Kto oczekiwał dobrego kryminału, po emisji całego sezonu McMafii pewnie nieźle się zawiódł. Mało tutaj akcji, więcej gadania, a nawet i bohaterowie tacy nijacy.
McMafia został oparty na książce non-fiction autorstwa dziennikarza Mishy Glenny o globalnej siatce przestępczej. Będziemy mieć do czynienia z cyberprzestępcami z Indii, baronami narkotykowymi w Kolumbii, grupą piorącą pieniądze w Dubaju, a także handlem żywym towarem i przemytnikami. W całym bałaganie znajdzie się Alex Godman, czyli postać grana przez Jamesa Nortona. Główny bohater chełpi się tym, że swój sukces osiągnął bez niczyjej pomocy – rodziny bądź przyjaciół.
Zobacz również: Britannia – recenzja 1. sezonu
Głównym bohater jest potomkiem rosyjskiej mafii, mimo że sam urodził się i wychował w Angii, a po rosyjsku nie potrafi mówić. Jego rodzina musiała wyemigrować z ojczyzny z powodu mafijnych porachunków. Alex próbuje odciąć się od biznesu ojca, ale ten jednak nie pozwala mu odejść tak łatwo. Kolejne odcinki pokazują, jak Godman zagłębia się coraz bardziej w rodzinne porachunki z Vadimem Kalyaginem. Do tego stopnia, że główny bohater wyjeżdża do Moskwy.
Pierwsze odcinki McMafia były swego rodzaju obietnicą, że nie zajmiemy się tylko mafią, ale właśnie globalną działalnością przestępczą. Stąd właśnie narkotyki, handel ludźmi czy cyberprzestępczość. Niestety takich odskoczni od głównego wątku było mało, a na pewno urozmaiciłoby każdy odcinek. Wiążąc się z główną linią fabularną nie wnoszą jednak kompletnie nic.
Epizody niestety były bardzo powolne. Momentami można było odnieść wrażenie, że wszystko stoi w miejscu. Jak na mafijne porachunki to było po prostu nudne. Oko umilały jedynie ładne wnętrza oraz James Norton.
Zobacz również: Wikingowie – recenzja I połowy 5. sezonu
No właśnie, bo gdyby nie on, to chyba nie dotrwałabym do końca sezonu. Mimo że jego postać nie została napisana fantastycznie, na ekranie robi, co może. Niestety, ale jest to bohater niekonsekwentny oraz mało interesujący. Jeżeli więc protagonista tak się prezentuje, łatwo można sobie wyobrazić, jak zostały zaprezentowane postaci drugoplanowe.
Chyba największym grzechem tego serialu jest jego długość. Twórcy powinni zmniejszyć liczbę odcinków o połowę, skondensować historię, a przez to nadać jej większą dynamikę. Niestety fabuła została rozwleczona i McMafię oglądało się bardzo źle.
ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe