Ultimate X-Men tom 5 pęka od akcji. Na początek dostajemy starcie z Mister Sinisterem, który w klasycznym wydaniu jest jednym z najbardziej charakterystycznych przeciwników X-Men. W tym świecie to nieuchwytny morderca polujący na mutantów na ulicach NY, równie zabójczy co pierwowzór, ale bez całej widowiskowej oprawy, choć w jego cieniu kryje się ten sam, jeszcze groźniejszy łotr. Kolejno dostajemy starcie z wysoko postawioną parą mutantów i żywy nawet tutaj wątek relacji Rogue i Gambita. Dalej jest jeszcze ciekawiej, bo podglądamy reality show, gdzie główną atrakcją są łowy na mutantów na dobrze znanej miłośnikom Dzieci Atomu egzotycznej wyspie.
Podoba mi się sposób, w jaki uniwersum Ultimate wykorzystuje klasyczne wątki ze świata 616. Miejsca jak Krakoa i Genosha czy postaci jako Longshot znane są z klasycznych już przygód Dzieci Atomu i tu Brian K. Vaughan odnajduje dla tego wszystkiego nowe miejsce. Przy tym ich transformacja to nie wykrzywienie na brutalniejszą modłę, a dostosowanie do innej formy uniwersum Marvela i nowego czytelnika. I co najlepsze – nadal pozostaje to świeże, mimo że zostało napisane ponad półtorej dekady temu.
Ultimate X-Men tom 5 to też sporo miłosnych uniesień, czasem niebezpiecznie blisko ocierających się o teen dramę. Trójkącik Cyclops/Jean/Logan wyparty został przez kilka różnych kombinacji uczuciowych, które silnie wpływają na wydarzenia. O ile Gambit i Rogue to oczywistość, tak pozostali herosi spod znaku X angażują się w sercowe gierki bardziej niż w treningi i akcję. Gdzieś tam wyczuwam małe katastrofy w przyszłości, że nie wspomnę o coraz wyraźniej rysującym się wyjściu z szafy jednego z bohaterów. Również w tej kwestii seria pozostaje niezwykle żywa i ciekaw jestem odbioru jej bohaterów przez równolatków.
Uwielbiam klasyczny look Sinistera, kojarzący mi się bardziej z futurystycznym wampirem niż komiksowym łotrem. Tu jest mocno okrojony, ale o dziwo dobrze to wypadło. Twórcom udało się też zachować klasyczny charakter Gambita przy kilku modyfikacjach jego charakteru i wyglądu, co tyczy się również Rogue. I jedynie coś zgrzyta mi przy Longshot’cie, buźką bardziej podobnym do licealnego uczniaka niż tego, kim jest w rzeczywistości. Nazwiska jak Immonen czy Kubert stanowią gwarancję dobrej oprawy wizualnej, więc cóż mam pisać więcej?
Ultimate X-Men to bezpieczna pozycja w ofercie Egmontu. Po starcie runu Hickmana i dalszym rozwoju Punktów zwrotnych fani mutantów muszą liczyć się z większymi wydatkami, ale na każdą serię warto poświęcić co nieco. Akcja Ultimate X-Men tom 5 jest dynamiczna, ale nie tak spektakularna jak wydarzenia z udziałem Magneto. Sądzę jednak, że to cisza przed większymi rumorami, zwłaszcza, że wydawca przygotował nam kilka niespodzianek, a przed nami jeszcze pięć tomów.
Tytuł oryginalny: Ultimate X-Men Ultimate Collection Book Five
Scenariusz: Brian K. Vaughan
Rysunki: Stuart Immonen, Brandon Peterson, Andy Kubert
Tłumaczenie: Marcin Roszkowski
Wydawca: Egmont 2022
Liczba stron: 300
Ocena: 75/100