Drugi sezon Shades of Blue rozpoczyna się dokładnie w momencie zakończenia pierwszego. I to zarówno pod względem fabularnym, jak i jakościowym. Jennifer Lopez i Ray Liotta ratują serial, jak mogą, ale sami nie są w stanie zrobić wszystkiego.
Harlee Santos (Lopez) to policjantka z nowojorskiego Brooklynu, która twierdzi, że zawsze chciała działać zgodnie z literą prawa. Swoje uczynki usprawiedliwia dobrem córki. Stara się być lojalna, ale są ku temu pewne wątpliwości. Współpraca z agentem FBI odbiła jej się czkawką i jak się teraz okazuje, chodzi o zdecydowanie większy spisek niż na początku myślała. Oczywiście we wszystko zamieszany jest jej szef, Matt Wozniak (Ray Liotta). Dodatkowo do całej listy sekretów, jakie Harlee musi zatrzymać dochodzi jeszcze jeden – zabójstwo Miguela, które ukryje przed córką.
Zobacz również: Piękna i Bestia – recenzja disneyowskiej adaptacji kultowej baśni!
Premierowy odcinek drugiego sezonu jest dynamiczny i nie ma w nim dłużyzn. Jednak linia fabularna, po której zdecydowali się iść twórcy bardzo martwi. Po wielkich konspiracjach i planach przyłapania Wozniaka na gorącym uczynku, okazuje się, że wcale nie o niego chodziło, ale o radną, która kiedyś była też protegowaną Wozniaka (w tej roli znana z Breaking Bad Anna Gunn). Po tytule odcinka, Unforgiven, można wywnioskować, że Harlee będzie miała problem, aby na powrót wkupić się w łaski przełożonego oraz odzyskać jego zaufanie. Nowe stosunki odświeżają trochę całość i mogą interesować.
Jeżeli chodzi o samą postać Harlee nic się nie zmieniło. Kobieta nie uczy się na błędach, okłamuje wszystkich bliskich, manipuluje otoczeniem, a wszystko tłumaczy dobrymi intencjami. Jennifer Lopez w owej roli jest wiarygodna, a przynajmniej stara się być. W dalszym ciągu prezentuje się nieskazitelnie, podkreślając wszystkie atuty swojej urody. Uzupełniają się z Rayem Liottą, ale niestety postać Matta Wozniaka z czasem może zacząć irytować. Dodatkowo nasi bohaterowie zdają się w kółko powtarzać te same frazesy, które potem i tak nie mają żadnego znaczenia. W pierwszym odcinku zapomniano też o postaciach drugoplanowych i skupiono się przede wszystkim na relacji Wozniak-Santos.
Zobacz również: When We Rise – recenzja miniserii
Shades of Blue było jest i będzie przewidywalne. To tylko kwestia czasu, aż wszystkie sekrety policjantki wyjdą na jaw, bliscy się od niej odwrócą, a ona jakimś przełomowym i wielkim uczynkiem sprawi, że jej wybaczą. Biorąc pod uwagę, jak zajętą kobietą, jest Jennifer Lopez, aż dziwi, że zdecydowała się na udział w kolejnym sezonie (miejmy nadzieje, że ostatnim). Shades of Blue może przyciągnąć widza wartką akcją i brakiem przestojów. Świadczy o tym cały pierwszy odcinek, w którym Harlee nie zatrzymała się ani na chwilę. Jednak ciągły bieg nie wynagrodzi widzom dziur oraz absurdów fabularnych.
plakat oraz zdjęcia: NBC