W garniturach – recenzja 6. sezonu

Szósty sezon W garniturach daje jasno do zrozumienia, że pora żegnać się z Pearson Specter Litt i pracownikami kancelarii. Scenarzyści kręcą się w kółko, powielając kolejne rozwiązania, które jak zawsze prowadzą do powrotu Mike’a na stare śmieci.

Pierwsza połowa szóstej serii została poświęcona głównemu bohaterowi i jego pobytowi w więzieniu. Oczywiście Harvey (Gabriel Macht) i reszta ekipy próbowali znaleźć sposób, jak go z tego więzienia wyciągnąć. Mike (Patrick J. Adams) jak zawsze był skonfliktowany sam ze sobą, nie chciał postąpić wbrew sobie, ale z drugiej strony motywacja, jaką był powrót do normalności i Rachel (Meghan Markle) zdawała się wygrywać. Z firmą pożegnała się też Jessica (Gina Torres) i to Harvey z Louisem (Rick Hoffman) musieli stanąć na wysokości zadania, aby wraz z odejściem kapitana nie zatonął też okręt Pearson Specter Litt. Na straży wszystkiego stała też Donna (Sarah Rafferty). Druga połowa sezonu to już powrót Mike’a do pracy i znalezienie sposobu, aby… zostać prawnikiem. Louis z małymi przerwami poświęcił się życiu uczuciowemu.

Zobacz również: Na pierwszy rzut oka: 6. sezon W garniturach

Podczas gdy Harvey nie należy do osób, których intencje zawsze są czyste, Mike stara się wybielać na każdym kroku. Szantażowanie innych, manipulacje ludźmi usprawiedliwia chęcią czynienia dobra i pomocy tym, którzy są zwykłymi obywatelami, a nie wielkimi korporacjami. Zastanawiają jego decyzje, bo z jednej strony nie chce wracać do korporacyjnego prawa, a z drugiej w finale właśnie tam się znajduje. Czy w takim razie można go nazwać hipokrytą?

W większości sezonu Rachel z Donną zeszły na dalszy plan. Chociaż w końcówce poświęcono kilka większych scen rudej sekretarce Harveya. Szósty sezon zdecydowanie należał do panów. Zabrakło jednak przepychanek pomiędzy Louisem i Harveyem. Ten duet należy do najbardziej dynamicznych w całym serialu, a teraz odnosi się wrażenie, że twórcy o nim zapomnieli. Nie wiemy też, co dzieje się z firmą. Wszyscy pochłonięci byli ciągłym ratowaniem Mike’a – nie odwiedzaliśmy również sal sądowych, co w serialu prawniczym powinno być rzeczą normalną. Próbowano pociągnąć małe wątki poboczne, jak na przykład pojednanie Harveya z matką, ale ten zakończył się tak szybko, jak zaczął, pojawiając się zupełnie znikąd.

Zobacz również: Tabu – recenzja 1. sezonu

Aktorsko nie ma się do czego przyczepić. Całą obsada prezentuje ten sam poziom, co zawsze. Oczywiście największą przyjemnością jest oglądanie Sary Rafferty w roli Donny. Zdecydowanie brakuje Giny Torres. Na odejściu aktorki z serialu ucierpiała kobieca reprezentacja silnych i pewnych siebie bohaterek. Wobec tak wyrazistych postaci, jak Harvey i Louis, jedna Donna nie wystarczy.

Podsumowując, szósty sezon W garniturach zapowiadał się lepiej, niż faktycznie wypadł. Pierwszy odcinek zapowiadał powrót do dobrego humoru, dynamicznych relacji pomiędzy postaciami. Wiedzieliśmy, że wątek Mike’a zdominuje całość, ale nie aż w takim stopniu. To, że główny bohater ciągle wraca do korzeni daje sygnał, że czas zakończyć nim będzie za późno. A może już jest?

plakat oraz zdjęcia: materiały prasowe

Redaktor

Większość wolnego czasu spędza na oglądaniu seriali i pisaniu o nich.

Więcej informacji o
, ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Marcin pisze:

Najczęściej powtarzane słowa w serialu? – „Mamy problem” 🙂

Dodo pisze:

A ja twierdzę, że „mam to gdzieś” ?

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?