Główny bohater to oficer Abwehry nazwiskiem Schielke. Stara się on unikać jak może wojennej zawieruchy, sprawiając jednak pozory wiernego syna narodowego socjalizmu. Jako pacyfista i światowiec nie dostrzega bowiem w wojnie jakiejkolwiek wzniosłości, a koleje losu splatają go z niejakim Holmesem, wyznającym podobne zasady. Wbrew pozorom nie ma on nic wspólnego z Baker Street, a jest oficerem polskiego wywiadu. Genialnym, należy dodać. Obaj podążają tropem niewyjaśnionych zgonów osób związanych z ulatnianiem się wysoce cenionych dzieł sztuki. I to wszystko na tle nieustępliwej defensywy Breslau. Tak zaczyna się opowieść, gdzie gra umysłów zastępuje huk dział, a zacięta i krwawa obrona miasta przyćmiona zostaje znacznie mniej dosłowną batalią.
W powieści Ziemiańskiego występuje niedopuszczalny historycznie duet. Co gorsza, obaj odstają od stereotypów na temat wojujących wówczas przedstawicieli zwaśnionych narodów, gdyż panowie to pacyfiści do szpiku kości. Nie tacy z kwiatami we włosach i słuchający Grateful Dead, a racjonalni, dostrzegający w zjawisku wojny zło i mroczny absurd. To ludzie o szerokich horyzontach, lubujący się w życiu i jego smakach, a nie zapachu prochu i ideologiach go rozpalających. Ziemiańskiemu nigdy nie brakowało pomysłów na wyrazistych, ale i nieprzekoloryzowanych bohaterów i to nie tylko płci męskiej. Wprawdzie tutejsza dama imieniem Rita nie zagarnia całej sceny jak Achaja, ale dzięki niej wszystko nabiera barw. Poza tym, co to za powieść wojenno-szpiegowska bez piękności z charakterem?
I właśnie dzięki bohaterom Ucieczka z Festung Breslau jest powieścią o wiele ciekawszą, niż gdyby opierała się na batalistycznych opisach walk o Wrocław. Co nie oznacza, że miejsce akcji nie jest tu istotne. Ziemiański kocha swe miasto i gdyby udzielał się jako wokalista, stworzyłby pewnie pieśń godną New York, New York Franka Sinatry. Ucieczka z Festung Breslau to hołd dla tej metropolii, pokazujący jej burzliwe losy w ubiegłym stuleciu. W tym punkcie należy też zdrowo zdystansować się do pewnych faktów. Wrocław był długi czas niemiecki i kilka szczegółów z jego współczesnej panoramy powstało za czasów III Rzeszy. Ziemiański tego nie ukrywa i jedynie wysnuwa refleksję nad losami miasta, które wydaje się wyrastać ponad zmiany historyczne i trwać zarówno silne, jak i piękne.
Gdyby Ucieczka z Festung Breslau jakimś cudem skoligacona była z historią USA, zapewne otrzymalibyśmy widowiskowe kino akcji w najlepszym szpiegowskim stylu. Niestety powieść ta zapewne pozostanie jedynie na papierze, choć jej moc wykracza poza ramy medium literackiego. Ziemiański to pisarz nie tylko o wielkiej wyobraźni, ale o znakomitym warsztacie i taka równowaga gwarantuje jego dziełom uznany status nie tylko w światku rodzimej fantastyki. Fabryka Słów słusznie wraca do pozycji wydanych już jakiś czas temu, do tego w zgrabniejszym wizualnie wydaniu, które nie uległy i raczej nie ulegną upływowi czasu. Jak w przypadku niniejszej powieści, zawsze będziemy pożądali historii pełnej żywiołu i takich samych bohaterów, napisanych przy tym z pasją i miłością do swego fachu. Przy okazji polecam poznać Andrzeja Ziemiańskiego również jako nauczyciela swej profesji, bo i w tym odnajduje się po mistrzowsku.
Autor: Andrzej Ziemiański
Wydawca: Fabryka Słów 2022
Stron : 591
Ocena: 80/100