Znacie wytrawnych kawoszy? Nie takich, którzy szczególnie uwielbiają solidny czarny napar i nieźle znają się na procesie jego tworzenia, ale prawdziwych fanatyków, którzy węchem wyczują wady ziarna, nie wspominając o gotowym napoju. Z obłędem zniszczenia wpatrujących się w automaty i wylewający się z nich piekielny napój. Na pierwszy rzut oka klient Dex to właśnie taki typ. Człowiek, który poświęcił kawie swój żywot, a do tego dbający o ekologię i dobrostan wspierających go w produkcji gatunku kopi luwak futrzaków. Okazuje się, że ziarna te są na tyle drogocenne, iż ma na nie oko dość szemrany typ, a jakby Parios miała za lekko, w tym samym czasie odwiedza ją jej siostra o dość swobodnej filozofii życiowej.
Dex Parios nie jest detektywem w stylu Sherlocka czy Herculesa Poirot. To twardo stąpająca po ziemi kobieta, która stanowi pozytywny przykład kobiecej siły. Nie jest z jednej strony wyobrażeniem tego modelu w męskich oczach, głodnych niewieścich wdzięków, a z drugiej typem damskiego ideału bez wad i ma swoje nader męskie przywary. Jest po prostu świetnie napisaną i zrównoważoną postacią, zarówno pod względem zawodowym, jak i służbowym. I tu objawia się największa bolączka Stumptown. Postać jest ograniczona do kilku historii, dość skromnych objętościowo i wydawanych w dość nierównym tempie. Mucha Comics podała nam wszystko błyskawicznie, ale oryginalnie nieregularność sprawiła, że świat przedstawiony jest wciąż w powijakach, a niektóre wątki z poprzednich tomów zaczynają się coraz bardziej zamazywać.
Stumptown jest komiksem detektywistycznym, ale dodatkowej warstwy nadaje mu familijne życie Dex. Genialny wątek jej opieki nad niepełnosprawnym bratem wyróżniq ten komiks, a w tym tomie, jakby dla równowagi, pojawia się siostra imieniem Fuji, która stanowi niemal dokładne przeciwieństwo bohaterki. I tu znów dostajemy coś, co mogłoby być materiałem na większą opowieść, bo nieco toksyczna relacja obu pań to autentyzm bez grama pudru. Niestabilność i nieprzewidywalność co do dalszych losów to prawdziwa pięta achillesowa cyklu Rucki i pozostaje zgadywać, czy to zaangażowanie autora w inne projekty, czy może inne aspekty są tego sprawcami.
Niemały wpływ na odbiór komiksu miała też zmiana rysownika. Podczas gdy w pierwszym i drugim tomie za ilustracje odpowiadał Matthew Southworth, swoją kreską świetnie ujmujący charakter pracy Dex i samego Portland, tak Justin Greenwood idzie w nadmierną kreskówkową swobodę, do tego miejscami niedbałą. Rysunki kuleją w przypadku otoczenia i co dynamiczniejszych scen. Do tego gdzieś zniknął klimat dużego, ale jednak prowincjonalnego miasta i pozostał jedynie cień hardości głównej bohaterki.
Dex Parios zasługuje na więcej niż kilka historii na parę lat. Cykl Rucki ma potencjał i z chęcią ujrzałbym bardziej regularną i dłuższą kontynuację, oczywiście w nieco lepszej oprawie wizualnej. Czytając Stumptown tom 4 czułem się też nieco rozdarty, bo historia była opowiedziana bardzo dobrze, ale autor, rozpisując ją na pięć zeszytów, nie pozwolił jej rozwinąć skrzydeł. Pozostaje mieć nadzieję, że to nie koniec przygód Dexedrine Parios, bo niewiele jest dobrych historii detektywistycznych stąpających twardo po ziemi, ale z ukrytym ogniem.
Tytuł oryginalny: Stumptown Vol.4 – The Case of a Cup of Joe
Scenariusz: Greg Rucka
Rysunki: Justin Greenwood
Tłumaczenie: Arek Wróblewski
Wydawca: Mucha Comics 2021
Liczba stron: 152
Ocena: 70/100