Strona główna » Newsy » Filmy » Wolverine Epic Collection: Powrót do podstaw – recenzja komiksu
Wolverine Epic Collection: Powrót do podstaw – recenzja komiksu
Tomasz Drozdowski,
18 grudnia 2024
Seria Epic Collection, jak sama nazwa wskazuje, skierowana jest do koneserów klasyki poszczególnych tytułów. Czasem więc zdarza się, że obok legendarnej opowieści dostajemy materiał, najdelikatniej mówiąc, wypełniający. I dotyczy to wszystkich epickich tytułów obecnych na naszym rynku. W przypadku albumów ze Spider-Manem i Punisherem jednak dużo częściej zdarza się fabularna sinusoida, gdzie obok ikony pojawia się pomniejsza opowiastka. Wolverine, w porównaniu do kolegów po fachu, jest bardziej wyrównany. Co ma swoje plusy i minusy.
Strona komiksu Wolverine Epic Collection: Powrót do podstaw
Album zaczyna się od wspólnej misji Logana i Nicka Fury’ego skierowanej przeciw pewnej tajnej organizacji. To klasyczna, nieco bondowska historia, gdzie czasem nawet umiejętności naczelnika S.H.I.E.L.D. i szpony Rosomaka nie wystarczają. To otwarcie z przytupem, do tego z ilustracjami Howarda Chaykina, które nieco kojarzą mi się z Elektra Assasin i rysunkami Billa Sienkiewicza. A dalej jest równie ciekawie.
Na scenę wkraczają bowiem Walter Simonson i Mike Mignola, zapraszający nas do Savage Landu. Tam Wolverine musi zmierzyć się nie tylko z akceptacją pewnego plemienia, ale i arcyłotrem wagi ciężkiej. Ale czy aby na pewno…? Simonson powraca tu do dzikich korzeni Logana. Towarzystwo ludzi pierwotnych niebywale do niego pasuje, a Mignola zgrabnie oddaje surowość środowiska, w jakim znalazł się bohater. Zaznaczyć warto, że rysownik tworzy tu zupełnie inaczej niż w swoim flagowym Hellboyu, ale nie będziecie rozczarowani. Jeśli polubiliście Uniwersum DC Comics Mike’a Mignoli, to tu również się odnajdziecie.
Strona komiksu Wolverine Epic Collection: Powrót do podstaw
Mała obserwacja względem komiksów z przełomu lat 80-90.. Tak jak niektóre gatunki anime muszą mieć tak zwany epizod plażowy, tak herosi z tamtego okresu musieli zaliczyć misję w Ameryce Łacińskiej. Zazwyczaj ścierali się wtedy z jakimś lokalnym watażką i jego wojskową juntą, nierzadko wzmocnioną drugoligowym superzłolem. I taki też etap zalicza Wolverine. Historia jest rozbudowana, główny czarny charakter to nazista, a w tle pojawiają się pomniejsi superludzie. Dużo w tym kryminalno-ulicznego ducha, umiarkowanej głębi i dowodów na to, że Logan jest dobry w tym co robi, a to co robi, nie jest miłe.
Powyższe i inne obecne w tym tomie historie oddają rosomaczego ducha lepiej niż współczesne jego wyobrażenie. Choć czasem zdarza mu się „sniktować” w stylu berserka w swym ikonicznym kombinezonie, to autorzy ukazali też wiele tego, co skrywa pod maską. W całej swej włochatości to niebywale moralny facet, choć szorstki i piwożłopny. Jego kodeks jest jasny i brutalny. Może to nie ekstremista jak Punisher, ale z pewnością nie cacka się z przeciwnikami jak Spider-Man. I chyba bliżej mu do tego drugiego. Choć tu nie mamy crossoveru Pająka i Rosomaka, to obaj panowie są super-, a nie antybohaterami. Wolverine Epic Collection: Powrót do podstaw to cykl oddający ducha swych czasów, ale przede wszystkim – ducha Wolverine’a. To, jaki był, jest i będzie.
Strona komiksu Wolverine Epic Collection: Powrót do podstaw
Wreszcie warstwa graficzna. Howard Chaykin i Mike Mignola to klasa sama w sobie, lecz o wiele bardziej znamienny jest John Byrne, będący tu w najlepszej kondycji i do tego nieugrzeczniony heroicznymi przygodami. Wolverine może pokazać pazury dosłownie i w przenośni i choć to komiks może nie w pełni 18+, ale z pewnością trzeba przygotować się na radykalniejsze treści niż w dziełach z dobrotliwymi trykociarzami. To zresztą zasługa wszystkich ilustratorów. Zastanawia mnie jednak jedno… Kto dobiera okładki do Epic Collection? Pytanie to dotyczy nie tylko tego albumu. W tym przypadku główna okładka wypada przeciętnie przy tych, które znajdziemy w środku.
Wolverine Epic Collection: Powrót do podstaw to album z nieco ciekawszą, pełniejszą zawartością niż poprzedni tom. Jest tu klasyczny, samotniczy Logan, ale pojawia się też jego x-menowe wcielenie. Przede wszystkim Logan to jednak bestia. Oswojona, ale bestia. Gdyby Marvel miał imprint jak Vertigo, to spora część tego albumu z pewnością by się do niego kwalifikowała. Scenarzyści wyciągnęli z Rosomaka wszystko, co najlepsze w tamtej epoce i czekam na kolejne wydania, jak i albumy Benjamina Percy’ego. Choć dzięki branży filmowej Wolverine dorównuje popularnością Avengersom i Spider-Manowi, to na naszym rynku jest jeszcze dla niego sporo miejsca.
Tytuł oryginalny: Wolverine Epic Collection: Back to Basics Scenariusz: Peter David, Walter Simonson, Jo Duffy, Archie Goodwin Rysunki: Mike Mignola, Klaus Janson, Howard Chaykin, John Buscema, Gene Colan, Barry Kitson, John Byrne, Bill Jaaska Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski Wydawca: Egmont 2024 Liczba stron: 464 Ocena: 80/100
Co w tym tygodniu zobaczymy w kinach na VOD? Między innymi trafi do nas druga część filmu Troll, a także sequel Pięciu koszmarnych nocy. Do tego trochę klasyki i premier na VOD. Nowości na Netflix Troll 2 (1.