Król tygrysów jest nagi – recenzja książki

Joe Exotic to postać wyjęta wręcz z galerii łotrów Batmana, siła nie do zatrzymania, kuriozum amerykańskiego snu, powity w jękach “redneckowej” apokalipsy, stworzony przez nadmiar, żądzę i konsumpcję… Taki obraz wyłania się z kultowego już (wystarczy sprawdzić, ile osób w ubiegłym roku przebrało się na Halloween za Exotica) serialu Netfliska. Oprócz tej szalonej warstwy musi skrywać się przecież jeszcze jakiś człowiek, który mimo dziwacznych upodobań do wielkich kotów, ma w sobie takie same kości i krew jak my. I choć trudno w to uwierzyć, poszukiwanie człowieczeństwa w hodowcy tygrysów można uznać za udane. Książka Mateusza Gugałki i Bartka Czartoryskiego dopowiada właśnie o tym obliczu Joe Exotica – bardzkiej skrytym, mniej widowiskowym, ale równie zagadkowym. Oczywiście, że ta siła w każdej odsłonie jest równie kuriozalna, ale warto się zastanowić, ile jeszcze w tej postaci zostało do odkrycia. 

Właściciel zoo z tygrysami, kandydat na gubernatora, YouTuber, dziennikarz, treser zwierząt, muzyk country – te wszystkie funkcje nie opierały się jedynie na chęci zysku, bo nawet najbardziej dochodowa praca, czyli stworzenie wielkiego zoo, w końcu zaczęła kuleć. Joe Exotic to Joe Egotic – człowiek o ego tak ogromnym, że mógł nawet przeoczyć upadek swojego dziwacznego imperium. Stało się to idealnym tematem dla filmowców, a szczególnie jego konflikty z innymi hodowcami tygrysów, które doprowadziły do… wynajęcia płatnego mordercy. Mateusz Gugałka, który pracował w słynnym zoo trzy lata z przerwami, przekazuje dziennikarzowi Bartkowi Czartoryskiemu swoje spojrzenie na wydarzenia opowiedziane w serialu, ale robi bez sensacji, jakby zajmując się po prostu zwykłym pracodawcą, nieco ekscentrycznym, nieporadnym, bujającym w obłokach, ale za to poświęconym swojej misji.

Kadr z serialu Król Tygrysów

Gugałka powtarza, że Netflix nie pokazał nawet połowy tego szaleństwa, którego sam był świadkiem, ale reportaż wcale nie znęca się na Exoticu tak mocno jak amerykańska produkcja. Wręcz odwrotnie – wiele jego kuriozalnych wyborów motywowanych jest prawdziwym natchnieniem oraz miłością do zwierząt, którą trudno sfabrykować. Oczywiście, że to sfrustrowany i zimnokrwisty człowiek, któremu w końcu osuwa się pod nogami grunt, ale również pogodny, uśmiechnięty człowiek, który potrafi słuchać swoich pracowników, o ile właśnie nie słucha wyłącznie swoich podszeptów gnijącego zdrowego rozsądku. W wiecznym uścisku szaleństwa i ognistej hobbystyki Joe Exotic wchodzi do życia bez zaproszenia Gugałki i zostawia w nim tak mocny ślad, że jedynym sposobem, aby się go pozbyć, jest właśnie podzielenie się tą historią w formie reportażu.

Król tygrysów jest nagi jest nie tylko uzupełnieniem serialu, choć niewątpliwie tytuł ten skierowany jest do tych, którzy dowiedzieli się dzięki niemu, że istnieje taka siła jak Joe Exotic, krót tygrysów. W netfliksowym dokumencie mamy bowiem ukazane krok po kroku to, jak wszyscy jego współpracownicy się od niego odsuwają, bojąc się zapachu zgnilizny, która coraz wyraźniej unosi się nad ich dawną firmą. Książka wydawnictwa SQN nie opiera się na tym samym schemacie, czyli pokazuje wielkość oraz upadek “projektu”, ale odwraca nieco wektory, dając głos szeregowemu, zwykłemu pracownikowi zoo, który (o dziwo), być może widzi sprawy dokładnie takie, jakimi były. Joe Exotic to człowiek “bizarny”, ale jak się okazuje – przede wszystkim po prostu człowiek.


Okładka książki Król tygrysów jest nagi

Autor: Mateusz Gugałka, Bartosz Czartoryski
Wydawca : Wydawnictwo SQN 2020
Stron : 352
Ocena: 80/100

Redaktor

Z wykształcenia polonista i kulturoznawca. Stworzyły go filmy, może go też zabiją.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?