Na pierwszy rzut oka: 4. sezon Jane the Virgin

Wróciła najlepsza telenowela, jaką można zobaczyć w telewizji – Jane the Virgin. Czwarty sezon będzie co prawda krótszy od poprzednich, ale można to potraktować jako zaletę. Twórcy stwierdzili bowiem, że nie ma sensu sztucznie przeciągać historii, jeżeli pomysł na ten sezon ma zostać zrealizowany w mniejszej liczbie odcinków. A jak wypada pierwszy?

Jak zawsze narrator przypomina nam o tym, co działo się w sezonie wcześniej. Tym razem wspomniał też o zmianie aktora, który wciela się w Mateo (Elias Janssen). W ten sposób serial dodatkowo udowadnia, że z każdej ciężkiej sytuacji potrafi wyjść obronną ręką. Nie przemilczano zmiany aktora, ale nawet podkreśloną ją w pierwszym odcinku. Jane the Virgin jest telenowelą i tego nie ukrywa, a nawet wyolbrzymia. A jak przystało na ten gatunek telewizyjnych tasiemców, pierwszy odcinek wypada fantastycznie. Jane (Gina Rodriguez) spotyka swoją pierwszą miłość – Adama (Tyler Posey), ale z drugiej strony wydaje się jej, że nadal czuje coś do Rafaela (Justin Baldoni). Tym sposobem tytułowa bohaterka wędruje pomiędzy jednym a drugim facetem z nadzieją, że coś w jej życiu stanie się jasne.

Zobacz również: Na pierwszy rzut oka: 2. sezon Good Behavior

Kolejną zaletą premiery czwartego sezonu jest sam Adam, a raczej wprowadzenie jego postaci do serialu. Jak wiemy, przy Jane zawsze jest obecny narrator, który opowiada jej historię. Okazuje się, że gdzieś, ktoś w podobny sposób opowiada o Adamie. Przepychanki obu narratorów są komiczne i zdecydowanie mogłyby pojawiać się częściej.

Jane ciągle wierzy w to, że znowu na jej drodze pojawi się wielka miłość, która przetrwa lata. Czy będzie to Adam, okaże się w kolejnych odcinkach. Rafael z kolei nadal czuje coś do Petry , która padła ofiarą podstępu jego siostry. Rogelio i Xo zamiast wybrać się w podróż poślubną starają się załagodzić sytuację z matką jego dziecka, a Alba wszystkim doradza.

Biorąc pod uwagę, że Jane the Virgin czerpie garściami z gatunku telenoweli, logicznym będą rozstania i powroty głównych bohaterów oraz klasyczne trójkąty miłosne. Pytanie jednak, jak długo twórcy będą chcieli ciągnąć taką zabawę w kotka i myszkę i czy po śmierci Michaela będą w stanie zaprezentować widzom coś równie szokującego? Może przyszedł czas, aby powoli zacząć żegnać się z Jane, kiedy serial jeszcze trzyma dobry poziom.

ilustracja wprowadzenia: The CW

Redaktor

Większość wolnego czasu spędza na oglądaniu seriali i pisaniu o nich.

Więcej informacji o
, ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?