Znajdujemy ich, gdy są już martwi tom 1: Poszukiwacz – recenzja komiksu

Kosmiczni bogowie. Samo brzmienie tych słów niesie pewien ładunek pozaziemskiego majestatu, ale i przerysowanej niedorzeczności. Gdy jednak pojawiają się w fantastyce, możemy mieć nadzieję na dobrą opowieść. Al Ewing ostatnimi czasy zdobył sympatię komiksowego półświatka Nieśmiertelnym Hulkiem, a Znajdujemy ich, gdy są już martwi podtrzymuje zainteresowanie tym autorem. I nic dziwnego, bo pomysł na ten komiks jest odważny i ma potencjał. Otóż Al Ewing przedstawia świat, a raczej wszechświat, gdzie człowiek nie składa hołdu bogom z kosmosu, a kroi ich na surowce. Trąci tanim brutalizmem i nihilizmem? Nic z tych rzeczy.

Strona komiksu Znajdujemy ich, gdy są już martwi tom 1: Poszukiwacz

Georges i jego załoga utylizują boskie truchła pod kuratelą odpowiednich służb korporacyjnych. Już po kilku stronach łatwo zauważyć, że bohaterowie nie pałają do nich szczególną sympatią, a ich kapitan ma swoją małą obsesję. A konkretniej znalezienie żywego jeszcze boga, bo jak sam tytuł mówi, dotąd spotykane nadistoty nie są zbyt ruchliwe. Czemu tego pragnie i po co chce spotkać wielki kosmiczny byt w stanie, gdy ten może żwawym ruchem pozbyć się całej floty? I tu pojawia się wątek osobisty, mądrze dawkowany przez autora.

Idea eksploatacji ciał martwych bogów to rzecz, której nie mogłem ominąć. Jest szalona, groteskowa a przy tym nawet nieco obrazoburcza. Ewing nie idzie tu jednak w szkalowanie jakiejkolwiek religii, chyba że za takową uzna się popkulturę. To ona stworzyła jegomościów pokroju Celestian czy Galactusa, którym najbliżej do tutejszych istot. A jakie to surowce pozyskuje się z boskich ścierw? Od kosmicznych cudowności po czyste mięcho do gara. Sam proces ich pozyskiwania to po prostu rozkrajanie surowca na części, więc może to nie źródła odnawialne, ale eko, organiczne i chyba nawet bio, czyż nie?

Znajdujemy ich, gdy są już martwi tom 1: Poszukiwacz zawiera nie tylko kosmiczne zmagania, ale i dość intrygująco napisane wątki osobiste. Georges i jego cienie z przeszłości stanowią istotny element teraźniejszych wydarzeń, a imperatyw jego działań nie wydaje się być czymś pokroju wariactwa na punkcie białego wieloryba. Bohaterowie powiązani są też siecią relacyjek, na szczęście nieprzysłaniających siły fabuły, ale stanowią jej ważny element.

Strona komiksu Znajdujemy ich, gdy są już martwi tom 1: Poszukiwacz

Rysunki w Znajdujemy ich, gdy są już martwi stanowią przykład tego, że silnie naznaczone cyfrą rysunki potrafią być piękne. Simone Di Meo balansuje wręcz na granicy animacji, kadry wydają się jedynie zatrzymaną klatką i nie bez przyczyny skojarzyło mi się to z pewną klasyczną produkcją, mianowicie z dziełem ze świata Star Wars noszącym tytuł TIE Fighter. Może dlatego tak sobie to powiązałem, że statki, lasery, ale i sam Di Mateo ma nieco mangowy styl? Choć dość nieoczywisty. Artysta posługuje się też mocnymi, kosmicznie oślepiającymi barwami, nadającymi wydarzeniom wyrazistości. Muszę pochwalić go też za projekt kosmicznych bogów, w których gdzieś przemyka mi cień twórczości Kirby’ego. A skoro wspomniałem o sadze Lucasa – czyż tytułowe napisy na okładkach serii nie mają w sobie tego samego majestatu, co czołówka każdej produkcji z uniwersum Gwiezdnych wojen?

Strona komiksu Znajdujemy ich, gdy są już martwi tom 1: Poszukiwacz

Pierwszy tom dopiero rozkręca całą historię, choć przy całym bagażu osobistych i kosmicznych wątków i tak mówi wiele. Już w Ultimates (serii z grupą Kapitan Marvel z Ziemi-616, nie alternatywnymi Avengers ) autor pokazał, że wie jak ugryźć SF i jestem pewien, że będący silnikiem serii pomysł z bóstwami nie będzie jedynym jej filarem. Cieszę się, że Znajdujemy ich, gdy są już martwi został u nas wydany, a to, co zapowiedziało wydawnictwo Non Stop Comics sprawia, że fani mniejszych wydawnictw mogą poczuć się rozpieszczani. Niniejszy tytuł to SF z odchyłem na space operowe klimaty, ale odnoszę wrażenie, że autor chce pokazać coś znacznie więcej niż kosmiczną awanturę.


Okładka komiksu Znajdujemy ich, gdy są już martwi tom 1: Poszukiwacz

Tytuł oryginalny: We Only Find Them When They’re Dead vol.1
Scenariusz: Al Ewing
Rysunki: Simone Di Meo
Tłumaczenie: Paweł Bulski
Wydawca: Non Stop Comics 2021
Liczba stron: 136
Ocena: 75/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?