Good Girls od pierwszych minut pilota stara się pokazać widzowi, czego może się spodziewać. Już wtedy mowa jest o silnych kobietach, które muszą uwolnić się spod działania mężczyzn, bo przecież mogą bardzo dużo osiągnąć same. Po części nasze bohaterki właśnie to robią.
Good Girls jest nowym serialem NBC. Opowiada o trzech matkach na przedmieściach – Ruby (Retta), Annie (Mea Whitman), Beth (Christina Hendricks), które zmagają się z większymi lub mniejszymi problemami. Jednak tym, który je łączy jest kłopot z finansami. Ruby potrzebuje pieniądze na leczenie chorej córki, Annie żeby w ogóle móc zajmować się swoimi dziećmi, a Beth żeby nie stracić dachu nad głową przez nieudane inwestycje zdradzającego ją męża. Pchane takimi powodami nasze bohaterki postanawiają obrabować lokalny supermarket, jednak zamiast ukraść 30 tysięcy dolarów, ze sklepu uciekają z kwotą pół miliona.
Zobacz również: Mozaika – recenzja „rewolucyjnego” serialu HBO
Good Girls na początku sprawiał wrażenie bardzo lekkiego i przyjemnego. Wszystko bowiem zostało przedstawione w lekkim i humorystycznym klimacie. Problemy wskazane powyżej zostały obrócone tak, żeby nie wydawały się aż tak poważne, a same sceny napadu na sklep nie mogłyby być bardziej komiczne. Nie ulega wątpliwości, że główne bohaterki postępują nieostrożnie, popełniając kilka błędów, mimo że do ów napadu się przygotowały robiąc odpowiedni wywiad – jak profesjonaliści. Z drugiej strony jednak pewnymi momentami Good Girls można odebrać jako serial o dość poważnym zabarwieniu.
Ruby, Annie i Beth robią coś niezgodnego z prawem dla poprawienia warunków życia swoich i swojej rodziny. Nie są napędzane jedynie posiadaniem dużych sum pieniędzy lub adrenaliną związaną z napadem. Każda z nich przeżywa trudne momenty w życiu – choroba dziecka, rozpad małżeństwa, możliwość straty dzieci czy właśnie problemy finansowe. Jaka desperacja nimi kieruje pokazują ostatnie sceny recenzowanego odcinka kiedy Annie gotowa jest uprawiać seks ze swoim kierownikiem, żeby on nie powiedział nikomu, że to właśnie one są odpowiedzialne za kradzież pieniędzy; czy późniejszą próbę gwałtu z tym związaną.
Zobacz również: Na pierwszy rzut oka: 2. sezon Jessiki Jones
Nie zapominajmy też o bardzo dobrym aktorstwie. Świetnie jest zobaczyć Christinę Hendricks ponownie na ekranie z dużą rolą, która w pełni oddaje jej potencjał i talent. Wraz z Rettą i Mea Whitman stanowią zgrane trio. Ich bohaterki wydają się być uszyte dla nich na miarę.
Pierwszy odcinek Good Girls należy do tych, w których otrzymujemy ogrom informacji. Poznajemy główne bohaterki i ich back story, przechodzimy do wydarzenia, które będzie napędzało resztę fabuły i cliffhangera. Trochę sporo jak na jeden odcinek. To może znaczyć, że kolejne będą spokojniejsze. Nie wiadomo, czy w związku z tym gorsze, czy lepsze, ale na pewno taki pilot może zwiastować nierówny sezon właśnie pod tym względem.
Good Girls na tę chwilę, po pierwszym odcinku, jawi się jako serial komediowo-dramatyczny. Mamy tu zrównoważone dawki zarówno humoru, jak i scen poważnych. Chętnie przekonam się, jak rozwinie się nowy serial NBC, a na pewno z przyjemnością będę patrzeć na kolejne przygody trójki bohaterek, które już po pierwszym epizodzie skradły moje serce.