Strażnicy Galaktyki tom 2: Bez wiary – recenzja komiksu

Wobec konkretnych komiksów mam konkretne oczekiwania. Avengers to dla mnie rozrywka głównego nurtu – wielkie wydarzenia z największymi bohaterami, w których czasem pojawiają się osobiste wątki. Spider-Man to miejskie superhero z silnym naciskiem na prywatny aspekt i może dlatego wolę serię Epic Collection od najświeższych tytułów. Strażnicy Galaktyki z kolei to kosmiczna przygoda dziwacznej bandy osobników, którzy nie tylko samodzielnie nie daliby rady temu, co udźwigną razem, ale nie unieśliby też swoich prywatnych bagaży bez wzajemnego wsparcia. W Strażnicy Galaktyki tom 2: Bez wiary Donny’ego Catesa objawia się nam historia o wielkim zagrożeniu, ale ważniejsza jest ta personalna, osobista więź, zwłaszcza wobec kłopotów, które nie mają skali galaktycznej.

Strona komiksu Strażnicy Galaktyki tom 2: Bez wiary

Powszechny Kościół Prawdy to stałe wielkie zło w galaktyce Marvela, a jego losy i istnienie na stałe splecione są z postaciami Adama Warlocka/Magusa i Thanosa. Z racji chwilowej absencji tego drugiego, uwaga skupić powinna się na chwiejnym osobowościowo Adamie, ale tu Cates szykuje pewną niespodziankę. Nie tylko jedną, bo sama organizacja wydaje się groźniejsza niż zazwyczaj, ale też i drugie, w postaci bohatera, który na jakiś czas zniknął z horyzontu.

Szop Rocket jest fenomenem świata Marvela. Postać, która mogła zostać zepchnięta na bocznicę istnienia jak Kaczor Howard, stała się, połowicznie dzięki filmom, jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy/mordek Domu Pomysłów. Nie jest to może marka na miarę Pajęczaka czy Iron Mana, ale zarówno dzieciaki, jak i starsi odbiorcy kojarzą szopa pracza z giwerami, podobnie jak jego drzewiastego kumpla. Donny Cates świetnie wykorzystał jego nieobecność pokazując, że czasem lepiej, gdy heros kryje się za kulisami i zbiera siły na wielki powrót. Dostajemy dawkę emocji i powagi, oczywiście kompatybilnych z resztą świata przedstawionego, co nie oznacza, że nie są one autentyczne. Wprost przeciwnie – gdyby całość świata superhero dawała nam podobne zjawiska, to może odbiorcy gardzący trykotami spojrzeliby na liniowe serie przychylniejszym okiem.

Strona komiksu Strażnicy Galaktyki tom 2: Bez wiary

Wszechświat Marvela to skomplikowana struktura, w sporej części niezależna od perypetii na Ziemi. Tu kryzysy są większe, zagłady pochłaniają więcej ofiar, a bohaterowie giną częściej. Wszak niedawno przecież śmietanka pozaziemskich herosów niemal zginęła w czarnej dziurze. Czasem łapię zadyszkę po kolapsach, które dają nam kolejni autorzy, ale cały szum składa się z wielu indywidualnych melodii. Na początku tomu dostajemy krótkie historie postaci jak Warlock czy Darkhawk, będące nie tylko krótkimi przerywnikami od głównego teatru wydarzeń. I dlatego dość proste scenariusze kosmicznych bitew superludzi wciąż potrafią mnie oczarować, choć może to też sentyment do SF i space operowych klimatów.

Strażnicy Galaktyki tom 2: Bez wiary to dzieło rozrywkowe. To, że czyta się je dobrze i ma w sobie coś więcej niż laserki i rakietki, jest zasługą nie tylko scenarzysty, ale i rysownika. Cory Smith wpisuje się raczej w nurt rysowników od herosów, co nie umniejsza jego umiejętnościom. Powszechny Kościół Prawdy w nowej odsłonie jest jeszcze mroczniejszy niż do tej pory, a wszystkie sceny z Rocketem świetnie spełniają rolę emocjonalnego pocisku. W swoim nurcie ten album jest porządnie zilustrowany i choć czasem wydawca mógłby być odważniejszy w doborze rysowników, to przynajmniej werbuje porządnych fachowców, którym trudno wytknąć braki.

Strona komiksu Strażnicy Galaktyki tom 2: Bez wiary

Donny Cates jest tym autorem, który potrafi nadać Marvelowi rozrywkowego pędu, ale też chwycić za serce. Cała sprawa z Rocketem nie jest nadmiernie pełnym głębokich, poetyckich przemyśleń wątkiem, ale zawiera w sobie emocje i prawdziwe serducho, które często zanikają w taśmowych historiach z herosami. Scenarzyście udało się też zmienić status zespołu Star-Lorda z wąskiej grupy przyjaciół na zespół cięższego kalibru, którego skład nie jest stały, ale w razie potrzeby obok sztandarowej piątki Strażników Galaktyki mogą pojawić się zawodnicy wagi ciężkiej. Czy to się utrzyma? Przekonamy się w nadchodzącym runie Ala Ewinga.


Okładka komiksu Strażnicy Galaktyki tom 2: Bez wiary

Tytuł oryginalny: Guardians of the Galaxy vol.2: Faithless
Scenariusz: Donny Cates
Rysunki: Cory Smith
Tłumaczenie: Marcin Roszkowski
Wydawca: Egmont 2022
Liczba stron: 176
Ocena: 75/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?