Od debiutu w 1999 roku Cassandra występowała już pod kilkoma pseudonimami. Przez jakiś czas pojawiała się w stroju Batgirl, a czytelnicy bardziej współczesnych i „dorosłych” komiksów o batrodzinie z pewnością kojarzą ją jako Orphan. Jeśli nie znacie tej postaci to spieszę wyjaśnić, że dziewczyna zaczynała jako bezwzględna niema zabójczyni, szkolona przez bezwzględnego ojca. Cassandra potrafiła odebrać życie gołymi rękoma, ale była niepiśmienną maszyną do wykonywania poleceń. Dopiero z czasem zaczęła odzyskiwać swoje człowieczeństwo i przeszła na jasną stronę mocy.
Pisząc Śladami Batgirl Sarah Kuhn skupia się właśnie na metamorfozie zagubionej, skrzywdzonej młodej kobiety w bohaterkę, którą zawsze chciała zostać, chociaż wmawiano jej, że będzie to niemożliwe. I z pozoru brzmi to jak idealny punkt wyjścia do opowieści o pokonywaniu własnych słabości i kształtowaniu własnego przeznaczenia, prawda? Niestety tak nie jest.
Opowieść o Cassandrze pozbawiona jest jakiegokolwiek napięcia. Trudno tu mówić nawet o jakiejś sensownej fabularnej koncepcji, ponieważ dziewczyna doznaje nagłego olśnienia, poznaje przypadkiem właścicielkę restauracji i pewną niepełnosprawną bohaterkę poruszającą się na wózku inwalidzkim, skacze trochę po regałach miejskiej biblioteki, zakochuje się (jednocześnie wysyłając swojego wybranka do szpitala) i nagle staje się… Batgirl. Prawie nic tu z siebie nie wynika, nie ma żadnego interesującego kontekstu fabularnego, a dialogi w żaden sposób nie pomagają prowadzić akcji do przodu.
Śladami Batgirl to również festiwal sprzeczności i irracjonalnych sytuacji. Dla przykładu, Cassandra kreowana jest tutaj na najbardziej spostrzegawczą osobę na świecie, która z samego tylko przygarbienia ramion jest w stanie odgadnąć czyjeś uczucia, emocje i cechy charakteru. Nie przeszkadza to jednak autorce pokazać, że dziewczyna przez cały tomik nie może połączyć kropek i zrozumieć, że jej nowo poznana ciekawska koleżanka z obsesją na punkcie zadawania pytań i zdobywania informacji ma podejrzanie dużą wiedzę o zaginionej Batgirl… Rozumiem, że komiks przeznaczony jest dla tych najmłodszych czytelników, ale wątpię, by grupa 13+ lubiła, kiedy ktoś urąga ich inteligencji.
Kolejnym aspektem pogrążającym komiks są rysunki. Styl Nicole Goux jest po prostu… brzydki. Koślawe rysunki, kompletnie zaburzona perspektywa i anatomia, w wyniku czego postacie wyglądają czasami jakby miały niedorozwój kończyn, czy wreszcie twarze bohaterów, które na każdym kadrze wyglądają inaczej. O oczach w postaci dwóch czarnych kropek nie wspominając. Prace w Śladami Batgirl wyglądają raczej jak ilustracje do szkolnego podręcznika dla najmłodszych, niż superbohaterskiego komiksu, który ma za zadanie zainteresować czytelników.
W serii DC powieść graficzna 13+ mieliśmy już kilka nierównych pozycji – od naprawdę kiepskiej opowieści o Catwoman, po te wyraźnie fajniejsze, poświęcone np. Beast Boyowi czy Oracle. Niestety przygody Cassandry Cain to kolejna rzecz, której po prostu nie mogę polecić. Moim zdaniem – niewykorzystany potencjał ciekawej postaci i komiks, któremu zabrakło lepszej ekipy twórców. Może następne pozycje w serii będą w stanie podnieść poprzeczkę.
Tytuł oryginalny: Shadow of the Batgirl
Scenariusz: Sarah Kuhn
Rysunki: Nicole Goux
Tłumaczenie: Alicja Laskowska
Wydawca: Egmont 2021
Liczba stron: 192
Ocena: 40/100