Wolverine tom 1 – recenzja komiksu

Rosomak to średniej wielkości drapieżnik, niebywale wytrzymały, zadziorny i waleczny. Futrzak ten potrafi wdać się w młóckę z wilkami czy niedźwiedziem, a gdy zaburczy w brzuszku, ubić kilkukrotnie większego od siebie łosia. Rosomak z Marvela nosi więc swój przydomek w pełni zasłużenie, w przeciwieństwie do pewnego nietoperza. Wolverine tom 1, runu zbierający run Grega Rucki, ukazuje właśnie to zakapiorskie, antybohaterskie oblicze Logana, który co prawda nie ratuje tu multiwersum, ale robi wiele innych pożytecznych rzeczy.

Strona komiksu Wolverine tom 1

Logan nie lata tu Blackbirdem z X-Men ani nie angażuje się w większe przygody. Rucka pokazuje go raczej jako ćmę barową, ale też krzepkiego zabijakę, który znajduje równowagę między morderczym kunsztem a sumieniem godnym wychowanka Xaviera. Niepokornego, włochatego i generalnie o anty-metroseksualnym obliczu. Gdybym miał odnieść się do świata filmu, to tutejszy Wolverine nie byłby przystojnym Hugh Jackmanem, a skrzyżowaniem Roberta de Niro z Wściekłego byka z Clintem Eastwoodem z grobową miną.

Jeśli więc Wolverine działa na w pół incognito, to czym się zajmuje? Widzimy sporo scen, w których siedzi przy barze, ale nie dopatrujcie się w tym kryzysów alkoholowych ani chwil słabości. Logan potrafi opróżnić kufelek piwa i zjeść deser, by chwilę później spuszczać łomot niemiłym panom. A tych jest sporo i nie zawsze dostępują zaszczytu spotkania się ze szponami bohatera, jak ma to miejsce z handlarzem żywym towarem. Innym razem Rosomak nie hamuje się ani na moment i pokazuje, że to w czym jest najlepsze, wcale nie jest miłe,

Strona komiksu Wolverine tom 1

Wydarzenia z przeszłości Logana co rusz pojawiają się w jego kolejnych przygodach. O ile taka Crime Alley czy wujek Ben powodują już czasem mdłości, to wątki Broni X są nieśmiertelne. Tu mają twarz pewnej nieco nieokrzesanej, ale znajdującej wspólny język z Loganem kobiety. Rucka sprytnie przy tym wykorzystuje luki w pamięci i pozostawia kilka niedopowiedzeń, lecz czasem tajemnice powinny nimi pozostać, pozwalając bieżącym wydarzeniom toczyć się swoim rytmem. Wszystko wskazuje na to, że do galerii miłości Rosomaka dołączyła nowa dama, ale romantyzm przerywa pewien niezbyt mile widziany osobnik…

Czymże byliby herosi bez łotrów? Logan ma ich całą masę, ale Victor Creed zajmuje wśród nich szczególne miejsce. Trochę ich łączy – dzikość, zbliżony zestaw zdolności i metody pracy, które łamią serduszko dobrych ludzi w kostiumach. Mogliby być kompanami, którzy to razem ruszają przez kontynent amerykański i sieją po swojemu rozumianą sprawiedliwość. Ale w tym miejscu pojawia się kodeks moralny, który Logan posiada, a Sabretooth niekoniecznie. Greg Rucka, tworząc historię z półdzikimi dżentelmenami, ujął to, co najlepsze w ich relacji, możliwie jak najdalej trzymając się od motywu ostatecznego, epickiego pojedynku superbohatera z jego nemezis. Bo więź  między takim duetem nie może się urwać i musi na nowo rozbrzmiewać co jakiś czas jeszcze głośniej.

Superbohaterów najczęściej definiuje kostium, ale bywają tacy, którzy radzą sobie doskonale bez jaskrawych kombinezonów. Darick Robertson daje nam Logana w cywilnych ciuchach, a nierzadko w ich strzępach. Rozczochranego, wymiętego i z wyrazem twarzy osobnika zdolnego i przygotowanego na wszystko. I może to moja subiektywna obserwacja, ale autor kilkukrotnie celowo podkreśla niski wzrost protagonisty, co wcale mu nie umniejsza. Znakomicie radzi sobie też z ukazaniem prowincji, szemranych okolic, ale też surowej dziczy. Wtóruje mu Leandro Fernandez, zachowujący barowo-wędrowniczy klimat komiksu, ale ustępujący zdecydowanie koledze. Są też okładki Esada Ribić’a, a im zawsze warto poświęcić chwilkę.

Strona komiksu Wolverine tom 1

Wolverine tom 1 to album, w którym na chwilę zapominamy, że główny bohater tomu to osobnik  mimo brutalnych metod i całej otoczki wymieniany jednym tchem w zestawieniu największych herosów Marvela obok Kapitana Ameryki czy Iron Mana. Logan włóczy się po terytoriach liźniętych jedynie cywilizacją, będąc zarówno ostatnim sprawiedliwym, jak i nieco porywczym knypkiem. Greg Rucka miał pomysł na bohatera, który w swojej biografii posiada już wiele solidnych historii, a przy tym nie idzie najłatwiejszą drogą, posiłkując się jego związkami z X-Men, no może poza gościnnym występem przyjaciela. Dostajemy opowieść o człowieku z przeszłością, który po utracie kontroli wprawdzie nie spali planety, ale przegra osobistą krucjatę z instynktami. Przy tym jednak pozostaje człowiekiem, realnym herosem nieszczerzącym się do zdjęć w barwnym trykocie, ale robiącym co do niego należy.


Okładka komiksu Wolverine tom 1

Tytuł oryginalny: Wolverine by Greg Rucka Ultimate Collection
Scenariusz: Greg Rucka
Rysunki: Darick Robertson, Leandro Fernandez
Tłumaczenie: Marek Starosta
Wydawca: Mucha Comics 2022
Liczba stron: 448
Ocena: 85/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?