Richard Morgan – Modyfikowany węgiel – recenzja książki

Śmierć jest równa dla wszystkich. Najwięksi i najmniejsi tego świata w końcu jej ulegają, a średniowieczne memento mori wydaje się ponadczasowe. Modyfikowany węgiel Richarda Morgana przenosi nas w erę, w której kostucha utraciła sporą rzeszę klientów, a śmierć ciała to chwilowa niedogodność, bo po zgonie można odrodzić się w nowym ciele, a jeśli ma się fundusze, bez cienia wstydu dożyje się wieku mistrza Yody. Do tego możliwe są podróże na odległe kosmiczne kolonie i inne dobrodziejstwa ery post-ludzkiej. Wiek XXIV nie jest jednak pozbawiony wad, a wręcz posiada ich więcej niż obecny, o czym przekonuje się detektyw na usługach pewnego bogacza.

Wspomnianym długowiecznym krezusem jest Laurens Bancroft, który „ginie” w niewyjaśnionych okolicznościach. I zapewne nie byłaby to wielka afera, gdyby po przeniesieniu się do nowego ciała pamiętał kilka ostatnich godzin życia, a same okoliczności zbrodni nie budziły wielu wątpliwości. Sprawę dostaje niejaki Takeshi Kovacs, na zasadzie propozycji nie do odrzucenia. Przedstawiciel Korpusu Emisariuszy, elitarnego oddziału wojskowego, zagłębia się w morze poszlak i niejasności, a wszystko to doprawione zostało wysokooktanową akcją rodem z odległej przyszłości, której podstawy wcale nie są tak różne od teraźniejszości

Realia Modyfikowanego węgla to w opinii fanów cyberpunk. Dla mnie to coś więcej. Morgan posługuje się elementami cyberpunku, lecz wybiega daleko w przyszłość, w erę posthumanizmu, która przebija klasyczne, uliczne wyobrażenie tego gatunku. Sama idea zmiany ciał, czy raczej powłok, jak lepiej to ujmuje autor, sprawia, że rzeczywistość wyrosła z dzieł Williama Gibsona wydaje się wręcz minioną epoką, aczkolwiek której echa mocno pobrzmiewają w przedstawionych czasach. Modyfikacje ciała są zaawansowane i czynią z człowieka istotę boską. Przykład żony Bancrofta i jej kusicielskiej cechy sprawia, że antyczne boginie miłości mogłyby poczuć się zazdrosne, a ulepszenia bojowe innych postaci czynią z nich superżołnierzy, zdolnych zdziałać w pojedynkę więcej niż oddział standardowych wojaków. Może więc Modyfikowany węgiel to cyberpunk graniczący z hard SF, tworzący tym samym nowe gatunkowe rozgałęzienie?

Futuryzm Morgana nie przeszkadza mu w snuciu rasowego śledztwa. Może i śmierć stała się tymczasowa, a ludzkość zawędrowała do gwiazd, ale istnieją pewne uniwersalne stałe, których nie zmieni czas i rozwój technologii. Autor raczej wykorzystuje tu saj-fajowe narzędzia do stworzenia dobrego kryminału. Takeshi Kovacs mógłby równie dobrze znaleźć się w Nowym Jorku epoki prohibicji lub rozwiązywać śledztwo w Los Angeles lat 80. To, że skacze między ciałami czy używa futurystycznej broni, nie zmienia detektywistycznego rdzenia książki. Jego burzliwa przeszłość tym bardziej podkreśla uniwersalność historii i postaci. Co nie oznacza, że gadżety wieku XXIV nie mają zupełnie żadnego znaczenia.

Morgan przenosi człowieczeństwo na nową płaszczyznę, wliczając w to takie jego aspekty jak zbrodnia, relacje międzyludzkie czy wszystko, co możemy powiązać z przemijaniem ciała. Transhumanizm pełną gębą, ale stare podziały mają się dobrze, zostały jedynie przeniesione na szerszą skalę. Świat Harlana i Ziemia różnią się między sobą w wielu aspektach i to wcale nie młodszy glob zamieszkany przez ludzi wydaje się bardziej obcy. Różnice może nie są skrajne, ale mieszczą się w pojmowaniu tych współcześnie obowiązujących w odległych od siebie państwach, przecząc idei absolutnej monokultury, która to ma opanować przyszłe wieki. Homo sapiens może zbudował sobie okręty gwiezdne, ale gdzieś w głębi nowej powłoki zachował swe małpie uprzedzenia…

Modyfikowany węgiel to pierwszy tom trylogii związanej z postacią Takeshiego Kovacsa. Richard Morgan to pisarz, który rozumie, czym jest cyberpunk i nie kopiuje bezmyślnie Gibsona czy Shirowa oraz nie idzie w skrajną dystopię. Są elementy neonowego bio-brudku i pewien powiew degeneracji ludzkości, ale nie czułem ani przez moment, że słucham tej samej pieśni w nowej aranżacji. Niektórzy twierdzą, że cyberpunk oddalony o kilka dekad jest niemożliwy przy obecnym tempie rozwoju technologii i mają sporo racji. W książce Morgana przenosimy się w czasie nieco dalej i jego pomysły nie wydają się już tylko kolorową fantazją miłośnika bardziej wiarygodnej odnogi SF. I jeśli dawać wiarę pisarzom fantastyki, to takim, którzy rysują przyszłość z pewną dozą ostrożności, jak właśnie Richard Morgan.

Książkę do recenzji dostarczyła księgarnia internetowa Inverso.pl. Modyfikowany węgiel do kupienia dostępny jest tutaj.


Okładka książki Modyfikowany węgiel

Autor: Richard Morgan
Tytuł oryginalny: Altered Carbon
Wydawca: Wydawnictwo MAG 2017
Tłumaczenie: Marek Pawelec
Stron : 524
Ocena: 85/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?