat historii osób związanych z klubem. Dwa pierwsze odcinki przyjmują perspektywę obecnego kapitana piłkarskiej drużyny Jakuba Rzeźniczaka oraz młodziutkiej fanki klubu Eli. Łączy je nie tylko forma składająca się na tzw. „gadające głowy”, które przeplatają się z archiwaliami oraz inscenizowanymi scenami. W obu epizodach nie da się ukryć, iż u podstaw powstania produkcji Legenda leżały oczywiste względy PR-owe. Zawodnicy to profesjonaliści w każdym calu, marka klubu jest jedyna w swoim rodzaju, a Warszawa to wymarzone miejsce do życia. Właściwie nie zdziwiłbym się, gdyby fragmentami serialu zachęcano przyszłych zawodników przy negocjacjach transferowych. Niestety dla zwykłego widza taki silny nacisk na kwestie wizerunkowe podkopuje wiarygodność Legendy. Sztampową pompatyczną muzykę i efektowne zdjęcia w slow-motion rodem z kampanii reklamowych, albo ujęcia z lotu ptaka zarejestrowane przez drona jeszcze można przeboleć. Gorzej, gdy na wierzch wysuwane są same ultrapozytywne aspekty, które dla interesujących się piłką nożną zaburzają pełen wymiar historii. Przykładem jest pierwszy odcinek, w którym twórcy tworzą laurkę kapitanowi Legii, którą dodatkowo akcentują zdaniem jednego z kibiców. Szkoda więc, że nie wspominają o incydencie Rzeźniczaka ze „Staruchem”, który przybrał nawet formę sprawy sądowej. Epizod ten rozpoczyna się interesująco od ciekawostek piłkarza o początkach jego kariery, kulisach transferu, lecz bardzo krótki metraż sprawia, że przewagę przejmują gładkie, nudne pijarowe zdania. Zdecydowanie na korzyść wyszłoby poświęcenie większej ilości czasu bohaterom danego odcinka. Ciekawszy jest więc odcinek o siedmioletniej Eli, zagorzałej fance stołecznego klubu. Więcej w nim naturalności, luzu, który otrzymano dzięki niestereotypowemu obrazowi kibica, który bez kompleksów odnajduje się w teoretycznie męskim świecie. Jednak i ten odcinek zamienia się w końcu w program typu „Spełniamy marzenia” i w reklamę szkółki piłkarskiej klubu z Łazienkowskiej 3.
W oglądaniu Legendy najbardziej odrzuca patos lektora z offu oraz zdania czytane przez serialową gwiazdę Kubę Wesołowskiego, którzy artykułują sztuczne frazesy o „kodeksie honoru”, „dumnej, niepokonanej Warszawie”, „wyjątkowych kibicach”, „drużynie, której kibicuje cała Warszawa”. Takie samochwalstwo, sztywność, napuszenie jest zupełnie niepotrzebne i bliżej mu do stadionowych przyśpiewek, a nie produkcji, która ma trafić do kin. W historii Legii i w dostępnych do oglądania epizodach są liczne broniące się bez słów dowody na świetność klubu czy kibiców. Pokazane są piękne bramki, brawurowe wślizgi, efektowne oprawy oraz uginająca się od trofeów sala klubowego muzeum. Reżyserom i scenarzystom to jednak nie wystarcza. Niestety wykorzystując wspomniane na początku chwyty Legenda staje się produkcją dla ekskluzywnego kręgu widzów, bo kibiców innych drużyn takie formułki raczej rozbawią, aniżeli zachęcą do oglądania dalszych odcinków. Łechtanie ego w produkcjach dokumentalnych wygląda mało poważnie, a o tym że w sportowej rywalizacji nie chodzi o poniżanie i pychę uczą nas liczne amerykańskie filmy sportowe.
Intencje Legendy są oczywiste. Serial ma oddać międzypokoleniowy hołd Legii Warszawa, najpopularniejszemu polskiemu klubowi piłkarskiemu. Pytaniem pozostaje czy w dalszych odcinkach dalej unosić się będzie aura laurkowości, czy bardziej kontrowersyjne aspekty z dziejów klubu również zostaną podniesione. W końcu pełna historia wybrzmiewa tylko, gdy nie podchodzi się do niej na kolanach oraz nic nie zostaje pominięte. Jak widać nie wszyscy wiedzą, że od peanów lepiej wypadają interesujące historie i ciekawostki.
Ilustracja wprowadzania: kadr z serialu Legenda