Głównym bohaterem mangi Tokyo Revengers jest Takemichi Hanagaki. Chłopakowi nie wszystko się w życiu udało, a w sumie praktycznie nic. Obecnie ma 26 lat, mieszka w ciasnej kawalerce, zarabia na śmieciówce w wypożyczalni filmów, gdzie wyżywa się na nim o kilka lat młodsza szefowa. Do tego pierwszą i jedyną dziewczynę miał jeszcze w gimnazjum. Od kilkunastu lat jego życie to pasmo porażek.
Wszystko się zmienia, gdy pewnego dnia w drodze powrotnej do domu ktoś wpycha go pod nadjeżdżający pociąg. Wtedy to przed oczami przelatuje mu życie (widzi też swoją miłość ze szkoły). Potem jednak zamiast zginąć, przenosi się do czasów gimnazjum, do roku 2005. Cofnął się w czasie o 12 lat i ponownie spotkał swoich przyjaciół, z którymi już dawno utracił kontakt. Jeszcze raz przeżywa dni, o których sam mów „dni mojej świetności”. To wtedy należał do miejscowego gangu i całe dnie spędzał na młodzieńczych ekscesach. Szybko jednak przypomina sobie, dlaczego to wszystko zostawił i dlaczego stał się „ciągle przepraszającą osobą”, jaką jest teraz.
Jednak nie wszystko stracone, bo okazuje się, że przeszłość da się zmienić. Da się stworzyć lepszą przyszłość. Wszystko ma związek z bratem jego dziewczyny z dzieciństwa. To uścisk jego dłoni powoduje ponowny powrót do teraźniejszości, do tej dwanaście lat wprzód. Jakimś cudem Takemichi może od teraz przenosić się do swojego ciała równo dwanaście lat w przeszłość. Jego głównym zadaniem staje się zmiana przeszłości, tak by jego ukochana z dzieciństwa nie zginęła, a on sam mógł doświadczyć lepszego życia. Wiadomo tylko tyle, że za śmiercią jego dawnej dziewczyny stoi brutalny gang Tokyo Manji (Swastyki). Kiedyś to ugrupowanie nie praktykowało jednak tak drastycznych metod. Co ich zmieniło te kilkanaście lat temu? Tego będzie musiał się dowiedzieć nasz główny bohater, wstępując do tego gangu.
Brzmi absurdalnie i trochę takie jest. Jednak po przeniesieniu Takemichiego do przeszłości, a dokładniej do 2005 roku, manga nabiera kolorów. Po pierwsze super się patrzy na Japonię z tego okresu. A po drugie perypetie młodocianych gangusów to jest zdecydowanie coś, co może się podobać. Oczywiście jest tu dużo absurdów, jak na przykład to, że 14-latkowie jeżdżą na motocyklach i całe dnie spędzają na organizowaniu nielegalnych walk. Mimo wszystko swoje robią tu postacie. Nawet w tym jednym tomie możemy już spotkać ciekawe osobistości, jak na przykład dwójkę przewodzącą Tokyo Manji, czyli Manjirou Sano „Mikey” i Ryuuguuji Ken „Draken”. Dwie postacie, które już teraz zachwycają charyzmą i siłą.
Autorem mangi jest Ken Wakui . Mangaka szerzej przed Tokyo Revengers raczej nie znany, ale mimo wszystko posiada on już spore doświadczenie. Od 2005 do 2013 roku tworzył mangę Shunjuku Swan, która dobiła do 38 tomów. W międzyczasie odpowiadał on też za krótsze projekty, a większość z tego kręciła się wokół gangów i organizacji przestępczych w Japonii. Doświadczenie to doskonale widać w jego najnowszym tworze. Sama kreska w omawianym tytule jest dobra. Rysunki nie są przesadnie szczegółowe, przez co często przywodziły mi na myśl starsze mangi, jak na przykład Great Teacher Onizuka.
Tokyo Revengers to manga, która ma predyspozycję do zawojowania również i polskiego rynku. Historia jest tu niezwykle ciekawa, a rozwój wydarzeń i bohaterowie mogą tylko dolać oliwy do ognia.
Tytuł oryginalny: Tokyo Revengers
Scenariusz i Rysunki: Ken Wakui
Tłumaczenie: Wojciech Gęszczak
Wydawca: Waneko
Ocena: 80/100