Sense8 – recenzja 2. sezonu

Zacznijmy od tego, że Netflix nie popisał się podejmując decyzję o skasowaniu Sense8. Kiedy informacja zaczęła pojawiać się w mediach, jeszcze nie obejrzałam drugiego sezonu do końca. Teraz, świeżo po finale, po takim zakończeniu, jeszcze bardziej nie rozumiem tej decyzji.

Sense8 jest serialem bardzo szczególnym, innym niż wszystkie. Już w zeszłym roku, kiedy zadebiutował na Netflixie wszyscy byli zdumieniu tym, co stworzyły siostry Wachowskie. Oczywiście produkcja ta wymaga od widza cierpliwości, ale kiedy tak naprawdę poświęcimy jej te kilka godzin z naszego życia, wszystko zostanie nam wynagrodzone i to z nawiązką. Jak wiadomo, bohaterami Sense8 jest ósemka ludzi z różnych miejsc na świecie, którzy w jednym momencie zostają ze sobą mentalnie połączeni. Znają swoje myśli, korzystają z nabytych umiejętności, pomagają sobie i wspierają nawzajem. W drugim sezonie każdy z nich przechodzi trudne chwile, ale też te radosne i szczęśliwe. Will (Brian J. Smith) ciągle musi się ukrywać, a we wszystkim pomaga mu Riley (Tuppence Middleton). Lito (Miguel Angel Silvestre) radzi sobie z niemiłymi konsekwencjami coming outu. Nomi (Jamie Clayton) i jej dziewczyna ukrywają się w San Francisco i wykorzystuje swoje hackerskie umiejętności do pomocy innym sensetom. Sun (Doona Bea) powoli przygotowuje się do zemsty na bracie. Wolfgang (Max Riemelt) z króla berlińskiego półświatka staje się uciekinierem, a jego związek z Kalą(Tina Desai) staje się bardziej intensywny. W końcu Capheus (Toby Onwumere), który staje do wyborów, przez co grozi mu ogromne niebezpieczeństwo.

Zobacz również: Na pierwszy rzut oka: 2. sezon Sense8

Podczas, gdy pierwszy sezon Sense8 był dość powolny, ten zdecydowanie przyspiesza. Twórcy postanowili rozwiązać worek z odpowiedziami dotyczącymi OOB i tego, czego chcą od głównych bohaterów. Na przestrzeni kilku odcinków dowiedzieliśmy się o tajemniczej instytucji więcej, niż w całym pierwszym sezonie. Niestety, też w drugim można znaleźć epizody, w których całkowicie o tym zapomniano. W związku z rozwojem tego wątku, Sense8 stało się jeszcze bardziej interesujące. Poszerzył się również świat sensatów. Okazuje się, że nasza ósemka, wcale nie jest jedyna, a cała reszta skutecznie ukrywa się przed Whispersem (Terrence Mann). Przechodząc do niego, w końcu jest go więcej. Nareszcie doczekaliśmy się czarnego charakteru, który naprawdę wywoła jakiekolwiek emocje – jest groźny, nie przebiera w środkach, a jego wygląd może przyprawić o ciarki na całym ciele.

Zobacz również: Pozostawieni – recenzja 3. sezonu

Biorąc pod uwagę, że mamy aż ośmiu głównych bohaterów, ich linie fabularne nie będą prowadzone równo. Jedni będą bardziej interesujący, inni mniej. Oglądając Sense8 odnosi się wrażenie, że Lana Wachowski nie do końca miała pomysł na wszystkich bohaterów. Podczas, gdy Will i Riley próbują znaleźć sposób na Whispersa, Kala zachowuje się jak nastolatka analizując swoje związki. Twórcy kilkukrotnie podkreślali jednak, że wartka akcja czy ogólnie rozwój fabuły, nie są w Sense8 najważniejsze. To bohaterowie i ich różnorodność sprawiają, że serial jest dla wielu taki szczególny. Po pierwsze, jako jeden z niewielu pochylał się nad problemami społeczności LGBT. Po drugie, pokazał, że tolerancja, zrozumienie, empatia i jedność są tym, czego świat potrzebuje. Po trzecie, podkreśla to, jaki świat jest piękny i różnorodny. Że z tej różnorodności warto czerpać garściami. Po czwarte i najważniejsze, pokazał, jak pomimo różnic kulturowych, wyznaniowych, koloru skóry, orientacji seksualnej i płci zobaczyć człowieka w człowieku i jednoczyć się w obliczu wspólnego zagrożenia. Przez to Sense8 wniósł do telewizji nową jakość i był serialem tak ważnym.

ilustracja wprowadzenia oraz zdjęcia: Netflix

Redaktor

Większość wolnego czasu spędza na oglądaniu seriali i pisaniu o nich.

Więcej informacji o
, ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?