Historia ma miejsce w Mieście, zarządzanym przez despotycznego Naczelnika, który przed laty odgrodził je od reszty świata Murem, rzekomo chroniąc mieszkańców przed pustoszącą metropolię przed laty plagą. Jego reżim trzyma większość obywateli za przysłowiowy pysk, ale zdarzają się buntownicy pragnący uciec, na co nie ma zgody władz. Istnieje jednak jedna droga, która na to pozwala. Cléophée, zwana Przewoźniczką, z pomocą tytułowej walizki przerzuca chętnych poza Mury, choć od łebka bierze siedem lat życia. Proceder ten trwałby jeszcze przez dłuższy czas, gdyby nie pewna ambitna rebeliantka, dążąca do obalenia Naczelnika…
Diane Ranville i Morgane Schmitt Giordano tworzą wielowarstwowe fantasy. Naczelnik i jego system to opresyjny reżim, choć sam dyktator wydaje się ofiarą własnej ciemności. Ciemność ta ma nawet fizyczną manifestację. Ludzie hołdujący władzy są otuleni cienistą powłoką, czyniącą ich skórę smoliście czarną, a oczy w barwie rubinu, podczas gdy sceptycy są pozbawieni tych cech. Walizka wręcz epatuje taką symboliką, ale mimo to nie są one przytłaczające. A to dlatego, że autorom udaje się zawrzeć w komiksie głębię.
W komiksie pojawia się pewna myśl. Niezwiązana z żadną doktryną czy ideą, a wprost przeciwnie – krytykują rozmaite systemy, jakie wyznaje ludzkość. Naczelnik i jego Miasto to oczywiście dyktatura podchodząca pod państwo policyjne, hojnie czerpiąca ze zbrodniczych systemów XX wieku, zarówno na poziomie wizualnym, jak i organizacyjnym. Jednak gdzieś w tle pojawia się krytyka czegoś zupełnego, mianowicie wolności i władzy ludu, z kolei epizodycznie autorki piętnują konsumpcjonizm i korporacjonizm.
Wszystko to skupione w postaci głównej bohaterki, zdającej się stać ponad wszystkim i wszystkimi, miejscami niemal boskiej w swej sile, lecz bez epatowania nią na poziomie komiksowej potęgi. Finał właściwie nadaje opowieści zupełnie nowego wymiaru, co pokazuje, że powieść graficzna to nie tylko kadry i dymki. Choć te prezentują się tu olśniewająco.
Wydawnictwo Lost In Time zaserwowało nam wizualną ucztę i to w skali iście cesarskiej. Zacznę od kadrowania, które tworzy sporą część narracji. Kadry Morgane Schmitt Giordano mają swój rytm. W odpowiedniej chwili kreują historię, by w innej oddać narrację słowu. Artyści bawią się również symboliką na wielu poziomach i tu sporą rolę odgrywają kolory Gabriela Amalrica. I to nie tylko w kwestii dotyczących oczywistych i mniej oczywistych barw poszczególnych stron, ale też tych związanych z Przewoźniczką i jej magią, wynoszących ją ponad śmiertelników. Monumentalnie przedstawiają się też pejzaże. Od chłodu i surowości krajobrazów poza Miastem, aż po korytarze siedziby Naczelnika, będące niespełnionym snem Alberta Speera i innych megalomanów kręcących się wokół krwawych władców.
Walizka to mroczne fantasy zawierające elementy baśni i refleksji nad społeczeństwem, jego zarządcami oraz konsekwencjami działań obu grup. Spodziewałem się ładnej opowieści w pięknej szacie wizualnej, a dostałem dzieło mądre, dobrze opowiedziane i oczarowujące. Komiks dołącza do mojej listy tytułów, które poleciłbym malkontentom twierdzącym, że medium to amerykańscy herosi w rajtuzach. Zawiera element fantastyczny, pozwalający na wizualne popisy, ale całościowo wykracza poza schematy i wyobrażenia o powieści graficznej z magią w tle. Walizka wręcz przenosi do innego świata, jak czyni to artefakt Cléophée na kartach opowieści.
Tytuł oryginalny: La Valise
Scenariusz: Diane Ranville, Morgane Schmitt Giordano
Rysunki: Morgane Schmitt Giordano, Gabriel Amalric, JAF
Tłumaczenie: Jakub Syty
Wydawca: Wydawnictwo Lost In Time 2021
Liczba stron: 115
Ocena: 85/100