Arkadij i Boris Strugaccy – Piknik na skraju drogi i inne utwory – recenzja książki

Kiedyś spotkałem dziwne indywiduum, które oświadczyło, że nie sięga po żadną kulturę zza wschodniej granicy. Poczciwiec ów nie ma pojęcia, co traci, bo nasi sąsiedzi mają do zaoferowania o wiele, wiele więcej, niż jak w jego mniemaniu dzieła zebrane towarzysza Lenina. Oprócz tytanów klasycznej literatury, Rosja wydała na świat geniuszy fantastyki, wśród których książętami są Boris i Arkadij Strugaccy. Wydawnictwo Prószyński i S-ka wydało zbiór ich dzieł w opasłym tomie, spełniający standardy zarówno merytoryczne, jak i rozrywkowe.

Piknik na skraju drogi to legenda nie tylko w świecie fantastyki, ale i postapo. To właśnie Strugaccy ukuli termin „stalker”, odnoszący się do śmiałków, lub jak kto woli desperatów, chadzających do zakazanych stref, zazwyczaj w celu pobrania tego i owego na handelek. Dobra cieszące się takim popytem to artefakty powstałe w wyniku działania niezidentyfikowanych sił, same zresztą mając w większości enigmatyczne zasady działania. W przypadku tej historii jest to spadek po odwiedzinach z kosmosu. Ufoludy pewnego dnia odwiedziły Ziemię i pozostawiły po sobie ślady w postaci stref, w których prawa fizyki mają się nieco na bakier, a gdzieniegdzie znaleźć można artefakty o cudownych właściwościach. I to wystarczy, by zbudować dobrą historię, o czym świadczą książki ze świata na podstawie gry S.T.A.L.K.E.R.. Strugaccy idą dalej, tworząc fenomenalny klimat amerykańskiego miasteczka, bohatera głównym bohaterem obsadzając zawadiackiego Redricka Schuharta, mężczyznę potrafiącego dać w zęby, ale nie przeżuwającego tytoń i ołów. Ot lokalnego twardziela, który budzi respekt, ale potrafiącego być dobrym mężem i ojcem. Strugaccy nie posiłkują się tylko narzędziami fantastyki, dając nam historię z mocnym wątkiem obyczajowym i społecznym. W pamięć zapadła mi córka głównego bohatera oraz jego finalna decyzja, skłaniającą do pewnych refleksji.

Poniedziałek zaczyna się w sobotę, mimo ponuro brzmiącego tytułu, jest opowieścią błyskotliwą, złożoną i zabawną. Wyobraźcie sobie rosyjską prowincję, w której działa magiczna akademia. Nie jest to jednak ugrzeczniony Hogwart czy ponury gmach pełen poważnych mistrzów sztuk tajemnych. To pozornie zwyczajna placówka naukowa, ze wszystkimi jej dziwactwami i przywarami, z tym że wykładowcami są legendarni magowie, a co za tym idzie, tematy badań są niecodzienne. Jednostki te są ekscentryczne i dziwne, ale przy tym ludzkie. Socjalistyczne ciągoty Merlina, szalone teorie profesora Wybiegałły czy niejednoznaczna tożsamość Janusa Poliektowicza sprawiają, że humorystyczne wątki mieszają się ze śmiałymi teoriami. Dzięki tej opowieści można zrozumieć, dlaczego braci Strugackich cenił sobie Stanisław Lem.

Trudno być Bogiem to historia grupy naukowców, która trafiła na planetę, gdzie cywilizacja przypomina nasze średniowiecze. No, może z elementami renesansu. Feudalizm hula w najlepsze, a inne teorie tamtego okresu, które zmiótł czas, mają się równie dobrze. Panowie uczeni mają jednak na to swój sposób i zaskakująco bliski jest on poglądom Marksa i Engelsa. Strugaccy nie stawiają tu pomnika protoplastom socjalizmu, a pozwalają sobie na dyskusję o tym systemie. Pikanterii dodaje fakt, że bracia tworzyli w ZSRR, gdzie nadmierna krytyka słusznie minionego ustroju mogła wysłać ich na wycieczkę na Tajgę. Dlatego jeśli przez moment pomyślicie, że bracia- pisarze sieją propagandę, to zastanówcie się nad tym, co chcą powiedzieć.

