Akcja przenosi nas o pięć dekad do przodu. Po boskim powrocie kapitana Malika ludzie podzielili się na dwie frakcje. Światy Wewnętrzne tęsknią za okresem prosperity, gdy bogowie ciałem, krwią i całą resztą dostarczali im bogactw, przy tym snują łakome plany względem Malika-boga. Ludzie ze zbuntowanej Kolonii Lotu Malika z kolei mają zupełnie inne, religijne spojrzenie na swego patrona/mesjasza. Żniwiarze i Wyznawcy nie przepadają za sobą i ich starcie jest nieuchronne, ale nie liczcie na kosmiczną świętą wojnę. Al Ewing oferuje coś znacznie ciekawszego.
Poprzedni album był zgrabnie napisaną space operą, ale wyczuwalne były ciągoty autora do czegoś ambitniejszego. W Znajdujemy ich, gdy są już martwi tom 2: Złodziejka Ewing idzie w zupełnie inny gatunek. Dostajemy powieść szpiegowską, z roszadami, podwójnymi agentami i zaskakującymi zwrotami akcji. Wszystko oparte na bohaterach, a nie świecidełkach i gadżetach, mimo kosmicznych realiów. Całość zaczyna się od misji dyplomatycznej. Ambasadorka Chen przybywa do Kolonii, pochylając judaszowo głowę w akcie nawrócenia. Reprezentantka Żniwiarzy zamierza bowiem przenieść bóstwo w miejsce, gdzie spokojnie podzieli los swoich wielkich pobratymców. Mówiąc wprost – ukraść w celu pokrojenia, ale to niełatwe zadanie.
Postaci są tu mocną stroną. Wyrachowana Chen naprzeciwko siebie ma niejakiego Honoriusza Bristowa, człowieka przenikliwego i bezwzględnego, tylko z racji okoliczności niepełniącego roli typowego czarnego charakteru w typie makiawelicznym. No i Jason Hauer, były umiłowany Malika, na stare lata sprowadzony do roli kukiełkowego VIP-a trzymanego w złotej klatce. Uważany za oblubieńca boga ze względu na ich dawną relację, zdaje się mieć swoją wizję własnej przyszłości.
Simone Di Meo i współpracująca z nim kolorystka Mariasara Miotti ponownie dają pokaz powalających i niesamowicie nasyconych barwami widoków, pokazujących, że można utrzeć nosa filmowcom, wcale nie tworząc filmu. Komiks utrzymany jest w estetyce przypominającej animację, choć dzięki statyczności, oczom nie umyka wiele szczegółów. Prace Di Meo klasyfikują komiks jako high SF, gdzie ludzkość pozostała sobą w swych podłostkach i instynktach, ale całe otoczenie jest światem wysoce zaawansowanym i obcym. Podkreśla to boski Malik, będący w swym martwym milczeniu jeszcze bardziej monumentalny niż inni bogowie i nie odejmuje mu tego nawet fakt, że staje się obiektem kradzieży. Swoją drogą całe zamieszanie wokół niego to ciekawy wstęp do dyskusji na temat profanacji i wojen religijnych zarazem…
Znajdujemy ich, gdy są już martwi tom 2: Złodziejka zaskoczył mnie tym, jak obiecująca seria może zmienić się i przy tym stać jeszcze bardziej interesująca. Al Ewing nie jest autorem leniwym, używającym ciągle tych samych sztuczek i nawet wątek bogów z kosmosu ma kompletnie inny wydźwięk niż w poprzednim tomie. Autor zadbał ponownie o tło dla wydarzeń i uczestniczących w nich postaci, choć nie daje im zagrzać miejsca. Historia ciągle jest na etapie rozwojowym i wcale nie mam tego za złe twórcom. Znajdujemy ich, gdy są już martwi to fantastyka o dosłownie boskiej skali i jako taka potrzebuje czasu, by w pełni objawić się w chwale.
Tytuł oryginalny: We Only Find Them When They’re Dead vol.2: The Stealer
Scenariusz: Al Ewing
Rysunki: Simone Di Meo
Tłumaczenie: Paweł Bulski
Wydawca: Non Stop Comics 2022
Liczba stron: 136
Ocena: 75/100