USS Montgomery to jeden z wielu statków kolonizacyjnych ratujących ludzkość ze skażonej Ziemi. Podróżują nim specjaliści z rodzinami, mogący odbudować społeczeństwo na nowo, nie powtarzając błędów przodków. Ale homo sapiens nie byłby sobą, gdyby nie wymyślił sobie nowej ideologii, w tym przypadku separatystycznej, chcącej stworzyć kolonie bez jurysdykcji dawnych panów świata. W wyniku buntu jednej z członkiń załogi na pokładzie ostają się tylko dzieci i sztuczna inteligencja imieniem Valerie, a obsługa okrętu i dotarcie do kolonii szybko okazuje się najmniejszym problemem.
Myśląc o sztucznej inteligencji czuję lekki niepokój, może przez klasyków SF, którzy rzadko dostrzegali w niej coś pozytywnego. Lemire patrzy na SI w bardziej optymistyczny sposób i jego Valerie to opiekuńczy system, którego charakter najlepiej oddaje znaczenie oryginalnego tytułu komiksu. „Sentient” znaczy w luźnym tłumaczeniu „odczuwający”, co doskonale oddaje naturę SI z USS Montgomery. Ale żeby nie było, że twórca ten to kumpel robotów, to pojawia się siła przeciwstawna, dzięki której stworzył on wiarygodniejszy obraz sztucznych inteligencji.
Co nieco napisałem o tym, jak widzę styl i twórczość Lemire’a przy okazji recenzji Pierwotnego. Pozwolę sobie jeszcze coś dodać. Kanadyjczyk nie jest poetą i słownym żonglerem jak giganci z Brytanii pokroju Moore’a i Gaimana. Treści przez niego tworzone nie są tak złożone i literackie, ale ich siła tkwi w jasności i emocjach przekazu. Sztuczna inteligencja ma to w sobie, dając dwójce małolatów więcej czasu niż innym, ale nie jest tak silna obyczajowo jak pozostałe dzieła pióra Lemire’a. I niestety nie jest to jedyny niedobór tego komiksu.
Przy całej zgromadzonej tu tematyce nie mogę przyznać, by Sztuczna inteligencja wyczerpywała je choć w połowie. Sześć zeszytów wystarczy na lekkostrawną superbohaterską historyjkę, a i tak czasem chce się więcej. W tym przypadku niedosyt wręcz boli, a niektóre fragmenty sprawiają wrażenie, jakby zostały ucięte w rzeźnicki sposób. Oryginalnym wydawcą komiksu jest TKO Studios, wydawca zbliżony doborem tytułów do Image Comics. Nie wiem, czy długość Sztucznej inteligencji jest wynikiem twórczej niemocy autorów, czy wydawniczego strachu przez wypuszczeniem dłuższej, silniej osadzonej w science fiction serii. Jakkolwiek by nie było, mogliśmy otrzymać kolejny hit Lemire’a, a dostaliśmy jedynie przyjemne czytadło.
W notce o autorach wspomniane jest, że Gabriel Walta zaczynał od rysunków w książeczkach dla dzieci. I choć treści zawarte w Sztucznej inteligencji są skierowane do starszego czytelnika, to pewien ślad po dawnym fachu pozostał, oczywiście w pozytywnym sensie. Postaci są wyraziste w swych emocjach i zachowaniach, ale przede wszystkim charakterystyczne. Emocje targające separatystką czy zagubienie dzieciaków po stracie dorosłych członków załogi są uderzające. Bardziej podoba mi się to, w jaki sposób Walta rysuje wszelkie mechanizmy czy samo wnętrze okrętu. Zachowuje standardy gatunku, ale pozostaje w tym oryginalny i chciałbym, aby dostał w swe ręce jakąś historię ze świata Gwiezdnych wojen. W jego stylu nie tylko Vader wyszedłby poza swe schematy.
Sztuczna inteligencja to komiks, który jest przyjemny i przyzwoity w swej kategorii, choć uderza tu niewykorzystany potencjał. Lemire dobrze rozumie specyfikę SF i przy takich rysownikach jak Walta ma szanse dać światu coś wpisującego się złotem nie tylko w medium komiksowym, ale i w środowisku fantastyki. Muszą tylko zaistnieć ku temu okoliczności i chęci, bo sama idea, choćby tak dobra jak tu, może być niewystarczająca. Autorzy nie rozwinęli wątków separatystów, przyczyn zagłady na Ziemi ani tego, kto faktycznie ma rację. Na sam koniec mogę zdradzić, że twórcom udało się zasiać pewną wątpliwość w kwestii tego, która strona jest dobra. Zarówno na płaszczyźnie ludzkiej, jak i SI.
Tytuł oryginalny: Sentient
Scenariusz: Jeff Lemire
Rysunki: Gabriel Walta
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Mucha Comics 2022
Liczba stron: 168
Ocena: 70/100