Głównym bohaterem jest były policjant, Chris Henry, pełniący w Iraku służbę szkoleniowca, któremu trafiło się kształcić przyszłych irackich gliniarzy na wzorzec zachodni. Gdy w niewyjaśnionych okolicznościach ginie jeden z jego podwładnych, zwraca się o pomoc do wpływowej polityk i działaczki społecznej Sofii, kobiety silnej i radzącej sobie doskonale nawet w muzułmańskim świecie. I tak jego los splata się z losami Nasira, również policjanta, lecz pełniącego służbę dla Saddama, do tego specjalistę od przesłuchań, co budzi jednoznacznie skojarzenia. Temu triumwiratowi przyjdzie zmierzyć się z pewnym terrorystą, który sam oczywiście uważa się za patriotę i człowieka wiary, a gdzieś w tle tańcują służby specjalne. Jeśli ktoś spodziewał się historii żołnierskiej, może się srogo rozczarować. Ale jeśli oczekiwał nieoczywistego scenariusza osadzonego w Iraku A.D. 2004, to znajdzie prawdziwy klejnot.
Żyjemy w stabilnym kraju i mimo lichoty moralnej i kompetencyjnej parlamentarzystów wszystko trzyma się jakoś razem. Nie grożą nam zamachy bombowe, fanatycy religijni czy przypadkowa śmierć od bomby omyłkowo zrzuconej na nasz dom w ramach szerzenia wolności i demokracji. Irak z roku 2004 i ten dzisiejszy to zupełnie inny świat. I właśnie tą odmienność, niepewność i poczucie ciągłego zagrożenia Tom King ujmuje na każdym kroku. Nie poprzez sensacyjne zwroty akcji, a pomniejsze sprawy, jak zachowanie szarych obywateli. Dzieciak próbujący sprzedać Henry’emu bezwartościowy chłam czy szeroko rozumiana postawa Irakijczyków względem dostawcy demokracji mówią więcej, niż medialne komunikaty z tamtych lat. Zwłaszcza, że te są jawnie krytykowane ustami głównego bohatera.
Tom King jako były agent CIA mógłby napisać piękną laurkę dla swych zwierzchników. Wolał jednak kopnąć ich w czułe miejsce i pokazać brudy służb specjalnych, wojny i naturę militarnych wojaży USA. Weźmy słynne oskarżenie o posiadanie przez reżim Husseina broni masowego rażenia. Dziś wiemy, że była to bzdura, ale wówczas stanowiła ona świetny pretekst do szeroko zakrojonej ofensywy. King zmniejszył nieco skalę i motyw ukrytej broni symbolicznie się tu pojawia, a rzekomo uzbrojona osoba ponosi tego konsekwencje. Czego nie można powiedzieć o tych, którzy wymierzali sprawiedliwość, a którym braku sumienia mógłby pozazdrościć sam Piłat.
Mitch Gerards często współpracuje z Kingiem, a owocami tego są znakomite albumy Mister Miracle i Strange Adventures. Historie poruszające się w sferze superbohaterów, ale takich mniej super i mniej bohaterskich. Tej ludzkiej natury przebierańcom daje między innymi sposób narracji Gerardsa, który w Szeryfie Babilonu jest identyczny, choć samo dzieło gatunkowo mieści się w zupełnie innej szufladzie. Weźmy zabieg umiłowany przez rysownika. Ujęcia wydarzeń klatka po klatce to świetny sposób na kontrolowanie tempa opowieści i uczynienie nieruchomych obrazków bardziej rzeczywistymi. Czasami nawet bardziej, niż na filmowej taśmie. Przykład? Rozmowa Sofii z amerykańskim generałem, pełna napięcia i zawierająca nawet pewną symbolikę. Przesłuchanie Nasira również daje po kościach, choć tu uderza brutalność i naturalizm tej sceny. No i czarne kadry, wypełnione często onomatopeją. Pamiętacie napis „Darkseid is”? W historii ze Scottem Free potęgował on poczucie niepokoju i ciągłej obecności wspomnianego Darkseida. W Szeryfie Babilonu napędzają one akcję, zwłaszcza w tych mniej statycznych momentach. I prawie bym zapomniał o okładkach niezapomnianego Johna Paula Leona, ujmujących świetnie ducha opowieści Toma Kinga.
Szeryf Babilonu to opowieść, która może wydać się nam obca. Konflikt w Iraku dotyczył społecznie Polski w zupełnie innym stopniu niż USA, mimo że polscy wojacy byli obecni na ziemiach niegdysiejszego Babilonu. Historia Kinga jest jednak na tyle uniwersalna, by pewne elementy pasowały do innych czasów, konfliktów i realiów. Każdy zniewolony lub zależny naród dąży do suwerenności. Tajne służby zawsze posuwają się do brudnych gierek i ich sztandar nie ma tu żadnego znaczenia. No i każda wojna przynosi przypadkowe ofiary. Wojna w Iraku była dość ładnie oprawiona w mediach, lecz żadna strona nie ujęła wszystkiego tak, jak zrobił to Tom King. Bez dramaturgii z budzących tanią sensację reportaży. Do tego w charakterystyczny dla siebie sposób, gdzie napięta akcja potrafi odejść na chwilę na rzecz dywagacji o perskim myślicielu Awicennie. Polecam i niezmiennie czekam na Strange Adventures i Rorschacha.
Tytuł oryginalny: The Sheriff of Babylon
Scenariusz: Tom King
Rysunki: Mitch Gerards
Tłumaczenie: Jacek Żuławnik
Wydawca: Egmont 2021
Liczba stron: 304
Ocena: 85/100