Brian Herbert, Kevin J. Anderson – Diuna: Książę Kaladanu – recenzja książki

Diuna kojarzona jest z Paulem Atrydą, postacią o mesjańskim, ale też niszczycielskim charakterze. Gdzieś w jego cieniu nikną inni bohaterowie, a najlepszym tego przykładem jest jego ojciec – Leto. Brian Herbert i Kevin J. Anderson w swoich powieściach ukazali co prawda szerzej jego młodość, lecz do końca nie było wiadomo, co doprowadziło do jego tragicznych losów na Arrakis. Diuna: Książę Kaladanu otwiera nowy cykl w ramach uniwersum Herberta/ów, w który Leto Atryda gra pierwsze skrzypce.

Akcja powieści ma miejsce na krótko przed wydarzeniami z Diuny, gdy Paula zaczynały nawiedzać wizje związane z pustynną planetą, ale nikt jeszcze nie myślał o przydzieleniu jej Atrydom. Leto włada Kaladanem, globem skrajnie odmiennym od Arrakis, a Harkonnenowie zajęci są swoimi podłościami. Wszystko zmienia się wraz z zamachem na pałacowy/muzealny kompleks ku czci rodu Corrinów, który postawił jego przedstawiciel Szaddam IV, skądinąd noszący dumny tytuł padyszacha imperatora, władcy cywilizowanego wszechświata. Rzeź, której dokonuje tajemnicza Wspólnota Szlachecka, przewraca pierwszą kostkę domina…

Uniwersum Diuny stoi polityczną intrygą równie mocno, co mistycyzmem. Herbert junior i Anderson nie zawsze potrafili ująć esencję tego, co stworzył Herbert senior, ale tym razem poszło im całkiem nieźle. Widzimy wściekłość Szaddama IV, którego autorzy nie wpychają na szczęście w sidła obłędu, a jedynie podkręcają jego mściwość i zadufanie w sobie, objawiające się losowymi czystkami wśród ocalałych z aktu terroru. Jakby tego było mało, zwiększa podatek na przyprawę, co powoduje stosowne reakcje istotnych korporacji i co ważniejsze, barona Harkonnena, który niezmiennie pozostaje w moim odczuciu największym badassem tego uniwersum i absolutnym przeciwieństwem Atrydy.

Już w Diunie zaobserwowałem, iż Leto to dobry chłop. Tu jego poczucie honoru i sprawiedliwości momentami niebezpiecznie balansują na granicy bycia frajerem i politycznym naiwniakiem, ale twórcy w porę się zatrzymują. Pan Kaladanu zdaje sobie sprawę, że jego kodeks nie współgra z realiami, a wręcz może zaszkodzić jego rodowi. Widzimy więc tę bardziej radykalną stronę Leto, choć przy wspomnianym baronie nadal jest poczciwcem. Diuna Franka Herberta kilkukrotnie zestawiała ze sobą przeciwne siły, a Książe Kaladanu jeszcze bardziej podkreśla różnice między Atrydą i Harkonnenem, choć do konfliktu jeszcze im daleko. Kontrastów tu nie brakuje, również na podłożu miejsca akcji.

Autorom nieźle poszło ukazanie realiów Kaladanu, gdzie życie przebiega zupełnie inaczej niż na Arrakis. Lasy, morza, a do tego ludzie, którzy nie destylują swoich zmarłych w celu pozyskania wilgoci. Jeden szczegół łączy jednak obie planety, a mianowicie narkotyk. O ile melanż jest niezbędny do funkcjonowania wszechświata i jest pewną normą, o tyle lokalny zabójczy specyfik wpędza księcia w pewne kłopoty. Konflikt z niektórymi szlachcicami i walka z syndykatem handlującym kaladańskim narkotykiem popycha fabułę do przodu i stanowi punkt wyjścia do dalszych wydarzeń, choć tu należą się wam małe chronologiczne objaśnienia.

Brian Herbert i Kevin J, Anderson napisali więcej materiału do Uniwersum Diuny niż jej twórca. Mamy Legendy Diuny, Preludium do Diuny czy Wielkie Szkoły Diuny. I teoretycznie dałoby się bez nich obejść, ale dla fanów to coś więcej niż uzupełnienia ich ukochanego świata. Książę Kaladanu otwiera z kolei Trylogię Kaladanu, skupioną na okresie na krótko przed przekazaniem Arrakis w lenno Atrydów. Wypełniona zostaje więc kolejna luka w historii, do tego mająca sens i satysfakcjonująca czytelnika, który chce odsłonić wszystkie karty.

Herbert junior i Anderson kilkukrotnie nadwyrężyli legendę Diuny, choć tym razem wykazali się sprawnością. Może dlatego, że czas akcji zbliżony jest do wydarzeń z Arrakis i tym samym realia świata przedstawionego są niemal identyczne, a istnieje szansa, że dowiemy się o kilku istotnych kwestiach, które Frank Herbert ledwie nakreślił. Bo właściwie za co Harkonnen nienawidził Atrydy i dlaczego Szaddam IV zdecydował się pomóc mu go zniszczyć? Co doprowadziło do tego, że książę jednej planety stał się w imperatorskich oczach zagrożeniem dla jego tronu? I tak dalej… Trylogia Kaladanu zapowiada się więc obiecująco i dostaje ode mnie światło zielone niczym lasy Kaladanu. I oby nie zmieniło się w czerwień żaru palącego Arrakis…


Okładka książki Diuna: Książę Kaladanu

Tytuł oryginalny: Dune: The Duke of Kaladan
Autor: Brian Herbert, Kevin J. Anderson
Tłumaczenie: Andrzej Jankowski
Wydawca: Wydawnictwo Rebis 2022
Stron : 440
Ocena: 75/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?