Jennette McCurdy sławę zyskała dzięki roli Sam Puckett w serialach iCarly oraz Sam & Cat. Obie te produkcje posiadają rzeszę fanów na całym świecie, o czym świadczy stałe emitowanie ich na kanale Nickelodeon. Młoda aktorka przyciągnęła do siebie widzów m.in. dzięki towarzyszącym jej na ekranie charyzmie oraz przebojowości. Muszę przyznać, że sam byłem (i w zasadzie nadal jestem) fanem Sam Puckett, jednak po poznaniu drogi ku karierze Jennette oraz wynikających z niej skutków, zacząłem podchodzić z dystansem do tej roli. Warto jednak podkreślić fakt, iż Cieszę się, że moja mama umarła nie stanowi wyłącznie krytyki amerykańskiego show-biznesu. Jest to szczera prezentacja życia osoby, która usilnie stara się spełniać ambicje matki traktującej swoje dziecko jako klucz do osiągnięcia życia w luksusach.
Siłą książki Jennette McCurdy nie jest wyłącznie kontrowersyjny temat zawarty w jej tytule, to sposób, w jaki została ona napisania. Autobiografie zdążyły nas przyzwyczaić do swej dosadności, ukazywania bólu, czy wzbudzania u czytelników negatywnych emocji. Jestem przekonany, że wiele osób, sięgając po pozycję McCurdy, spodziewało się czegoś podobnego, jednak ta postanowiła nas zaskoczyć. Autorka już w swojej pierwszej książce daje się zapoznać z niezwykle intrygującej strony. Mimo bardzo trudnych tematów, jak: choroba matki, bulimia czy alkoholizm, całość przesiąknięta jest czarnym humorem, który sprawił, że parę razy udało mi się zaśmiać. Nie zmienia to faktu, iż należy mieć z tyłu głowy świadomość, że to, o czym McCurdy potrafiła napisać w sposób ironiczny bądź stosunkowo lekki, tak naprawdę stanowi traumę, która odcisnęła piętno na jej życiu.
Nie tylko styl autorki okazał się pozytywnym zaskoczeniem, ale także sposób opowiedzenia historii. Cieszę się, że moja mama umarła czyta się bardziej, jak powieść z narracją pierwszoosobową, aniżeli autobiografię odhaczającą kolejne fakty. Jest to zasługa całkiem dokładnego opisu wydarzeń oraz licznych dialogów zawartych w krótkich rozdziałach, których długość również wpłynęła na lekkość odbioru całości.
Przechodząc do najważniejszego, mianowicie powodu, przez który powstała ta książka, McCurdy napisała dzieło, w którym szczerość wysuwa się na pierwszy plan. W tym tytule nie ma miejsca na wybielanie się czy szantaż emocjonalny. Autorka ujawniła nie tylko szalone zachowanie swojej matki bądź inne patologie ciążące na jej rodzinie. Była w stanie napisać również o swojej perspektywie, która chwilami może wydać się obrazoburcza. Sposób postrzegania niektórych ludzi, w tym swoich fanów, nie jest przesłodzony. McCurdy przyznaje się do swojej niechęci wobec osób, które postrzegają ją wyłącznie przez pryzmat seriali Nickelodeon. Przedstawia nawet przykłady sytuacji, w których traktowała ich co najmniej chamsko. Jednak, kiedy spojrzymy na to szerzej, wiedząc, przez co ta musiała przejść, takie zachowanie nabiera sensu, a nawet zmusza do okazania współczucia.
Nie da się ukryć, że Jennette McCurdy napisała książkę ważną, szczególnie w czasach social-mediów, które coraz częściej są wykorzystywane jako sposób na zyskanie sławy. Cieszę się, że moje mama umarła to pozycja idealna nie tylko dla osób, które borykają się z problemami opisanymi w książce. To przede wszystkim dzieło, po które powinni sięgnąć rodzice marzący o tym, aby ich dzieci wiodły gwiazdorskie. Książka ta stała się bestsellerem w Stanach Zjednoczonych i liczę na to, że w Polsce także osiągnie sukces. Potrzebujemy więcej podobnie łatwych w zrozumieniu, a jednocześnie aktualnych i niezwykle wartościowych tekstów.
Tytuł: Cieszę się, że moja mama umarła
Autor: Jennette McCurdy
Wydawca: Prószyński Media 2022
Stron : 384
Ocena: 90/100