Na pierwszy rzut oka: 1. odcinek The Mist

Mówiąc o nowym serialu stacji Spike, trudno nie odnieść się do Mgły Franka Darabonta z 2007 roku. Horror oparty na liczącej już 32 lata noweli Stephena Kinga okazał się jednym z najlepszych filmów grozy pierwszej dekady XXI wieku.  Seans był niesamowitym przeżyciem, pełnym napięcia i przerażenia, a słynne już zakończenie pozostawiało głęboką rysę na psychice widza. Tak głęboką, że wielu osobom dojście do siebie zajmowało nie parę godzin, ale kilka dni. Produkcja w pełni zasłużyła na dwie nagrody Saturna i uznanie, jakim ją obdarzono (a które po latach najwidoczniej zanikło, sądząc po średnich notach filmu). Niestety, jej serialowy spadkobierca nie ma z nią zbyt wiele wspólnego, zarówno pod względem prezentowanej jakości, jak i samej fabuły.

mist2

Ponownie lądujemy w małym, malowniczym miasteczku (obowiązkowe miejsce akcji w przypadku twórczości Kinga). W widowisku wita nas wcielający się w niby-żołnierza Okezie Morro, czyli najbardziej irytujący bohater, z jakim przyjdzie nam się zapoznać przez następne kilkadziesiąt minut trwania odcinka. To właśnie grany przez niego Bryan Hunt jako pierwszy będzie miał styczność z tytułowym zjawiskiem atmosferycznym, które wywrze na nim takie wrażenie, że przez pozostały czas będzie przewijać się przez ekran z nieustannym wytrzeszczem oczu i paniką w głosie. Scenarzyści już w pierwszych minutach pozwolą nam odczuć grozę roztaczaną przez tajemniczą mgłę, by potem przejść do ekspozycji pozostałych postaci. Ekspozycji tak rozwlekłej, nudnej i przewidywalnej, że na ponowne nadejście wygenerowanych przez paskudne CGI oparów będziemy czekać jak na zbawienie. 

Oglądając pierwszy odcinek The Mist widać już wyraźnie, że serial oparty będzie na czynniku ludzkim w o wiele większym stopniu niż film Darabonta. Pięćdziesiąt minut poświęcone jest niemal wyłącznie na obrzucanie nas kolejnymi postaciami, których jest tu tak wiele, że trudno je wszystkie spamiętać. Zamiast wprowadzać bohaterów, kolejno, odcinek za odcinkiem, twórcy od razu ładują ich wszystkich do jednego epizodu, przez co żaden z nich nie otrzymuje wystarczająco dużo czasu ekranowego, by zaskarbić sobie sympatię widza. Spośród całej tej masy ciężko wyłonić jakiekolwiek imię, które pamiętalibyśmy po seansie. Członkowie obsady albo się nie starają, albo poświęcone im fragmenty scenariusza są tak nędzne, że nie są w stanie nic z nich wykrzesać. I tak oto, poznajemy (uwaga, będzie tego sporo) szkolną seksuolog Eve Cunnigham (Alyssa Sutherland) i jej męża Kevina (Morgan Spector), ich buntowniczą córkę Alex (Gus Birney), jej jeszcze-przyjaciela Adriana (Russell Posner), przestępczynię Mię Lambert (Danica Curcic), starszą Panią Raven (Frances Conroy), Ojca Romanova (Dan Butler), policjanta Connora Heisela (Darren Pettie), jego przyjaciela Pundika (Kevin O’Grady) i syna Jaya (Luke Cosgrove). Dużo, prawda? Za dużo jak na pierwszy odcinek, który nie trwa nawet godziny. Może dałoby się przeboleć ten nadmiar pierwszoplanowych i schematycznych postaci, gdyby nie fakt, że działania, które wykonują na ekranie są przewidywalne i często nielogiczne. Jeden z powyższych bohaterów w pełnym napięcia momencie postanawia… zrobić sobie selfie na tle złowieszczej mgły. Ciekawe, niezwykle nurtuje mnie kwestia tego, co za chwilę się z nim stanie…

mist

Po seansie pierwszego epizodu The Mist nie pozostaje mi nic innego, jak tylko szczerze Wam go odradzić. Nudny, przewidywalny, niereprezentujący sobą żadnej interesującej treści, okaże się ciekawy jedynie dla największych fanów twórczości mistrza grozy Stephena Kinga. Miejmy nadzieję, że w pozostałych dziewięciu odcinkach akcja nieco się zagęści, a dalszy rozwój bohaterów zostanie przeprowadzony sprawniej, w oparciu o coś więcej niż tylko puste dialogi. W przeciwnym wypadku dalsze śledzenie serialu może okazać się bolesnym doświadczeniem, które jedynie zachęci do sięgnięcia po liczący już 10 lat filmowy poprzednik. 

Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe

Dziennikarz

Fan wszelkiej maści blockbusterów (dobrych oczywiście), fanatyk Star Wars, miłośnik popkultury w ogólnym tego słowa znaczeniu i ekspert w robieniu wszystkiego na ostatnią chwilę. Nauki ścisłe i astronomia. Nienawidzi twórczości Mickiewicza.

[email protected]

Więcej informacji o
,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?