Sherlock Holmes ze swoją Joan Watson powrócili do stacji CBS z szóstym sezonem. Jedyną znaczącą zmianą w obsadzie jest nowa postać regularna, w którą wciela się Desmond Harringtom (chyba najbardziej znany z roli Quinna w serialu Dexter).
Jeśli pamiętacie końcówkę ostatniego sezonu, to wiecie, że z Sherlockiem nie jest najlepiej. W ostatniej scenie widzimy, jak zapisuje się do szpitala na badania, bo ma halucynacje, które doprowadziły go do spalenia części mieszkania.
Zobacz również: Na pierwszy rzut oka: sezon 2. Opowieści podręcznej
Szósty sezon więc rozpoczynamy nie tylko kryminalnymi sprawami, którymi Sherlock i Watson zajmą się wraz z kapitanem Gregsonem i detektywem Bellem, ale również zdrowotnymi problemami głównego bohatera. Sherlock nie tyle boi się śmierci, tylko tego, że ewentualna choroba nie pozwoli mu wykonywać jego zawodu, który odciąga go od nałogu.
Czuć, że nowe odcinki są cięższe, bardziej mroczne i przez to chyba też głębsze.
Zobacz również: Oficjalny tytuł nowej serialowej wersji Sabriny oraz pierwsze zdjęcie głównej bohaterki!
Michael, czyli nowa postać w tej serii, jest nałogowcem i w słowach Sherlocka na jednym z grupowych spotkań, znalazł receptę na poradzenie sobie z uzależnieniem. Wystarczy znaleźć zajęcie, które pochłonie nas na tyle, byśmy nawet nie myśleli o powrocie.
W odcinku pojawia się również Brett Dalton (Agenci T.A.R.C.Z.Y.) oraz Trieste Kelly Dunn (Banshee), a sprawa której się przyglądamy razem z nowojorską policją dotyczy wypłyniętej sekstaśmy i zaginionego bohatera głównej roli męskiej w tym „filmie”.
Czy słaby stan zdrowia wpłynie na przebieg śledztwa? Cóż, sprawdźcie sami. Trzeba jednak przyznać, że ekipa wróciła na plan z nowymi pomysłami, które sprawiają, że mamy zarówno to, co uwielbiamy w Sherlocku i jeszcze coś innego, ten mrok, którego poprzednie sezony nie miały.
Szósty sezon serialu zadebiutował w amerykańskiej telewizji 30 kwietnia, a przed nami jeszcze dwadzieścia odcinków.