Eric Frank Russell – Osa – recenzja książki

Ogromną zaletą fantastyki jest symboliczność. W sposób metaforyczny da się przedstawić aspekty rzeczywistości, które ukazane w dosłowny sposób byłyby nieciekawe i odstręczające. Osa Erica Franka Russella to opowieść o kosmicznej wojnie między Terranami i Sirijczykami, gdzie ci pierwsi dysponują lepszą technologią, a drugich jest znacznie więcej. W tej sytuacji Terra sięga po dywersję, umieszczając w trzymanym już nieco pod butem społeczeństwie wroga element wraży i psujący system. Pierwsze skojarzenie ze światem fauny, jakie mi się nasuwa, to „kret”, lecz „osa” ma lepsze uzasadnienie i lepiej oddaje naturę działań niejakiego Jamesa Mowry’ego.

Kim są osy? To tajni agenci, rzuceni na terytorium wroga, znakomicie przeszkoleni i wyposażeni. Ich nazwa wzięła się od opisanego w książce wydarzenia, w którym pasiasty owad, naprzykrzając się jadącemu kierowcy, doprowadził do karambolu z kilkoma ofiarami, będącymi de facto przedstawicielami znacznie bardziej zaawansowanego gatunku. I tak właśnie mają działać agenci Terry. Siać maksymalny chaos, aby siły wroga nieco się zdekoncentrowały. Straciły swoją spójność i odsłoniły miękki brzuch. James Mowry, urodzony na terytorium sirijskim i posiadający ich cechy fizyczne, to doskonały kandydat do tej roli.

Mowry od rozwieszania antyrządowych nalepek z hasłami pacyfistycznej i antysystemowej organizacji z czasem przechodzi do poważniejszych działań. Wszystko pod nosem czujnych władz, i służb bezpieczeństwa jak Kaitempi, która wiele wspólnego ma z podobnymi aparatami bezpieczeństwa z naszej historii. Główny bohater to łebski, ale ostrożny gość, któremu nie w głowie stanie na barykadach i wzniecanie buntów. Działa powoli i sukcesywnie, a wykreowana przez niego organizacja Dirac Angestun Gesept to naprawdę niepokojąca rzecz, zwłaszcza w dobie emocjonalnych reakcji internetowego, współczesnego społeczeństwa.

Eric Frank Russell bez wątpienia miał świetny pomysł i potrafił go napisać. Sęk w tym, że powieść licząca ponad dwieście stron mogłaby być tomiszczem o wiele, wiele grubszym, Nie wspominając o tym, że wojna terrańsko-sirijska jest interesująca i można by wejść pod jej pretekstem w bitewne kosmiczne klimaty, a Jamesa Mowry’ego uczynić legendą SF. Ale dzięki skromnej formie Osa jest treściwa i nie przeciąża czytelnika, jak często czynią to szpiegowskie sagi, które, choć dobre i pomysłowe, po pewnym czasie nudzą konwencją i złożonością.

Wspomniałem wyżej o strukturze terrorystycznej powołanej przez protagonistę. I tu uwaga na spoilery. Jej działania rozłożyły na łopatki cały potężny aparat państwowy zaawansowanej cywilizacji. Do tego mającej charakter policyjnego autorytaryzmu, uczulonego na podobnych do Mowry’ego dywersantów. Po licznych zamachach XXI wieku i kilku innych incydentach z poprzedniego stulecia, wizja Russella może wzbudzić niepokój, bo mimo swej skromnej objętości, mówi wiele na temat społecznych zachowań, zwłaszcza paniki i propagandy. Notki, jakie pozostawia po sobie bohater po każdej z większych akcji, to najprawdziwsze odezwy, których nie powstydziliby się terroryści wszelkiej maści. I dlatego warto poznać to dzieło, pod pewnymi względami pozostawiające niedosyt, a pod innymi mówiące naprawdę sporo.

Osa to powieść, która pod płaszczykiem akcji kryjąca kilka niepokojących zjawisk i ciekawą symbolikę. Bo czyż Terra i Imperium Sirijskie nie przypominają nieco zwaśnionych bloków Zimnej Wojny? A sam Mowry nie ma zadatków na super-agenta? Eric Frank Russell pokazał wojnę i terroryzm z perspektywy dobrego dywersanta, który stabilne społeczeństwo widzi nieco inaczej, a swoich mocodawców, swoją drogą manipulatorów gotowych na radykalne kroki, jako wybawicieli. Osa to nie SF na duży ekran, a przynajmniej nie na półkę z blockbusterami. Nie tylko dlatego, że brak tu bitew na lasery i tym podobnych, ale przede wszystkim, bo niesie ładunek treści, które zaniepokoiłyby włodarzy wielkich demokracji, a co dopiero mniej wolnościowe państwa.


Okładka książki Osa

Tytuł oryginalny: WASP
Autor: Eric Frank Russell
Tłumaczenie: Robert J.Szmidt
Wydawca: Wydawnictwo Rebis 2021
Stron : 224
Ocena: 80/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?