Ernie Ray Valentine to społeczny wyrzutek, ćpun i obszczymurek, będący zakałą nawet szemranej społeczności. Przypadkowo trafia wprost w środek pojedynku agentów dwóch organizacji inspirowanych S.H.I.E.L.D. i Hydrą. I równie przypadkowo staje się nośnikiem cudownej formuły nadającej supermoce. Małpa dostała karabin, więc należy zadać pytania – czy da się nauczyć ją strzelać i to w tych, do których należy? Czy może lepiej pozbyć się małpy…?
Remender to rogata dusza i większość jego komiksów ma pazur. O ile Deadly Class czy Fear Agent to serie zakręcone, ale trzymające się pewnych tabu, tak Szumowina to niekontrolowany wybuch jego twórczości. Obok pomysłów znakomitych, jak latający pontiac firebird czy parodia superbohatersko-szpiegowskich potyczek, pojawiają się elementy niestrawne w swoim przerysowaniu. Na pierwszy rzut oka już sam Valentine jest mocno podkręconą wersją bohaterów pokroju Deadpoola czy Hancocka, przy czym pozbawiony w efekcie jest głupawy i niekiedy wulgarny. Choć im dalej, tym z robiącego pod siebie rockowego żulika, bohater staje się figurą odrobinę bardziej złożoną, a zgrzyty pojawiają się gdzie indziej.
O ile Erniego jakoś da się przełknąć, tak jego przeciwnicy to coś, co w całej fabule mocno nie gra. Scorpionus to Hydra w wersji alt-right. Remender już wcześniej okazywał swoją niechęć do Reagana i idąc dalej, Trumpa, ale tu jego karykatura środowisk konserwatywnych przybiera kaleki wymiar. Autor kilkukrotnie trafia w słabe punkty, swoiste obsesyjki prawej strony, ale cała ta krytyka zmienia się przez swą intensywność w jazgotliwe pokrzykiwania. Lewa strona jednak nie ma się co cieszyć, bo poziom szowinizmu i seksizmu przekracza normy, a to wszystko z kolei za sprawą głównego bohatera i towarzyszących mu wątków.
Ale dość już negatywnej krytyki, bo Szumowina to też komiks z nieźle napisaną akcją. W tym zresztą Remender zawsze był dobry i tutaj porzucenie pewnych konwenansów pozwala mu na więcej. Kwestia nowych zdolności Erniego to ciekawe ukazanie motywu wybrańca, obdarzonego nagle cudownymi zdolnościami. Wykolejeniec jest kiepskim materiałem nawet na sidekicka, ale gdy akurat nie szuka odlotowych specyfików, potrafi wykonać robotę godną herosa. Pierwszy tom traktowałbym jak rozwinięcie pomysłu autora, ale jeśli tendencja sypania kloacznymi żarcikami się nie zmieni, to tytuł serii będzie adekwatny do treści i bynajmniej nie chodzi mi o samego Erniego…
Szumowina to album złożony z prac pięciu twórców, którzy zrozumieli swego bohatera i zamysł autora. Ernie przypomina fizjonomią Lemmy’ego Kilmistera, a czyny, których się dopuszcza, a których rysownicy nie boją się przedstawić bez cenzury, wykraczają nawet poza wyobraźnie legendy rocka,. Często oscylują na granicy dobrego smaku, ale w pełni oddają naturę heroinowego herosa. Wydarzenia mają miejsce w czasach zbliżonych do naszych, lecz ze znacznie bardziej rozwiniętą technologią, ale sterylność i technologiczną gładkość wzbogacają wyziewy realnego świata. Artyści nie unikają też golizny i rzeźni, co ostatecznie umieszczę Szumowinę na półce z komiksami dla dorosłych. Z mocnymi żołądkami.
Szumowina tom 1: Cocainefinger to jazda bez trzymanki. O ile w pozostałych komiksach Remender stara się wyciągać na wierzch dojrzałe wątki, tak tutaj nawet jeśli one się już pojawiają, są szybko tłamszone przez kolejne ekscesy Valentine’a. I nie będę ukrywał, że nawet przy całej mojej miłości do rocka i jego kontrkulturowej otoczki czułem przesyt bezpośrednim humorkiem i wymuszonymi pastiszami autora. Jeśli jednak liczy się dla ciebie szybkie tempo akcji, do tego nieźle rozpisanej, to Szumowina nie powinien cię zawieść. Tym bardziej, że wizualnie ma się dobrze, nawet gdy na kadrach są ukazane mniej chwalebne wyczyny protagonisty…
Tytuł oryginalny: Scumbag vol.1: Cocainefinger
Scenariusz: Rick Remender
Rysunki: Roland Boshi, Wes Craig, Eric Powell, Andrew Robinson, Lewis Larosa
Tłumaczenie: Paweł Bulski
Wydawca: Non Stop Comics 2022
Liczba stron: 148
Ocena: 65/100