Rafał Kosik – Cyberpunk 2077: Bez przypadku – recenzja książki

Dobrze się stało, że Cyberpunk 2077 wyszedł poza wirtualny świat, przy tym nie tracąc swej duszy. Komiksy to dobra rozrywka z potencjałem na coś więcej. Anime Cyberpunk: Edgerunners to ładna opowieść w duchu gry, na dodatek trzymająca się standardowych ram japońskiej animacji. A całkiem niedawno dostaliśmy powieść Rafała Kosika – Cyberpunk 2077: Bez przypadku. Historię o pozornie przypadkowym gangu, który nadepnął na odcisk kilku ważnym graczom w Night City.

Pozornie losowo sklecona grupa fachowców z różnych branż zostaje zwerbowana do pożyczenia sobie własności korporacji Militech, oczywiście bez pytania i z fajerwerkami w tle. Gdy ognie gasną okazuje się, że zleceniodawcy nieco przeszarżowali, a losowi podwykonawcy muszą zostać poświęceni w ofierze. I tak piątka bohaterów balansuje na granicy życia i śmierci, wciąż nie wiedząc dla kogo właściwie wykonali zlecenie i czym jest zagadkowy Kontener, który buchnęli korporacji. A to jedynie wierzchołek czegoś znacznie większego, wobec czego Gang z Przypadku jest nie tyle co za mały, ale wręcz niezauważalny.

Postaci są barwne, ale od początku brakuje dla nich czasu. Kosik dwoi i się i troi aby silniej połączyć swych bohaterów, ale to niełatwe zadanie. Mamy aspołecznego netrunnera Alberta, śniącego o pozbyciu się ciała na rzecz wirtualnej inkarnacji. Jest Aya, młoda striptizerka, której serce zaczyna mocniej bić do zbrojnej pięści grupy – Zora. On sam jest największą zagwozdką z całej grupy i niemal zostaje najnudniejszą postacią książki. Niemal. Gdzieś w tle jest Milena, wierna córka korporacji Militech, przynajmniej do pewnego czasu i Ron – niegdysiejsza gwiazda chirurgii. Wszyscy mają potencjał i niezłe backstory, ale tempo akcji skutecznie nie pozwala na ich rozwój i dopiero w finale coś zaczyna się dziać w kwestiach indywidualnych.

Cyberpunk to gatunek brudny i ukazujący te aspekty potencjalnej przyszłości, o których wolimy nie myśleć. Wszechwładza korporacji, skrzywiony transhumanizm, powszechne ogłupienie toksyczną rozrywką i propagandą. Uniwersum gry RED-ów wydaje się w tych kwestiach szczególnie bezlitosne, co bywa dobre, ale często i męczące. Rafał Kosik nie szczędzi nam okropieństw świata przedstawionego, ale na szczęście znajduje dla nich przeciwwagę. Ot wątek romansowy. Miłość ma tu wiele twarzy, a uczucia jej pokrewne też są obecne. Night City jest okrutne, ale jest w nim miejsce na człowieczeństwo. Choćby na krótki moment.

Dzięki swej formie historia Rafała Kosika ukazuje tę stronę świata przedstawionego, której nie zdołały w pełni ukazać animacje, komiksy ani nawet gra. To brutalna, bezlitośnie zabójcza i jarząca się neonowo antyutopia. Świat zatomizowanych jednostek. Wręcz pierwotny ocean pełen wielkich drapieżników siejących postrach i małych organizmów, które każda sekundę poświęcają po prostu na przeżycie. Arasaka czy Militech wydają się być wszechmocnymi bóstwami, a gangi zdają się je uzupełniać w tej antyludzkiej mozaice. Gang z Przypadku to grupa na pierwszy rzut oka skazana na rzeź, ale los lubi śmiałków nawet w cyberpunkowych realiach, choć może natężenie przeciwności czasem przybiera wręcz szaloną skalę.

Cyberpunk 2077: Bez przypadku to gładka, dynamiczna opowieść, która jednocześnie spełnia wszystkie normy swego uniwersum. Kosikowi udało się uzyskać efekt, który napotykam rzadko, nawet u mistrzów SF. Mianowicie lekkość odbioru nie ujmuje tu treści. Nie jest to może od razu William Gibson, ale autor idzie dobrą drogą i oby to nie było jego ostatnie słowo w tym świecie. Finał książki pokazuje jak złożonym i przewrotnym światem jest uniwersum Cyberpunk 2077 i liczę, że doczekamy się kontynuacji, nawet w wątkach pobocznych innej opowieści. Bo tego, czego na pewno nie brakuje w Night City, to właśnie materiałów na dobre historie.


Okładka książki Cyberpunk 2077: Bez przypadku

Autor: Rafał Kosik
Wydawca: Powergraph 2023
Stron: 460
Ocena: 75/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zor pisze:

Jestem w trakcie, ale muszę przyznać, że to universum jest „sztos”. Jest opowiadane z wielu perspektyw co jest ciekawe. Mam nadzieję na kontynuację i rozbudowę universu, które może odzwierciedlać naszą przyszłość.

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?