Robert Silverberg – Umierając, żyjemy – recenzja książki

Wielka moc to wielka odpowiedzialność. Tak przynajmniej mawiał dobry wujo Ben, dając swemu siostrzeńcowi inspirujące motto, a usankcjonował je swym zgonem przez znieczulicę podopiecznego. W Umierając, żyjemy główny bohater nie jest co prawda trykociarzem, ale posiada zdolność ograniczonej telepatii i wcale nie uważa, że związana jest ona z jakąkolwiek odpowiedzialnością, a bliżej jej do przekleństwa rujnującego życie osobiste, społeczne i wewnętrzne. I to nawet gdy zaczyna zanikać.

David Selig to mężczyzna w średnim wieku, który potrafi czytać w umysłach. Nie może ich kontrolować ani nawet komunikować się z nimi, więc zamiast zakładać szkołę dla uzdolnionej młodzieży, pisze dla studenciaków prace dyplomowe. Jego życie osobiste to rollercoaster, zarówno pod względem miłosnym, jak i rodzinnym. Nieudane związki i tęsknota za minionymi dziewczynami wymieszana jest z toksycznymi relacjami z siostrą, a to wszystko osadzone na gruncie chwiejnej emocjonalności i niepewnego poczucia własnego „ja”. I jakby tego było mało, owa przeklęta moc zaczyna zanikać.

Robert Silverberg to wielkie nazwisko światowej fantastyki , jednak Umierając, żyjemy to raczej powieść obyczajowa z wątkiem paranormalnym, gdzie autor demitologizuje nieco stereotyp superczłowieka. Bo David Selig jest kimś więcej niż szarym obywatelem, a fakt, że jego telepatia przynosi mu tylko straty, jest raczej winą tego, jak postrzega swą moc. Autor jasno pokazuje to na przykładzie jego przyjaciela, również dysponującego psionicznymi zdolnościami Jak najjaśniej mógłbym wam to zobrazować? Weźmy dwóch mocnych peleryniarzy. Supermana z DC i Sentry’ego z Marvela. Pierwszy z nich to pomnikowy heros bez skaz. Ikona i prominentny członek swego uniwersum. Drugi dorównuje mu potęgą, a być może i go przewyższa, lecz jest tykającą bombą zegarową, a jego lęki, problemy psychologiczne i mroczne alter ego nie zapewniają mu pewnego miejsca w galerii sław herosów Domu Pomysłów.

Selig co prawda to nie jednostka absolutnie zła, chora czy w jakiś znaczny sposób spaczona, a raczej nadmiernie grzebiąca w sobie samym. Wysoka inteligencja i wrażliwość pechowo połączyły się z ograniczoną telepatią, a ta mieszanka blokuje mu możliwość prowadzenia nawet przeciętnego życia, a co dopiero osiągnięcia prestiżu. Miejscami autor nieco przesadza z neurotycznością swego bohatera, zwłaszcza w relacjach z bliskimi, ale zabieg ten ma charakter celowy i rozwojowy dla protagonisty. Ciekawie rysuje się też kwestia powolnej utraty zdolności, które, jak się okazuje, może i uwierają, ale czy ktokolwiek zrezygnowałby z takiego nadnaturalnego bonusu?

Silverberg bawi się narracją. Raz opowiada z perspektywy Davida Seliga, kolejno przechodzi do prac pisanych przez niego dla studentów, a niekiedy przedstawia jego przeszłość z nutką biograficznej narracji, naznaczonej gorzką ironią. Treść może wpędzać w melancholijne stany, ale autoironia bohatera czy cała obyczajowa sfera powieści odwraca uwagę od pechowych wydarzeń z życia Seliga. Z innej perspektywy można by nawet rzec, że bohater nie jest aż w takiej złej pozycji, jak mu się wydaje, ale czyż nie bywa tak, że nasze odczucia są subiektywne?

Umierając, żyjemy to opowieść o metaczłowieku. Innym niż w antycznych mitach, powieściach fantastycznych czy komiksach. Pełnym skaz, którymi w pewnym stopniu sam się naznaczył i o pozycji w społecznej hierarchii, która z jego inteligencją i zdolnościami jest pozycją pariasa. Silverberg tworzy opowieść stosunkowo prostą w swym przekazie, ale bogatą w interesującą treść, oscylującą na granicy fantastyki i obyczajowości. Gdzieś tam oba te żywioły nawzajem na siebie napierają, ale ostatecznie otrzymujemy tytuł godny swego cyklu wydawniczego, a sam Silverberg pozostaje w nim tym samym, znakomitym autorem.


Okładka książki Umierając, żyjemy

Tytuł oryginalny: Dying Inside
Autor: Robert Silverberg
Tłumaczenie: Maria Korusiewicz
Wydawca: Wydawnictwo Rebis 2022
Stron : 264
Ocena: 85/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?