Ish to samotnik, który w chwili globalnej katastrofy znajdował się na odludziu. Po powrocie do cywilizacji zastaje jedynie opuszczone ludzkie siedziby i zszokowane indywidua, niepotrafiące poradzić sobie z nową sytuacją. Wyrusza więc w drogę po USA, lecz dokonany rekonesans mówi jasno – dominacja człowieka przeminęła, a gatunek chyli się ku wymarciu. Jego losy zapewne prędzej czy później skończyłyby się pesymistycznie, lecz na swej drodze trafia na Em, kobietę, z którą zaczyna łączyć go uczucie, ale i z którą podwaliny nowej społeczności.
Nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo nasze życie uzależnione jest od całej sieci ludzkich powiązań. I to zaczynając od banalnych rozrywek, a kończąc na podstawowych aspektach funkcjonowania współczesnego człowieka. Cywilizacja jest jednak krucha i wystarczy chwilowa przerwa w dostawie prądu, a nawet awaria mediów społecznościowych, by homo sapiens zaczęli drżeć ze strachu. Stewart ukazuje świat, który po śmierci globalnej społeczności powraca do swoich pierwotnych kształtów, choć nie bez znamion minionej potęgi człowieka.
Autor ukazuje losy wygasającego człowieczego dziedzictwa w sposób boleśnie prawdziwy. Zacznijmy od zwierząt. Część hodowlanej trzody i domowych pupili przetrzymuje upadek ludzkości, ale bez bezwłosej małpy potężna ilość ginie w starciu z dziką naturą. Silnie zmodyfikowane rasy psów znikają, zastąpione przez niepozorne acz uniwersalne mieszańce. Koty powracają do łowczych instynktów, a wielkie stada bydła przemierzają Amerykę. Nie inaczej jest z ingerencją człowieka w świat flory, gdzie lasy powracają do swej nieokiełznanej pierwotności. Zmiany zachodzą również w ludzkiej naturze i tu autor bywa boleśnie racjonalny.
Różnice pokoleniowe będą istniały zawsze i dzisiejsze starcia boomerów z millenialsami za sto lat zastąpią inne generacyjne bitewki. Co jednak jeśli kolejne pokolenie wychowa się w skrajnie odmiennych warunkach i na dodatek nie będzie dążyło do powrotu dawnej świetności? George R. Stewart bezlitośnie obala tezę, jakoby urodzeni po zagładzie ludzie, zafascynowani opowieściami starszych, z zapałem w oczach zapragnęli odbudować dawny świat. Co więcej, przypadłość bierności i przeżerania zasobów dotyczy również większości ludzi pamiętających cywilizację. I tylko jednostki zauważają, że dawny kierunek rozwoju jest już cieniem przeszłości.
Książka podzielona jest na trzy części. Pierwsza z nich to podróż Isha i początek skupionej wokół niego i Em grupy. Druga to ponad kilka dekad z ich życia, w tym narodziny nowych członków społeczności. Trzecia, wprost nokautująca, pokazuje starość głównego bohatera. George R. Stewart to realista, który ani na chwilę nie łudzi się co do losów gatunku homo sapiens w sytuacji wymarcia większości jego przedstawicieli. Gdzieś tam zabrakło mi dokładniejszego opisu Katastrofy, ale niedopowiedzenia w tej kwestii to stały motyw tego gatunku i pisarz przedstawił tu nawet więcej niż inni autorzy.
Ziemia trwa to arcydzieło swego gatunku. George R. Stewart nie rzuca czytelnika w ciemność, a skupia się na przetrwaniu gatunku homo sapiens. Ziemia trwa nie straszy nas mutantami czy bandami wszelkiej maści ludożernych ekstremistów. Wystarczy człowiek odcięty od wygód rozbudowywanych przez wieki i jego bierność połączona z wygodnictwem, by dawna potęga minęła bezpowrotnie. Powieść ta jest czymś więcej niż postapokalipsą. Ukazuje bowiem człowieka trwającego mimo niemal całkowitego wymazania ze świata, ale idącego nową ścieżką rozwoju. Niekoniecznie tak przyjemną dla mentalności osoby wychowanej w dobrobycie cywilizacji, ale dającą szansę na jakąkolwiek przyszłość niegdysiejszego hegemona Ziemi.
Tytuł oryginalny: Earth Abides
Autor: George R. Stewart
Tłumaczenie: Zbigniew A. Królicki
Wydawca: Wydawnictwo Rebis 2021
Stron : 424
Ocena: 90/100