Opowieść Miliard lat przed końcem świata zaczyna się w upalny dzień w jednym z wielopiętrowych bloków z wielkiej płyty. Bohaterem jest uczony nazwiskiem Malanow, pracujący nad nową teorią. Pod nieobecność żony zdaje się mieć więcej czasu, lecz szybko wpada w pętle, w której pojawia się atrakcyjna koleżanka wymienionej, ekscentryczni znajomi, a nawet prokurator w ciemnych szkłach. Strugaccy hojnie podlali swą opowieść sąsiedzkimi relacjami, z zakąskami i trunkami w tle, choć nie ma tu miejsca na popijawy. Stylistycznie bracia postawili na dość ciekawą technikę i polecam samemu sięgnąć po historię, bo wydaje się ona być remedium na rozpisanych literatów, którym niespieszno do kolejnych wydarzeń. A przy tym zmieścili się w swojskim, hermetycznym klimacie.

Ślimak na zboczu to przekrój Rosji od schyłku caratu po czasy obecne. Strugaccy rozjaśnili mi w głowie i otworzyli oczy na niektóre aspekty bytności Rosjan na przełomie dekad. Rzecz jasna wszystko to dzieje się w konwencji SF. Ta historia to zdecydowanie najcięższy kaliber w całym zbiorze. Polecam przed przeczytaniem jej zaznajomienie się z czasami jej powstawania, osobistym życiem autorów i to nawet kosztem ewentualnych spoilerów. To nie serial, którego jedynym punktem wartym uwagi jest zwrot akcji na końcu. Ślimak na zboczu jest tak złożoną powieścią, że rzetelne jej ocenienie zajęłoby więcej miejsca niż recenzja niniejszego zbioru. A co za tym idzie, poznanie szczegółów fabuły nie wyczerpie treści i nie odbierze satysfakcji z jej odbioru.

Nieco wyżej wspominałem, że Lem czytał i doceniał Strugackich. Jeśliś fanem twórcy Solaris, z pewnością pójdziesz jego śladem, bowiem w twórczości braci tkwi pewna lemowska nuta. A może lepiej – coś, co zrozumieją tylko mieszkańcy byłych państw socjalistycznych. Groteska, absurd, dziwaczność, a jednocześnie groza. Mieszkanie Malanowa czy praca naukowa Priwałowa są o wiele autentyczniejsze dla rodzimego czytelnika, niż miłośnika gatunku z Londynu czy NY. Realia radzieckie nie różniły się diametralnie od rzeczywistości PRL, a ze sporą dawką ironicznego i szczególnego dla bloku socjalistycznego humoru Piknik na skraju drogi i inne utwory jest dla nas zbiorem zrozumiałym, choć warto zagłębić się w niektóre tematy i poświęcić lekturze trochę czasu.

Jeśli miałbym w tym roku kupić jedną książkę zaszufladkowaną jako fantastyka, to byłby to niniejszy zbiór. Słysząc słowo „klasyka” w literackim kontekście należy się zastanawiać, czy to nieco nieobecny starzec, którego należy szanować wyłącznie ze względu na jego przeszłość, czy dziarski nestor, który magicznym chyba sposobem jest bardziej na czasie, niż młodzieńcy. W przypadku antologii Piknik na skraju drogi i inne utwory celowałbym w drugą opcję. Wydawnictwo Prószyński i S-ka postarało się o różnorodny i jak najlepszy przekrój dzieł Strugackich. Każda z historii zasługuje na osobne omówienie, nie tylko w formie recenzji. Z jednej strony to świetne wejście w poważniejsze SF, a z drugiej dość wymagająca lektura, zwłaszcza od strony warsztatu, którą należy oceniać przez filtr realiów rzeczywistości rosyjskiej. Bracia Strugaccy mają talent gawędziarzy, ale przy tym poruszają tematy, które zwodniczo tylko wydają się lekkie. To połączenie sprawia, że są piekielnie poczytni, ale odbierani muszą być z uwagą. Piknik na skraju drogi i inne utwory to prawie tysiąc stron pierwszorzędnej fantastyki, która obdarowuje czytelnika czymś znacznie więcej, niż po prostu dobrą przygodą.

Książkę do recenzji dostarczyła księgarnia internetowa Inverso.pl. Piknik na skraju drogi i inne utwory do kupienia dostępne są tutaj.


Okładka książki Piknik na skraju drogi i inne utwory

Autor: Arkadij Strugacki, Boris Strugacki
Tytuł oryginalny: Пикник на обочине. Понедельник начинается в субботу,  Трудно быть богом, За миллиард лет до конца света: Рукопись, Улитка на склоне
Wydawca: Wydawnictwo Prószyński i S-ka 2021
Tłumaczenie: Irena Piotrowska, Rafał Dębski, Irena Lewandowska, Ewa Skórska
Stron : 912
Ocena: 90/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?